Furorę w internecie robi nagranie z ostatniej demonstracji KOD, na którym starsza pani w futerku i ciemnych okularach wygłasza kwestię. „Ten rząd nie jest polski.” Zza kamery pada pytanie „A jaki jest?” Odpowiedź: „Patriotyczny, demokratyczny."
Pewien mój znajomy powiedział mi wczoraj w bardzo zdecydowany sposób, że ten filmik musi być
zmanipulowany, a osoba wypowiadająca się po prostu grała wyuczoną rolę, by kompromitować koderów.
Czegoś równie głupiego powiedzieć (według niego) tak spontanicznie, od siebie, nie sposób. Z ciekawości
badawczej zapytałem o to jeszcze kilka innych osób. Ku mojemu zdumieniu, ogromna większość odpowiedzi
była podobna, niezależnie od politycznych poglądów respondenta. Zdumienie ustąpiło, gdy uświadomiłem
sobie, że prawdopodobnie żaden z moich rozmówców nie miał okazji poznać bliżej podobnej osoby.
To skłania mnie do dzisiejszej pisaniny, bo przecież wiem, że dinozaury są wśród nas! Sam widziałem.
Otóż, z na szczęście bardzo odległych powodów rodzinnych, spotykałem takie zupełnie jeszcze niedawno.
Na pierwszy rzut oka zupełnie nieodróżnialni od sąsiadów, przyzwoici ludzie, dobrzy, uczynni. On - milicyjny
emeryt, ona – emerytowana pracownica ośrodka wypoczynkowego MSW. Zdecydowani komuniści,
platonicznie tęskniący za Polską Rzeczpospolitą Ludową i słowiańskim sojuszem z ZSRR, chociaż zdolni
przyznać, że to właśnie w III RP żyje im się wygodniej. Stali czytelnicy tygodnika Nie i GazWybu, wyborcy
SLD. On nawet członek, chociaż mało zaangażowany, udzielał się raczej w zarządzie ogródków działkowych
Przekonany ateista, chociaż nie z gatunku wojujących, w odróżnieniu od niej – uważającej się za osobistego
wroga Boga, a jeszcze bardziej wszystkich księży katolickich. Dzieci wychowane zgodnie z ich
przekonaniami, nie ochrzczone, co nawet w środowisku prowincjonalnego MSW było rzadkością.
Obecnie dorosłe, z własnymi rodzinami. Na tematy codzienne i neutralne można było z nimi rozmawiać, byle
jakimś przypadkiem w towarzystwie Pani X nie padły, chociażby łańcuszkiem najdalszych skojarzeń słowa
„Solidarność” (z wszelkimi jej odpryskami) lub „Kaczyński”. Wtedy zaczynał bryzgać jad. Z odnośnikami do
kanonicznych autorytetów - Urbana i Michnika, twórczo uzupełnianymi niechęcią do USA oraz
wszechobecnych knowań Mossadu. To nigdy nie była rozmowa, nie było żadnego miejsca na argumenty – lał
się pełen nienawiści, najczęściej bezsensowny słowotok. Trzeba było wtedy wiać, albo, gdy rzecz działa się
na własnym gruncie domowym, rozpaczliwie przebijać się z tematem pogody. W sferze prywatnej mogłem
sobie na to pozwolić.
On był wierny swoim życiowym wyborom aż do końca. Pogrzeb miał świecki, prowadzony przez mistrza ceremonii, a sporą część z kilkudziesięciu żałobników stanowiła grupa towarzyszy i ich rodzin. Zasłyszane fragmenty rozmów pozwalały stwiedzić, że dalej trzymają się razem i dbaja o wzajemne wspieranie swoich dzieci i wnuków. Zdziwiłem się tylko, gdy w rok później odwiedzając jego grób zauważyłem na pomniku krzyż i litery ś.p. przed nazwiskiem.
Jednego z synów spotkałem zupełnie niedawno, oczywiście jest fanem Nowoczesnej.
Opisuję tę historię, by z całym przekonaniem powiedzieć, że wypowiedź Pani w futerku i ciemnych okularach wcale mnie nie zdziwiła. Jakbym widział Panią X. Podobny sposób ubierania się, fryzura, wyraz twarzy. Taki sam zacięty tembr głosu. Taka sama treść w wypowiedzi. Dla nich, bardzo często, pojęcia "patriotyczny", "polski", "demokratyczny" sa obce i wrogie, mogą brzmieć jak obelga. Skrót KOD rozszyfrowuja jako "ma być tak jak było dotąd". Koniec, kropka. Dinozaury żyją i mają się dobrze, ich potomstwo także. Skoro wywalczyliśmy i budujemy demokrację, nie możemy odmawiać im prawa do życia zgodnego z ich przekonaniami, ani możliwości uczestniczenia w sprawach publicznych. Ale musimy pamiętać, że są. W przeciwieństwie do mojego prywatnego wygodnictwa, reagować polemiką. Brać pod uwagę ich istnienie, przypuszczalną liczebność, oraz społeczne i zawodowe umocowania we wszelkich naszych politycznych planach.
Inne tematy w dziale Polityka