Republikaniec Republikaniec
353
BLOG

Powstanka. O tym, że starość się Panu Bogu nie udała

Republikaniec Republikaniec Kultura Obserwuj notkę 12

Zupełnie przypadkowo, z powodu nieopanowania pilota TV, czego ostatecznie bardzo żałuję, natknąłem się wczoraj na wywiad przeprowadzony w TVP (w stanie nieustającej likwidacji) przez słynną redaktor o potwierdzonych finansowo zdolnościach bilokacyjnych Dorotę Wysocką-Schnepf, z Wandą Traczyk-Stawską, której także przedstawiać nie trzeba. Rocznicowo było oczywiście wszystko, a więc i Powstanie (stosunkowo najmniej), katastrofa smoleńska, Trump i Kaczyński i polsko - niemieckie pojednanie. Przy znacznej pomocy prowadzącej wywiad warszawska seniorka wyłożyła po raz kolejny swoje społeczno-polityczne poglądy. Każdemu wolno, choć nie każdemu pozwalają się tak swobodnie wypowiedzieć. Takie, jakie ma. Każda ekipa polityczna rada podeprzeć się autorytetem.

Lat temu sporo pasjonowałem się dziejami Powstania Warszawskiego. Przeczytałem mnóstwo opracowań, jeszcze więcej relacji. Chłonąłem opowieści żyjących jeszcze wtedy dość licznie świadków, starając się uczestniczyć we wszystkich możliwych spotkaniach. Potrafiłbym wówczas z pamięci wymienić wiele setek nazwisk i pseudonimów, osób walczących i wspomagających, bohaterów setek zdarzeń i epizodów. Nie pominąłbym por. "Karola" (Czesława Piątkowskiego), dowódcy oddziału osłonowego WZW, ani paru jego podkomendnych, z kpr. "Krukiem" - Abuładze na czele, ani walk o Hale Mirowskie. Ale nazwisko i pseudonim pani Stawskiej poznałem dopiero z racji jej działalności publicznej, gdzieś koło 2018 roku. Cóż, taki los szeregowych, że giną lub przeżywają bez rozgłosu.

Czego nie można powiedzieć o generałach. Ale tych od początku było mniej, i bardziej eksponowanych. I z biegiem czasu prędzej ich ubywa.

Gdy słuchałem tej wczorajszej rozmowy, natychmiast stanęły mi przed oczyma inne obrazki. Kolorowa fotografia młodego pilota, w kabinie samolotu myśliwskiego, na którego burcie widnieją 22 czarne krzyże, symbolizujące powietrzne zwycięstwa. Z tego 5 odniesionych na przestarzałym P-11 we wrześniu 1939. Generał pilot Stanisław Skalski, legenda bitwy o Anglię, postrach Luftwaffe pod niebem Europy i Afryki. Jeden z siedmiu lotników polskich - kawalerów Złotego Krzyża Virtuti Miilitari, jeden z trzech cudzoziemców trzykrotnie odznaczonych brytyjskim Distinguished Flying Cross. I drugi obraz, starca w mundurze, drżącym głosem wypowiadającego jakieś slogany w klipie wyborczym Samoobrony. I jego poparcie dla kandydatury prezydenckiej (kto jeszcze o tym pamięta) generała Wileckiego, i jakieś podpisywane jego nazwiskiem teksty w szemranym pisemku Jeznacha i Janosza. Pewną naiwnością wykazał się krótko po wojnie, pozwalając się zwabić agentom Bieruta mirażem kariery. Powrót do kraju kosztował go komunistyczny wyrok śmierci i wieloletnie tortury w więzieniu. Ale nawet wtedy nie załamał się, odmawiając napisania prośby o ułaskawienie.

Czy przeszłe zasługi dają dożywotnią gwarancję autorytetu i chronią od mówienia i czynienia głupstw?  Pytanie retoryczne. Ale nawet pamięć o jego ostatnich, smutnych latach nie przesłoni zasług i bojowej legendy. Pozostanie z nami na zawsze w kabinie swojego Spifire'a.

A pani Wanda? Daleko jej do argumentów dla przyszłości podobnej wagi. Nie lekceważąc ani jej powstańczego epizodu, ani niewątpliwych zasług  w wieloletniej pracy, niestety pewnie pozostanie z dźwiękiem ośmieszających feminatywów, jako osoba walcząca w Warszawie '44 o Unię Europejską i pojednanie z Niemcami.



Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Kultura