"Tak ciężkiej służby jeszcze nie miałem w ciągu 10 lat pracy w parku" - mówi RMF FM komendant straży Tatrzańskiego Parku Narodowego Edward Wlazło. Chodzi o sobotnie wydarzenia na drodze do Morskiego Oka. Do dantejskich scen doszło wczoraj, 30 stycznia 2017 roku, kiedy strażnicy namawiali turystów, by zeszli na parking na Palenicy Białczańskiej jeszcze zanim zapadnie zmrok. Około 300 osób chciało jednak za wszelką cenę przejechać się saniami za darmo. TPN podstawił pewną ilość sań dla osób starszych i dzieci, by uniknąć powtórki sytuacji sprzed kilku dni, kiedy turyści utknęli na Włosienicy i wzywali wszelkie możliwe służby ratunkowe, ponieważ nie chciało im się po zmroku zejść asfaltową drogą z Morskiego Oka.
Nie pomogły tłumaczenia, że wszyscy nie zmieszczą się do sań, bo jest ich za mało. Turyści reagowali agresją, wyzwiskami, a nawet chcieli bić strażników parku.
„Spotkałem się z bardzo dużą wulgarnością, przede wszystkim ludzi młodych - przyznaje Wlazło. To w większości byli ludzie roszczeniowi, w stanie po spożyciu alkoholu. Naprawdę było ciężko” - dodaje.
Wpis ten dedykuję kol. Alpejskiemu, który z niedosiężnych wyżyn Mont Blanc krytykował niedostatek empatii u tych, którzy wskazywali na społeczno-edukacyjne zagrożenia, płynące z nieodpowiedniej reakcji na chamstwo i głupotę.
Inne tematy w dziale Rozmaitości