Stało się! Pomimo wieloletnich, niewiarygodnych wysiłków lewicowego mainstreamu Donald Trump wygrywa amerykańskie wybory. Walec politpoprawnej politgramoty doznał poważnej porażki, ale tylko porażki.Teraz trzeba się zastanowić, jak tę porażkę zamienić w druzgocącą klęskę. USA to nie jest pierwsze-lepsze miejsce na Ziemi, to kraj o wielkiej potędze - nie tylko politycznej i militarnej, ale i cywilizacyjnej i kulturowej. Dominujące tam trendy mają wpływ na znaczna część kuli ziemskiej. Amerykańska rewolucja polityczna - prezydent, senat i zapewne Izba Reprezentantów znajdą się w rękach jednej partii, która wobec wyraźnie wygłoszonej woli wyborców musi przyjąć hasło MAGA, nie pozostanie bez wpływu także poza jej granicami. Produkt polityczny, jakim jest Kamala Harris przegrał z niekłamanym autentyzmem, reagującym na potrzeby i obawy zwykłego obywatela. Rozziew pomiędzy obowiązującą do wczoraj, popieraną kolejnymi "sondażami" narracją przytłaczającej części mediów, opiniami głoszonymi z ekranów przez autorytety i celebrytów, a tym, co właśnie wyjmowane jest z urn wyborczych jest ogromny. Obraz wielkiej, czerwonej mapy z wątłymi niebieskimi obrzeżami na ekranach mówi więcej niż wygłaszane tamże opinie. Amerykanie domagają się radykalnej zmiany polityki - gospodarczej, imigracyjnej, społecznej, klimatycznej. A to wymaga pójścia na czołowe zderzenie z dominującą dziś w zachodnim świecie lewicową narracją. Nawet nie lewicową, a komunistyczną, oszukańczo ukrywaną pod nazwą liberalizmu. Donald Trump już w poprzedniej kadencji pokazał, że dla realizacji swojej wizji Ameryki, opartej na tradycyjnych wartościach nie obawia się starcia. W ważnych i widocznych punktach jak klimatyzm (gaz łupkowy, ropa), i aborcjonizm (kształtowanie Sądu Najwyższego US). Stojąc u progu nowej kadencji, dysponując większym niż w pierwszej poparciem społecznym i bazą polityczną ma do wyboru albo trzymać się dotychczasowej, kapitulanckiej w istocie "polityki powstrzymywania" strony konserwatywnej, albo sformułować nową "doktrynę wyzwalania". Aktualnie w świecie zachodnim środowiska konserwatywne, nie tylko te z nazwy, sparaliżowane polityczną poprawnością, milcząco, lub tylko z nieśmiałym sprzeciwem akceptują zdobywanie przez neomarksistów kolejnych pozycji w ich marszu przez instytucje i społeczeństwa. Czas powiedzieć dość, czas zacząć je odbijać, cofać komunizujące zmiany prawne, wyrzucać do kosza ideologiczne regulacje gospodarcze, zielone oszustwa, dominację nieuzasadnionych przywilejów tzw. mniejszości, dla kamuflażu nazywanych prawami.
Czy Donald Trump podejmie to wyzwanie? Dziś jeszcze tego nie wiemy. Ale do optymizmu skłania nie tylko pamięć o pierwszej jego kadencji, ale i jego nowe otoczenie. Musk, wizjoner na miarę cywilizacyjną, wydaje się znakomicie pojmować także społeczne i polityczne zagrożenia. Lektura Vance'a dowodzi głębi przemyśleń i celności wniosków. Społeczeństwo Ameryki się wypowiedziało, lista zagranicznych polityków obecnych wczoraj w sztabie Republikanów świadczy, że naśladowców i sojuszników nie braknie.Społeczeństwa Europy, doświadczane tymi samymi chorobami oczekują hasła i dobrego przykładu.
Złoty róg leży w pyle pod nogami. Donald, weźże go, do jasnej cholery!
Inne tematy w dziale Polityka