Tydzień superexpersowo sobie mija, zaglądam dziś i widzę – ruch w interesie, jak na wiejskim cmentarzu w środku tygodnia poza sezonem. Klikbajty próbują doskoczyć do oczu niczym szkiełka po wypalonych dawno zniczach w marcowym słońcu, wspomaganie przez splagiatowane z rmf-ki żółte dwudziestki czwórki - świeżutkie, jak pachnące chińską fabryką plastikowe żonkile. Trzeba przyznać, że nie są bardzo zakurzone, obsługa ze szlauchem wyraźnie czuwa. Co w środku, nie wiem. Tytuły dla wielbicieli reklam Media Markt może wreszcie onetowych i onetopodobnych amatorów przynęcą. Mnie odrzucają. Niech się pod nimi ścigają bezimienne końkluzje z emerytami, mnie wstrząsające wyznania Kunegundy Pimpsztyckiej tudzież mierzenie się z hejtem Klaudii Ojejciu guano ptasie obchodzi. Nie otwieram, nie komentuję – nie klikam, i nikt mi kliknięciami nie odpowie. Nie należałem tu nigdy do najaktywniejszych, ale z tysiąc wejść tygodniowo, z wynikającymi z zamieszczanych przeze mnie notek i komentarzy licząc, pewnie było. Od niedzieli już nie będzie. Zmiana modelu biznesowego cel osiągnęła, eksponowanie Tfurczości Redakcyjnej i utrudnienie dostępu do blogów się dokonało, pora zacząć zbierać właścicielskie żniwo.
Blogerskich więc notek co kot napłakał, pomijając codzienne dyżurne grafomany. Ciekawego prawie zupełnie nic. Za cztery dni otworzyłem trzy notki, raz się odezwałem do znajomego. Właśnie usunąłem ikonkę S24 z sekcji „często odwiedzane”przeglądarki. Co tam jeszcze zostało w obserwowanych blogach, odsłon ma kilkakroć mniej niż bywało, komentarzy też. Dyskusji z paroma odpowiedziami w wątku nie widać wcale. Zresztą, może i coś gdzieś tam było, ale grzebać po piwnicy w wyniku wprowadzonych ułatwień mi się nie chce.
Wielkanoc nadchodzi, by nie zajmować się w tym czasie polityczną bieżączką, wcześniej przygotowałem wstępnie notkę o pewnym artyście sprzed paru wieków i władcach, z którymi był związany. Ludzie takie spokojniejsze kawałki koło świąt chętnie czytali, jak przez parę lat pobytu zauważyłem.
Ale nie zamieszczę, obciach się tu teraz pokazywać. Jak już powiedziałem, „nijusów redakcyjnych” z zasady otwierał nie będę – szkoda czasu na kijowo wyklepaną ze sztamp innych serwisów substancję i bzdury w wydaniu wuja Gógla Translejta. Tym bardziej, że w stosunku do tych innych serwisów, owe nijusy opóźnione są zwykle o co najmniej kilka godzin. Jak ktoś raz na Witrualnej przeczytał, to weźmie i znowu otworzy, zwłaszcza, że genialny tytuł różni się co najwyżej szykiem wyrazów? No chyba że znajdzie się chętny do napawania blaskiem właścicielskiej fryzury.
Po co straciłem te aż 3,5 minuty by jednak coś wpisać? Żebyś wiedział, Biceps. Żeby nie było, że nikt nie powiedział. Dlaczego tu splajtujesz, żebyś wiedział. Starzy użytkownicy odchodzą, nowych nie będzie.
Inne tematy w dziale Kultura