Flagi
Flagi
Republikaniec Republikaniec
1133
BLOG

Ważny głos z Izraela w przeddzień przyjazdu polskiej delegacji

Republikaniec Republikaniec Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 78

Dziennik „The Jerusalem Post” zamieścił przedwczoraj spory artykuł jednego ze swoich czołowych komentatorów, Setha Frantzmana, omawiający okoliczności aktualnego izraelsko – polskiego kryzysu. Negatywnie oceniając wypowiedź premiera Morawieckiego, autor koncentruje się jednak na kwestiach równie według niego ważnych, a więc zachowań strony izraelskiej i żydowskiej.

Pisze, że „obie strony dokładały do pieca”, ale stwierdzenie to jest szczególnie prawdziwe w odniesieniu do strony izraelskiej i tej reprezentującej środowiska żydowskie na świecie. Dziennikarze celowo używali określenia „polskie obozy śmierci” bo chcieli w ten sposób obrazić Polaków, żydowska organizacja pozarządowa wezwała Stany Zjednoczone do zawieszenia relacji z Polską, twierdząc, że Polska zaprzecza Holocaustowi, a później oskarżyła Polskę o sprawstwo Holocaustu.  Żydowska gazeta z USA pytała, dlaczego Żydzi „wydają pieniądze w Polsce”, izraelski polityk twierdził, że Polacy są współwinni Shoah ponieważ jego przodków niemieccy naziści deportowali z Jugosławii na ziemie polskie, a znany izraelski dziennikarz mówił, że nadszedł czas na odzyskanie własności jego rodziny w Polsce.  Gniew, który się wylał w związku z ustawą o IPN, jest nieproporcjonalny w stosunku do tego, co mówi to prawo. To jest gniew silniejszy niż ten wymierzony w nazistowskie Niemcy, które przecież zaplanowały i przeprowadziły Holocaust. W sposób oczywisty widać, że kryzys w relacjach polsko-żydowskich nie dotyczy tylko ustawy, ale nierozwiązanych spraw. Wszystko sugeruje ranę niezaleczoną od 1945 roku.

Frantzman przypomina, że już w 2007 r. historyczka specjalizująca się w dziejach Zagłady Deborah Lipstadt pisała po podróży do Polski, że „wielu Żydów niesłusznie wierzy, że Polacy byli strażnikami w Auschwitz oraz członkami Einsatzgruppen, nazistowskich ekip specjalnych”. W rzeczywistości Polacy byli jednym z najmniej kolaborujących narodów w Europie. Mimo to w Izraelu i wśród diaspory utrzymuje się populistyczny mit, że Polska jako kraj zrobiła coś złego. A przecież Polacy byli ofiarami obok Żydów. Ten fakt został jednak zgubiony, nie jest obecny w procesie nauczania o Holokauście w Stanach Zjednoczonych i Izraelu.

Frantzman  odwołuje się do własnych doświadczeń szkolnych: Znam to z pierwszej ręki. Wychowałem się budując modele Auschwitz w szkole. Uczyliśmy się, że „naziści” (nigdy „Niemcy”) odpowiadają za tę zbrodnię. Nigdy nie uczyliśmy się, gdzie zdarzył się Holokaust; nie było określonej lokalizacji. Nie umiałem znaleźć Dachau na mapie. Uczyliśmy się, że w Europie byli Żydzi i naziści. A potem alianci wyzwolili Żydów. Nie Armia Czerwona, ale Amerykanie wyzwolili Auschwitz. To wyniosłem ze szkoły. Nie otrzymaliśmy bowiem prawdziwej wiedzy o Holokauście. Nauczyciele myślą, że to zbyt trudne, by wyjaśniać różnicę między Bułgarią a Rumunią, między Ukrainą a Białorusią. I zapominają także o uczeniu o różnicy pomiędzy Łotwą, Litwą i Estonią. Nie umiemy nawet odnaleźć tych krajów na mapie. Dopiero gdy zrozumiemy, że nasza wizja europejskiej historii jest skrzywiona, możemy zacząć dyskutować stosunki polsko-żydowskie. Oznacza to uczciwą dyskusję o roli Armii Krajowej w oporze przeciwko nazistom, oznacza historię Polaków którzy zginęli rąk Niemców. Jeśli chcemy mówić o Holokauście poza czysto żydowskim kontekstem, musi uwzględniać męczenników i pomordowanych z innych krajów. Dyskusja o Polsce i Holokauście nie może skupiać się tylko na nazistach, polskich pomocnikach i żydowskich ofiarach. Tak nauczana historia jest fałszywa.

Prawdziwa historia musi uwzględniać żydowskie ofiary, polskie ofiary, polski opór, niemieckich nazistowskich okupantów, niemieckich sprawców i niektórych polskich sprawców. Żydzi chcą podkreślać, że byli ofiarami, ale to nie może być pałką służącą do oskarżania Polaków i ignorowania polskich ofiar. Zamiast oskarżać Polskę za to, że naziści zbudowali tam obozy, powinniśmy zawsze zaczynać od obwinienia Niemiec. Skoro jesteśmy niechętni, by mówić „Niemcy” gdy mówimy „naziści”, nie jest również uczciwym mówić „naziści i ich polscy pomocnicy”. Dlaczego Niemcom odpuszczamy, a Polaków jako naród wymieniamy z nazwy?

Stałe groźby dotyczące „uzyskania pieniędzy” od Polski, albo zawieszenia Marszów Żywych, nie są pomocne. Nie jest winą Polski, że obozy śmierci zostały właśnie tam zbudowane, więc karanie Polski jest chorą odpowiedzią. Polska nie może być traktowana jak muzeum śmierci. Obozy śmierci powinny być głównym punktem niemiecko-żydowskiej dyskusji, a nie dyskusji dotyczącej Polski, ponieważ Polska nie była odpowiedzialna za plany sytuujące obozy śmierci właśnie tam.

Frantzman podkreśla, że Polska ma jeden z najniższych wskaźników antysemickich incydentów w Europie: 101 wobec 1300 w Niemczech w roku 2016. Ocenia jednak, że w sieci i w mediach rośnie niechęć wobec Żydów, w części jednak jako reakcja na obecny kryzys.

Nie jest to zresztą pierwszy wyważony tekst tego autora omawiający podobne kwestie.

http://www.jpost.com/Diaspora/Setting-history-straight-Poland-resisted-Nazis-540092

Mam nadzieję, że zobaczyliśmy wreszcie znak otrzeźwienia, i wstęp do prawdziwej dyskusji o historii i współczesnych stosunkach polsko – izraelskich.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (78)

Inne tematy w dziale Polityka