"Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy" - Alexis de Tocqueville.
Czegóż więc oczekiwać, gdy mieniący się liberalnym rząd stoi przed groźbą utraty władzy? Odpowiedź właśnie otrzymujemy. Liberalno-lewicowa Grupa Trzymająca Władzę w UE, ciężarem własnych błędów i fatalnych decyzji skutecznie rozbija fundament powodzenia zjednoczeniowego projektu. Czyli budowy obszaru prosperity i powszechnego dobrobytu. Oparta na ideologii neomarksistowskiej religia klimatystyczna skutecznie redukuje podstawy dobrobytu, zaś płynąca z tego samego źródła polityka migracyjna - bezpieczeństwo. Ponieważ z "liberalno-demokratycznego"paradygmatu, póki co, nie usunięto jeszcze wyborów jako formy legitymizacji panowania, skutki ubożenia, zagrożenia bezrobociem, rosnących cen podstawowych dóbr oraz chaos i przestępczość na ulicach daje przy urnach efekt spodziewany. Mimo współdziałania z GTW przytłacząjącej większości środków masowej propagandy (w złagodzeniu - przekazu), ci, którzy w przekonaniu ludzi zachowujących zdolność logicznego myślenia spieprzyli sprawę, dostają coraz mniejsze poparcie. Z początku nieśmiało, z biegiem czasu coraz otwarciej pojawiają się politycy i całe ruchy polityczne kwestionujące istniejący porządek.
Oczywiście, jak to zwykle bywa w demokracjach skażonych przymiotnikiem, Władzuchna sięga po instrumenty. Bez różnicy - czy socjalistyczna, czy liberalna. Polityczne i administracyjne sekowanie ugrupowań kontestujących Władzę w krajach UE stało się normą, a centrum koordynacyjnym na wzór Kremla stała się Bruksela. Zbieżność niby zaskakująca, ale czy naprawdę powinna zaskakiwać? Kult komunisty Spinellego nie powinien dziwić, gdy się ogarnie, że identycznie Komitet Centralny KPZR i Komisja Europejska wyewoluowały w ciała o ogromnych kompetencjach władczych, identycznie powstały w wyniku tajnych, zakulisowych rozgrywek rządzących mafii biurokratycznych, identycznie działał/działa poza kontrolą jakichkolwiek instytucji posiadających mandat od wyborców. Zależność KC KPZR od zjazdu partii i KE od fasadowego Parlamentu Europejskiego jest taka sama, co unaoczniła niedawno Ursula von der Leyen. Przypomnę dla porządku - Parlament Europejski, jakoś tam mimo wszystko skłonny choćby śladowo do zainteresowania opinią publiczną, zadał pani przewodniczącej pytanie. W jakim trybie i dlaczego kupiła od firmy Pfitzer (zatrudniającej zresztą jej małżonka), dla 450 milionów Europejczyków 4,6 miliarda szczepionek na COVID, wydając jednoosobową decyzją 71 miliardów euro. I jaką dostał odpowiedź? A taką, że Pani Przewodnicząca to nie musi się nikomu tłumaczyć - i już. I miała baba rację, Tak jest skonstruowana Unia Europejska.
Instrumenty więc sięgają coraz głębiej. W Rumunii na podstawie doniesień o jakości tamtejszego Pudelka unieważniono wybory prezydenckie. Co się dzieje od roku w Polsce, każdy widzi. Rząd Donalda Tuska w sprawowaniu władzy kompletnie lekceważy procedury konstytucyjne. W dążeniu do domknięcia systemu (copyright by Grzegorz Schetyna) rympał goni rympał, zaś pozaprawnych działań aparatu państwa (najczęściej sygnowanych przez he,hehe, Ministra Sprawiedliwości) zmierzających do administracynjego zniszczenia opozycji politycznej nie zauważyć może tylko ślepy.
W Europie, póki co jedynym skutecznie opierającym się Władzy krajem pozostały Węgry. Straconą, jakby się jeszcze pół roku temu mogło wydawać, pozycję Orbana, w nieoczekiwany dla lib-lewu sposób podbudowało zwycięstwo wyborcze Donalda Trumpa. Tym bardziej, że nie kryjący swoich dalekosiężynch planów nowy prezydent USA wyraźnie widzi w tym niewielkim środkowoeuropejskim kraju ważny punkt swojej rekonkwisty.
Jako dodatek do lib-dem Season's Greetings 2024 Orban otrzymał w podarku sprawę Romanowskiego. W UE ryzykuje niewiele - ilość afrontów, jaką obdarzył go mainstrim podczas trwającej jeszcze węgierskiej prezydencji wymaga odpowiedzi, a fanga w nos pieszczochowi "którego nikt nie ogra" jest i bezpieczna, i przyjemna. Węgierskiemu elektoratowi też należy się jakaś uciecha, zwłaszcza wobec trudności gospodarczych, sprowadzonych na własne życzenie w roku 2024 zbyt kurczowym trzymaniem się rosyjskiej ropy i gazu. Oraz perspektywy skutecznego obchodzenia FIDESZ-u z prawej przez Petera Magyara.
Zachodzę w głowę, z jakiego powodu Bodnar, podobno nie najgorszy prawnik pakuje się w tak beznadziejną awanturę? Presja Tuska domagającego się efektów i zagrożenie utratą stołka na rzecz Giertycha, jak chcą najtwardsi "demokraci" z panią Wrzosek? Areszt dla byłego wiceministra sprawiedliwości w tym momencie nie ma procesowego uzasadnienia. To przyznaje nawet sędzia Igor Tuleya. Skoro więc nie przyczyna prawna, to tylko polityczna. W tenkraju nieustającej likwidacji nie tylko telewizji publicznej coraz mniej popularny rząd, pod presją nadchodzących wyborów prezydenckich potrzebuje igrzysk.
A tu jak raz sprawa się rypła. Zamiast sukcesu na użytek silnych razem z Trzaskowskim, zamiast wigilijnych kajdanów na pisofcu Donald Tusk dostał skandal na światową skalę, bo media zagraniczne zaczną rozbierać temat na czynniki pierwsze. Próba przyszycia politykowi zorganizowanej grupy przestępczej jest równie mądra, jak sprowadzanie wszystkiego aktualnie niewygodnego dla lib-lewu ad Putinum. Co niby robił podczas swojego urzędowania Romanowski? To samo co politycy we wszystkich krajach, gdzie odbywają się wybory - wydatkował część publicznych pieniędzy tam, gdzie miała wyborcze interesy jego partia. Wszystko zewidencjonowane w papierach, zgodne z procedurami - oczywiście, każda ekipa ma swoje, jak i prawdę w znanym wszystkim brzydkim dowcipie. Czym się różni rozdawanie wozów strażackich od dróg schetynówek, a jego działania od pracy niegdysiejszego ministra SWiA Grzegorza, który tak samo jeździł po kraju z czekami? Skandal spotęgują z całą pewnością starania bodnarowców o czerwoną notę Interpolu, szyte nićmi tak grubymi, jak niegdyś ukrycie przez nieboszczkę samobójczynię Jolantę Brzeską kanistra, z którego oblała się benzyną. Taki już intelekt "prokuratora krajowego" Korneluka.
Scenariusz klasycznego westernu. Premier Węgier będzie dla świata odważnym szeryfem, kawaleria w drodze, a zastraszeni dotąd szarzy obywatele, rozognieni przykładem bohatera wyciągają spod strzech pochowane tam dubeltówki.
Edit: Kliknąłem "opublikuj", a tu jeszcze wisienka na upominkowy torcik dla Donalda, O Którego Za Dużo - po pohukiwaniach jego własnych oraz dwóch przy...bocznych, Sikorskiego tudzież Hołowni, nagły kopniak pomiędzy zbyt szeroko rozstawione odnóża ze strony Rzecznika Praw Obywatelskich. Oj, dzieje się, że nadążyć trudno.
Inne tematy w dziale Polityka