Żartowałem, nieprawda, stało się. Na razie jeszcze nie potrafimy ocenić skali tego, co się stało (za mało danych, i bardzo dobrze, porządna osłona wywiadowcza to podstawa), ale już teraz widać, ze się dzieje. Od co najmniej pół roku widoczne było tworzenie przez gen.Syrskiego silnego zgrupowania odwodowego, szkolonego na Zachodzie i głębokich tyłach, mocno wyposażanego w nowoczesną broń. Wobec niewielkich, ale stałych postępów rosyjskiej ofensywy w Donbasie, powstrzymywanych "starymi" jednostkami, wspieranym oszczędnie wydzielaną techniką wojskową, każdy uważny obserwator zastanawiał się nad celem takiego postępowania. Wyjaśnienia mogły być dwa: oszczędzanie odwodu przed spodziewanym rosyjskim przełamaniem, sensowne, ale reaktywne działanie mogące tylko minimalizować rozmiary spodziewanej porażki, albo uderzenie w wybranym miejscu. Ubiegłoroczne doświadczenie z Zaporoża wielkich sukcesów w wyzwalaniu ufortyfikowanych przez przeciwnika terytoriów własnych nie wróżyło. Kontruderzenie w rejonach rosyjskich natarć, wobec ich przewagi liczebnej także byłoby ryzykowne. Toteż wybrano wariant trzeci - atak na terytorium przeciwnika. Obecność sporych sił ukraińskich w rejonie Sumy - Czermichów z pewnością nie była dla Rosjan tajemnicą. Świadczą o tym ujawniane w ostatnich miesiącach próby infiltracji grup specnazu, skutecznie co prawda paraliżowane na niewielkich dystansach od granicy, ale z pewnością nie wszystkie. Jednak obrony, poza propagandowo nagłaśnianymi pracami fortyfikacyjnymi nie przygotowano. Wydaje się, że Ukraińcy napotkali tam jedynie straż graniczną, siły Rosgwardii (czyli tak naprawdę formacje policyjne), jakieś bataliony regularne złożone z poborowych i trochę czeczeńskich tiktokerów. Wystarczająco, by chronić teren przed niewielkimi rajdami jak te, przeprowadzone przez Rosyjski Korpus Ochotniczy, ale nie więcej. Wyjaśnień może być klika - od najmniej prawdopodobnej, czyli słabego rozpoznania wywiadowczego, nadmiernej pewności siebie i przekonaniu o słabości i wyczerpaniu sił przeciwnika po najbardziej wiarygodną. Założenie, że Ukraińcy nie odważą się wtargnąć na terytorium Rosji z powodu obawy o reakcję swoich sojuszników i sponsorów, zwłaszcza europejskich. Jednak kompletny do tej pory brak pozytywnych rosyjskich reakcji na pokojowe balony próbne, mógł zwłaszcza wobec przebiegu kampanii wyborczej w US sporo zmienić. Demokratyczna administracja jak kania dżdżu potrzebuje wielkiego, bardzo wielkiego sukcesu, bo tylko taki dawałby jakieś szanse na powstrzymanie wyborczego zwycięstwa Trumpa. O ile zaskoczenie w stolicach europejskich (poza Londynem) może być nieudawane, o tyle nie wierzę że Waszyngton nie był dobrze poinformowany o planowanej operacji, która z całą pewnością jest zabezpieczana przez amerykański wywiad satelitarny. Uznano nareszcie, że Moskwa potrzebuje poważniejszego pouczenia. Wróble ćwierkają, że o sprawie byli dyskretnie uprzedzeni ponadto tylko główni lokatorzy Downing Street 10, oraz Krakowskiego Przedmieścia 46/48). I o tym, że na Willy-Brandt Strasse 1 panuje powszechne oburzenie.
Co wiemy: Ukraińcy w trzy dni, do dzisiejszego ranka, weszli na rosyjskie terytorium na głębokość do 30 km, po miasto Sudża, kontrolują podstawową na dziś stację przetłaczania rosyjskiego gazu do Europy, mają pod ogniem istotne drogi transportu kołowego i kolejowego z kierunku Kurska w stronę Biełgorodu i Donbasu, ważne dla zaopatrzenia walczących tam sił rosyjskich, są o 30 km od samego Kurska (miasta obwodowego) i 20 od kurskiej elektrowni atomowej. Idą powoli, podciągając logistykę i fortyfikując kluczowe punkty. Posiadają mocny i skuteczny parasol przeciwlotniczy, czego dowodem mogą być, o ile zostaną potwierdzone, straty rosyjskiego lotnictwa, zaś pewnym potwierdzeniem już jest średnio sensowny ostrzał zajętego terytorium rakietami Iskander, wobec rozwiniętych sił nacierającego przeciwnika ruch raczej rozpaczliwy. Jaki będzie zasięg natarcia, zobaczymy - nie sądzę, by mógł sięgać dalej niż po przedpola Kurska. Ale skutkiem z całą pewnością będzie osłabienie rosyjskich możliwości ofensywnych w Donbasie. Putin po prostu nie może sobie pozwolić na utratę terytorium i twarzy, więc będzie tu kontratakował. Na swoim, nie ukraińskim terenie, przygotowanym i umocnionym, z natury zresztą trudnym dla operacji wojskowych, jak można wyczytać z mapy. Z całą pewnością Rosjanie nie dysponują na dziś odwodami, które mogłyby zapewnić jednoczesne kontynuowanie z dotychczasową intensywnością działań ofensywnych i kontrnatarcie na nowym froncie. Trudny wybór, a przerzucanie sił na kierunek kurski nie będzie tanie, należy spodziewać się dużych strat kolumn rosyjskich już na podejściu do linii styczności. Ukraińcy z całą pewnością już czekają, ich operacja wygląda na dobrze przemyślaną i równie dobrze zabezpieczoną.
Niezależnie więc od dalszego rozwoju sytuacji, Ukraińcy osiągają sukces o znaczeniu strategicznym. Bardzo niewielkim kosztem zdobywają teren i licznych jeńców, argument w przyszłych negocjacjach. Histeryczne reakcje rosyjskich oficjeli dowodzą, że na Kremlu dobrze zdają sobie sprawę z porażki, której rozmiary mogą się jeszcze powiększyć. Nie dość, że wróg wszedł na rosyjską ziemię, i to w tempie, o jakim niepobiedima russkaja zdobywająca kosztem tysięcy zabitych i rannych po pół kilometra terenu dziennie, może sobie tylko pomarzyć. Przy okazji rzeczniczce Zacharowej, apelującej do społeczności międzynarodowej o potępienie banderowskiego agresora udało się pobić rekord bezczelności, należący dotąd według znanego dowcipu do jej rodaka, który zrobiwszy sąsiadowi kupę na wycieraczce, zadzwonił do drzwi i poprosił o papier toaletowy.
Edit: Świeże info o warunkach przerzucania rosyjskich sił pod Kursk : https://defence24.pl/wojna-na-ukrainie-raport-specjalny-defence24/skuteczne-uderzenie-na-rosyjskie-posilki
Inne tematy w dziale Polityka