Republikaniec Republikaniec
740
BLOG

O bitwie pod Czarnem (Hammersztynem) i antypolskim zruszczonym Szkocie (1)

Republikaniec Republikaniec Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Dzieje wojny trzydziestoletniej obfitują w ciekawe epizody i jeszcze ciekawsze postacie. Jeden z nich przypomniał tu:http://zkociewia.salon24.pl/663473,o-pewnej-bitwie-pod-tczewem-w-xvii-w-i-jej-irlandzkich-bohaterach Feterniak, zachęcając mnie przy okazji do przypomnienia innej akcji i dramatis personae. Ale, po kolei. Bitwa pod Tczewem (17-18.08.1627) miała pewne antecedencje, a jej przebieg (konieczność czołowego natarcia na przeciwnika, czego żaden wielki wódz nie lubi) zdeterminowały wydarzenia o kilka miesięcy wcześniejsze. Jeszcze zimą tego roku Axel Oxenstierna zaproponował Gustawowi Adolfowi plan operacji militarnej, która miała doprowadzić do wzięcia w dwa ognie sił hetmana Stanisława Koniecpolskiego (wiosną 1627 r. ok. 4500 ludzi, licząc z grupą oblegającą Puck), blokujących Szwedom (w tym czasie ok. 6000 żołnierzy zgrupowanych w Elblagu i Malborku) dostęp do Gdańska. Korpus, którego zadaniem było niespodziewane zaatakowanie wojsk koronnych od zachodu, utworzono z najemników (głównie niemieckich) w Meklemburgii. Ok. 2500 żołnierzy z 8 działami polowymi, dowodzonych przez pułkowników Johana Streiffa i Maximilana Teuffela miało wkroczyć na teren Polski od strony Pomorza Zachodniego, w ogólnym kierunku na Tczew, z zadaniem odciągnięcia sił koronnych od przepraw na Wiśle i połączenia się w dogodnym miejscu z siłami głównymi. Miało to umożliwić pobicie Koniecpolskiego i obsadzenie całych Prus Królewskich, wraz ze zmuszeniem do kapitulacji osamotnionego Gdańska. Tu jednak zaczęły się schody... Przemarsz najemnego oddziału przez tereny pomorskie i częściowo brandenburskie wyglądał, jak zwykle w tych czasach – szlak znaczyły spalone chaty oraz obrabowane wioski i miasteczka neutralnych w tym konflikcie krajów. Zaalarmowany Koniecpolski postanowił zorganizować obronę z obu stron - na linii od Lęborka do Człuchowa przed nadchodzącymi z zachodu, oraz na linii Wisły przed Oxenstierną. Wojska, które stały w dotąd Czarlinie przesunął pod Starogard. W starych okopach pod Tczewem zostało 8 chorągwi jazdy, pod dowództwem pułkownika Pawła Czarnieckiego. W ten sposób hetman osłonił się od zachodu i jednocześnie mógł bronić przepraw na linii Wisły do momentu wylewu wiosennego, który powodował, że rzeka była przez dłuższy okres nie do przebycia. Oddziały w służbie szwedzkiej przeszły przez Księstwo Pomorskie i 19 marca stanęły w Szczecinku , niedaleko granicy z Polską. Koniecpolski wysunął w stronę granicy jazdę (kozacką i lekką), blokując główne drogi prowadzące w głąb Prus Królewskich. Trasa przemarszu nieprzyjaciela nie była znana, więc chorągwie polskie miały za zadanie zlokalizować wroga, związać go walką i powiadomić siły główne. Te, składające się z husarii, rajtarii, piechoty i artylerii obozowały, jak pamiętamy, pod Starogardem.

20 marca nastąpił spodziewany wiosenny wylew Wisły, toteż zgrupowane w Malborku i Elblągu oddziały szwedzkie zostały pozbawione możliwości szybkiej przeprawy i można było spokojnie, z zabezpieczonymi tyłami uderzyć na nadchodzący z Meklemburgii korpus. Zagrożone atakiem Koniecpolskiego wojska szwedzkie zrezygnowały z marszu na Tczew i ruszyły na trzymany jeszcze przez Szwedów Puck, gdzie zamierzały bronić się pod osłoną twierdzy, możliwej do zaopatrywania drogą morską. Pod Białoborem 23 marca szwedzkie wojska wpadły na polską osłonę. Wówczas Szwedzi zawrócili na pomorskie terytorium w stronę Słupska, by obejść przeciwnika i dotrzeć jednak nadmorskimi drogami do Pucka. Tymczasem Koniecpolski z piechotą i artylerią ruszył na Puck, od jesieni poprzedniego roku blokowany przez słabą grupę wojsk koronnych. Oprócz sił własnych, ściągnął posiłki z Gdańska, z baterią ciężkich dział oblężniczych, zaś od strony morza - eskadrę złożoną z 7 okrętów. Wobec takiej przewagi załoga szwedzka skapitulowała 2 kwietnia, a do miasta wkroczył świeżo zaciągnięty regiment piechoty Gerarda Denhoffa. Wojska Streiffa i Teuffela ruszyły ze Słupska 7 kwietnia, ale pod Bożepolem znowu zostały zaatakowane przez polską jazdę. Gdy doszła do nich wieść o kapitulacji Pucka, wycofali się z powrotem za Słupię. Po naradzie zdecydowali ruszyć na Czarne – Czułchów – Gniew, a stamtąd przeprawić się pod osłoną własnych wojsk z drugiego brzegu Wisły do Malborka. By nie tracić czasu żołnierze szwedzcy porzucili tabory z żywnością i amunicją oraz dwa najcięższe działa, na konie taborowe i zrabowane po wioskach wsadzono też piechotę. Koniecpolski rzucił do pościgu dwie grupy: część jazdy miała iść śladem Szwedów, natomiast sam hetman z głównymi siłami, w tym cała z piechotą i artylerią, poszedł na Lębork, z zamiarem dopadnięcia przeciwnika w okolicy Miastka. Jednak Szwedzi 9 kwietnia niespodziewanie przebili się przez polską zastawę pod Miastkiem i założyli obóz pod Czarnem. Orientując się, że marsz na wschód w takich warunkach nie jest możliwy, zdecydowali ruszyć przez północną Wielkopolskę w stronę Brandenburgii. Koniecpolski ruszył tymczasem z samą tylko jazdą na Chojnice i Człuchów. Przewidując możliwość dalszego odwrotu przeciwnika przez nie bronioną Wielkopolskę wysunął straż przednią do Debrzna. Przewidywania sprawdziły się już 11 kwietnia, nadchodzący Szwedzi zostali związani walką, zaś po przybyciu większych sił jazdy polskiej zawrócili pod Czarne, pośpiesznie wzmacniając obwarowania miasta i obozu, w nadziei na szybką odsiecz zza Wisły. 12 kwietnia Koniecpolski zaatakował jazdą i dragonią, próbując wziąć nieukończone umocnienia przeciwnika z marszu, jednak bez powodzenia. Gdy w ciągu następnych dwóch dni nadciągnęła polska piechota i artyleria, Polacy, przy około dwukrotnej przewadze liczebnej mogli być już pewni sukcesu. Koniecpolski nie ujawnił całości sił, nakazał przede wszystkim zbudowanie silnego szańca oblężniczego na najdogodniejszym do ataku kierunku – na wprost bramy skierowanej na Szczecinek. Szaniec obsadzony został regimentem piechoty i 8 działami. 15 kwietnia o świcie jazda polska przypuściła pozorowany atak, po czym rzuciła się do ucieczki. Zachęceni powodzeniem Szwedzi dali się oszukać i ruszyli w pościg. Ogień dział i muszkietów z szańca zadał im tak ciężkie straty, że 16 kwietnia aresztowali swych pułkowników i podjęli rozmowy dotyczące kapitulacji, którą ostatecznie podpisali w następnym dniu. Na jej podstawie służąca u Szwedów piechota niemiecka wcielona została do armii polskiej, natomiast rajtaria po oddaniu broni i złożeniu przysięgi, że nie będzie walczyć w tej wojnie przeciwko Rzeczypospolitej mogła odejść wolno. Oprócz dowódców w ręce polskie przekazano działa, amunicję i zrabowane po drodze dobra. Koniecpolski zgodził się, by odchodzący rajtarzy zachowali broń osobistą. Ostatecznie na służbę polską przeszło 800 żołnierzy piechoty i 500 z rajtarii. Wzmocnione w ten sposób wojska koronne ruszyły nad Wisłę, w kierunku głównego ugrupowania wojsk przeciwnika. Świetnie rozegrana po liniach wewnętrznych kampania, dzięki likwidacji wrogiego ugrupowania na tyłach i odbiciu Pucka nie dała Gustawowi Adolfowi szans poprowadzenia opartej na manewrze kampanii letniej.

Tylko 250 rajtarów dochowało wierności Szwedom - tych odeskortowano do granicy. Jednak gdy znaleźli się na terenie Księstwa Pomorskiego, chłopi zaczęli mścić się za ich wyczyny w czasie poprzedniego przemarszu. Co prawda książę Bogusław XIV kazał oszczędzić niedobitków, którzy przysięgli, że nie brali udziału w rabunkach, ale niewielu z nich dotarło z powrotem do Meklemburgii. W grupie ocalonych był najprawdopodobniej młody oficer szkockiego pochodzenia, Aleksander Leslie.

Cdn


 

 

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Kultura