Jeszcze nie opadł kurz po zapowiedzi repolonizacji gospodarki Tenkraju, a już pierwszy cyngiel Donalda Franciszka Tuska pali pod kociołkiem w Radiu TOK FM. Marcin Kierwiński w rozmowie z Karoliną Lewicką i Michałem Danielewskim, a więc w samym jądrze Jagodziaństwa potwierdził pogloski o nadchodzącej rekonstrukcji rządu, zaś jego interlokutorzy straszą przedterminowymi wyborami parlamentarnymi.
Prowadząca "Poranek Radia TOK FM" Lewicka zna co prawda zapowiedź premiera, że po wyborach odbędzie się rekonstrukcja rządu, ale rozczulająco zwróciła uwagę na poważną przeszkodę - przerwę wakacyjną, przez którą zmiany w Radzie Ministrów mogłyby się opóźnić.
A Kierwiński (przypomnijmy: pełnomocnik rządu do spraw odbudowy obszarów dotkniętych powodzią i sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej) na to: "Opowiada pani scenariusz, który kompletnie nie pasuje do pana premiera Donalda Tuska. Wie pani doskonale, że pan premier lubi podejmować szybkie decyzje. Po drugiej turze wyborów nastąpi okres zmian w rządzie".
"Pan premier będzie rozmawiał z koalicjantami o swoich propozycjach usprawnienia prac rządu. To on wie najlepiej, co w rządzie działa dobrze, co działa tak sobie, a co wymaga poprawy - stwierdził pełnomocnik rządu. I dodał, że rekonstrukcja będzie wspólną decyzją wszystkich koalicjantów. Jesteśmy rządem koalicyjnym, potrzebujemy siebie wzajemnie. Natomiast ustalenia polityczne nie są najważniejsze w tej sprawie. Najważniejsze jest to, żeby gabinet działał sprawnie."
Danielewski, redaktor naczelny OKO.press, skomentował, że forma rekonstrukcji rządu będzie zależeć od wyników I tury wyborów prezydenckich. "Donald Tusk będzie miał inną pozycję, jeśli Rafał Trzaskowski dostanie 37 proc. poparcia, Szymon Hołownia 4,2 proc., a Magdalena Biejat 1,8 proc. Inna sytuacja będzie, kiedy Trzaskowski będzie miał ok. 30 proc, Hołownia ok. 10 proc., a Biejat np. 5 proc. Wtedy pozycja przetargowa partnerów byłaby większa."
Według gościa TOK FM, koalicjanci w takim wypadku mogliby "swobodniej myśleć o samodzielnym funkcjonowaniu, a nawet o przyspieszonych wyborach". "To może być taki rodzaj postawienia koalicjantów pod ścianą: Albo godzicie się na to, co ja zaproponowałem, albo żegnamy się serdecznie i zobaczymy, jak sobie poradzicie."
Lewicka odpowiedziała, że nie potrafi sobie wyobrazić sytuacji, gdy koalicja decyduje się na przyspieszone wybory po tym, jak w końcu dorobiła się własnego prezydenta.
"Polityka, zwłaszcza polska, uczy nas, że rzeczy niewyobrażalne szybko stają się wyobrażalne " odparł redaktor naczelny OKO.press.
Sprawne działanie 150 osobowego gremium koalicyjnych orłów należy co prawda do tej samej fantastycznej kategorii, co i wczorajsze paplanie DFT o nacjonalizacji, ale tak wczesne rozpoczęcie sezonu płoszenia i pędzenia lemingów do urn należy odnotować z uwagą. Jako efekt debatowych przewag kandydata Rafała Trzaskowskiego, coraz ostrzej jeżdżącego po Via Komoroviana. Gromkie pohukiwanie platformersów oraz silna, zwarta i gotowa żonglerka procentami w TOK FM są najlepszym dowodem rosnącego po tamtej stronie zaniepokojenia.
Inne tematy w dziale Polityka