Republikaniec Republikaniec
344
BLOG

Ablyjger* się nie przyjął, czyli górnośląski komentarz powyborczy

Republikaniec Republikaniec Polityka Obserwuj notkę 3

Na początek kilka liczb, znakomicie ilustrujących obraz sytuacji. Według danych spisu powszechnego w 2011 r. 362 000. respondentów zadeklarowało narodowość śląską, zaś 415 000. - śląską i polską. Przeważająca część tych osób zamieszkuje obecne województwo śląskie, stanowiąc około 20% jego populacji. Gdyby wierzyć niektórym doniesieniom medialnym, "ślunska nacyja” zjednoczona w obronie swojej odrębności w zwartych szykach równym krokiem pod światłą komendą swoich liderów zmierza do wydobycia się z polskiej opresji. Dla tych, którzy w prawdziwość takowego obrazka uwierzyli, szokiem było ogłoszenie przez PKW wyników ostatnich wyborów do parlamentu, w których komitet wyborczy „Zjednoczeni dla Śląska”, zamierzający pod szyldem przywileju dla etnicznej mniejszości niemieckiej wprowadzić do Sejmu działaczy RAŚ, otrzymał zaledwie 18668 głosów (1,01% ważnie oddanych w województwie, przy wysokiej, wynoszącej, 52,25% frekwencji http://parlament2015.pkw.gov.pl/349_Wyniki_Sejm/0/1/0/24). Wobec krzykliwych zapowiedzi sukcesu, oraz życzliwej propagandy tego ugrupowania w mediach związanych z „GW” i innymi jasno określonymi grupami właścicielskimi taki wynik wyborczy nie jest porażką, jest miażdżącą klęską. Cóż się więc stało? Otóż nic, zupełnie nic. Taki wynik jedynie ujawnia, iż czynienie na siłę z krzykliwej grupki tzw. autonomistów (http://wyborcza.pl/1,76842,11401774,Spis_powszechny__Slazakow_jest_ponad_800_tys_.html) głównego głosu licznej społeczności górnośląskich autochtonów ma tyle samo wspólnego z rzeczywistością, co masowe poparcie dekretowane wcześniej dla Bronisława Komorowskiego. Wiele razy mówiłem tu w różnych dyskusjach iż mało rzeczy tak złości prawdziwego Ślązaka, jak zapisywanie go na siłę w szeregi fanów Gorzelika et consortes. Niniejsza notka także jest odbiciem rozmowy przy stole, spisanej przez rodowitego Małopolanina, który sporo czasu spędza na Śląsku na wyraźny wniosek Ślązaków („wiem, że skrobiesz na S24, napisz o tym” – Jurku, gdybyś przełamał trochę swoją inżynierską naturę, i napisał sam, to co mówisz – powstałby tekst o niebo lepszy).

W pluralistycznej i wolnościowej społeczności jaką jest aktualna Rzeczpospolita prawo zabierania głosu i organizowania się (w granicach prawa) przysługuje każdemu, korzystają z niego także różne grupy skrajne. Pojawiła się taka i na Śląsku, nieliczna, ale zorganizowana, umiejąca znaleźć finansowe podstawy działalności i posiadająca program działania. Założenie jej jest bardzo proste – skoro wobec niewątpliwych błędów i zaniechań polityki państwa polskiego wobec regionu istnieje potencjał niezadowolenia, to należy go wykorzystać. Wykorzystać i stworzyć dla siebie stałą bazę społeczną, oddzieloną od innych możliwie najwyższym murem, jaki społeczność ludzka potrafi wybudować - poczuciem odrębności narodowej. Stąd koncentracja działań na tejże właśnie budowie. Wykorzystując doświadczenia innych (w praktyce RAŚ widać liczne zapożyczenia – irlandzkie, baskijjskie, a zwłaszcza litewskie) podjęto próbę identyfikacji językowej, stworzenia (kodyfikacji) jednolitego, „literackiego” języka śląskiego, na bazie licznych przecież, a pięknych swoimi odrębnościami śląskich gwar. By wątłą granicę pomiędzy polszczyzną, a polskimi w podstawowej warstwie językowej gwarami śląskimi umocnić i uczynić nieprzekraczalną, sięgnięto po zabieg używania alfabetu ze znakami diakrytycznymi, w polszczyźnie nie używanymi (zabieg skopiowany od Litwinów). Ze szczególnym pietyzmem w tym nowym języku traktuje się wszelkie germanizmy, wybierając je jako kanoniczne nawet w przypadku istnienia w gwarach słowiańskich słów o takim samym znaczeniu (sztandarowe czasopismo RAŚ ma w tytule słowo „Cajtung”). Oprócz odrębności językowej nowy naród potrzebuje też wroga, od którego musi się odseparować i z którym musi walczyć. Z oczywistych względów geopolitycznych stali się nim Polska i Polacy. Naród musi mieć swoją historię i mitologię, toteż tę właśnie niwę RAŚ uznał za niezwykle istotne pole walki. Tu pojawił się problem, średniowieczne i wczesnonowożytne dzieje regionu, zwłaszcza górnośląskiego do propagowania całkowitej odrębności nie za bardzo się nadają. Zaplanowano więc przesunięcie początku mitu na czasy nowożytnej, pruskiej modernizacji i uprzemysłowienia. Skandaliczne działania wokół Muzeum Śląskiego, zwalczanie tradycji Powstań Śląskich 1919-1921, kultywowanie antypolskiej wersji przyczyn i przebiegu górnośląskiej tragedii 1945 roku są wyjątkowo wymowne. Przy tej okazji napotkano zapewne także niemieckiego sojusznika. Nie twierdzę, że dzisiejsze państwo niemieckie wspiera w jakikolwiek bezpośredni sposób ruch separatystyczny, ale w społeczeństwie niemieckim nie brakuje grup do tego gotowych. Mimo wszystko, na iście kopernikański przewrót w świadomości brak jeszcze społecznej gotowości, stąd z taką histerią zaatakowano dość niewinną w kontekście opisu działalności współrządzącej samorządem regionalnym organizacji wypowiedź o „ukrytej opcji niemieckiej”. Jak się do tej roboty ustosunkowuje jej adresat, czyli przeciętny Górnoślązak? Na początku, z pewną dozą sympatii, jak dla wielu inicjatyw lokalnych, samorządowych. Im dalej, tym z większą rezerwą. Coraz większą, gdy wyraźniej widoczne stają się pozaśląskie inspiracje.

Ślązak jednak jest i pozostanie przed wszystkim Ślązakiem. Swoje wie, nie da sobie wmówić ani tego, że okres Zielonej Tuskiej Wyspy jest naprawdę najlepszym od wieków czasem na tej ziemi, ani że podobnym rajem była wcześniej jednocząca ziemię śląską III Rzesza. Widzi, że liczne niedomogi III RP toczą cały kraj, w którym nie czuje się skolonizowaną mniejszością. Po owocach w samorządzie wojewódzkim poznał kandydatów na swoich kolejnych wyzwolicieli – i korzystajac z możliwości jakiedaje karta wyborcza powiedział, co o nich myśli. Opisywany wynik wyborów napawa w sumie optymizmem, nie może jednak stać się dla nowych rządzących jedynie powodem dla wzrostu poziomu samozadowolenia. Górny Śląsk jest dla Polski zbyt ważny, by kumulacja jego problemów, przekraczająca krajową przeciętną, mogła jeszcze zbyt długo czekać na konkretne rozwiązania.

 

 

*Ablyjger (lub w innych regionalnych wersjach ablyger, z niemieckiego der Ableger) – sadzonka.

 

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka