Flaga
Flaga
Republikaniec Republikaniec
1015
BLOG

Lider czy hegemon? Polemika obok Rafała Wosia

Republikaniec Republikaniec Niemcy Obserwuj temat Obserwuj notkę 81

Rafał Woś opublikował wczoraj interesujący tekst traktujący o polityce niemieckiej, poświęcony uzasadnieniu tezy że RFN nie dorosła do roli europejskiego lidera. Założenie, moim zdaniem błędne. Z zasadniczego powodu – uważna obserwacja niemieckiej polityki daje wszelkie powody do twierdzenia, że Niemcy wcale nie są zainteresowane pozycją europejskiego lidera. One dążą konsekwentnie do roli europejskiego hegemona, w sposób długofalowy i konsekwentny.
Pojęcie lider, czyli inaczej przywódca oznacza szczególny rodzaj kierownictwa w społeczności. Przywództwo to wpływ na podwładnych, którzy wykonują polecenia  szefa ze względu na więzi, jakie ich łączą. Przywództwo wymaga wyjątkowych relacji, uzasadnionych cechami lidera, któremu inni skłonni są zaufać i podporządkować się dobrowolnie. Przywódca cieszy się w swojej grupie autorytetem, a władza jego jest akceptowana. Przywództwo to zdolności, umiejętność  zjednywania sobie zwolenników, wywierania wpływu, a także tworzenia wizji rozwoju i pobudzania do działania.
Hegemonia – inaczej dominacja,supremacja to układ, w którym władza nad podległą jej społecznością opiera się na sile,lub groźbie jej użycia. Niekoniecznie musi to być siła fizyczna czy militarna, w dzisiejszych czasach znacznie skuteczniejszy bywa nacisk ekonomiczny. Hegemon nie musi być przywódcą, bo akceptacji podwładnych nie potrzebuje. Uważa, że wszystko wie lepiej, a posłuch jest dla niego ważniejszy od współpracy. W niemieckim charakterze narodowym, przywykłym do traktowania innych z góry i przekonanym o własnej wyższości w każdej możliwej dziedzinie, nie leży szukanie leadership-u. Język niemiecki woli własne określenie - Führung - mimo ze nie zawsze chce się do tego przyznawać.
Trzydzieści lat temu z końcem zimnej wojny i zjednoczenie Niemiec spełniło ich narodowe marzenie. Zmienione diametralnie warunki polityczne kontynentu w dekadę pozwoliły wyrosnąć niemieckiej gospodarce ponad wszystkie inne w Europie, tym łatwiej, że geograficznie leżąc w najspokojniejszym i najstabilniejszym miejscu na kuli ziemskiej pozostawały nadal pod militarną ochroną USA. Zrzucenie ciężaru nakładów na obronę pozwoliło rosnąc jeszcze szybciej. Tak urodził się państwowy dziwoląg – ekonomiczny olbrzym, militarny, i dość długo jeszcze polityczny karzeł. Życie pustki nie znosi, ekonomiczna potęga musiała przynieść wzrost znaczenia politycznego, toteż Niemcy zmuszone zostały niejako do poszukiwania nowego pomysłu na siebie.
Koncepcja ta wyklarowała się w ubiegłym dwudziestoleciu, powoli i metodycznie, dając dobre świadectwo kwalifikacjom nienieckich elit, ich osadzeniu we własnej historii i dalekowzroczności. Jego konsekwentna realizacja przez kolejne ekipy rządzące, tak socjaldemokratyczne i chadeckie także może budzić podziw. I strach, jeśli przypomnieć sobie konsekwencje dwóch niemieckich pomysłów na Europę z XX wieku.
Filar 1. Unia Europejska. Rozszerzona w pierwszej dekadzie wieku UE, dzięki skutecznej polityce gospodarczej i wspólnej walucie dała niemieckiej gospodarce potężny impuls, i ogromne przewagi. To zniesienie granic celnych i walutowych, system eurodotacji (fundusze), z których gospodarka Niemiec korzysta o wiele więcej niż nominalni beneficjenci (wg niemieckich danych, z każdego euro dotacji dla Polski  w latach 2004 - 2018 do Niemiec wracało ok. 86 centów). System euro, zwłaszcza po kryzysie 2008 roku skutecznie uzależnił od Niemiec kraje południa, do stopnia, z którego nie zawsze zdajemy sobie sprawę. Kto wie,że taka Grecja popadła faktycznie na kilkanaście lat pod zarząd komisaryczny? Kto zauważa, że Włochy, pod naciskiem „czynników europejskich” zmuszone były do zmiany demokratycznie wybranego rządu, i zastąpienia elekcyjnego premiera faktycznym nominatem Brukseli? Dominacja Niemiec w strukturach UE po wypchnięciu z niej Wielkiej Brytanii nie podlega dyskusji. Dzisiejsze kłopoty Polski z „praworządnością” mają dokładnie te same przyczyny. O ile do niedawna parawan w UE stanowili na wysokich stanowiskach politycy z innych krajów, dziś szefową Komisji Europejskiej jest Niemka. Niemcy otwarcie zgłosili pomysł zniesienia prawa weta państw wobec decyzji „unijnych”.
Filar 2. Ideologia. Dominującą narracją ideologiczną, narzuconą w dyskursie publicznym stał się klimatyzm. Nieuzasadniona naukowo teza o antropogenicznym charakterze globalnego ocieplenia i zbudowanie narracji strachu przed jego skutkami stały się podstawą do narzucenia Europie gospodarczej przebudowy, polegającej na diametralnej zmianie źródeł pozyskiwania energii, czyli podstawy funkcjonowania współczesnej cywilizacji. Źródła dotychczasowe, oparte na węglu oraz ropie naftowej oraz energii jądrowej zostały uznane za złe i niszczące. Zastąpić je mają odnawialne źródła energii,oraz, o dziwo, gaz ziemny. Nie miejsce tu na dłuższą opowieść o szczegółach, dość przypomnieć, że aktualnie ludzkość nie dysponuje technologiami,które z ze źródeł odnawialnych mogłyby uczynić stabilną podstawę. Spalanie gazu jest natomiast także źródłem emisji straszliwego dwutlenku węgla. Jeśli ktoś z czytelników nie jeszcze wie, jaki kraj jest największym w Europie producentem systemów pozyskiwania energii słonecznej i wiatrowej, niech poszuka w necie. Łatwo znaleźć dane. Tu dochodzimy do kwestii gazu. Kto do 2022 roku dostarczał do Europy największe jego ilości po najniższej cenie wiadomo. Nietrudno się też domyślić, dlaczego największe na świecie gazociągi połączyły terytoria Niemiec i Rosji pod dnie Bałtyku, by ominąć inne kraje.
Warto przypomnieć, że budowa obu Nord Streamów (ok 30 miliardów euro) była dzięki wyborowi trasy morskiej około dziesięciokrotnie droższa, niż budowa gazociągów lądowych o takich samych parametrach.
Tak szczęśliwie dotarliśmy do filaru 3. Filaru Rosja. W stosunkach z Rosją Republika Federalna odnalazła kamień filozoficzny, który zbudował pomyślność i potęgę Prus w XVIII i XIX wieku, oraz zjednoczonych Niemiec przed rokiem 1914. Nota bene, przypomnijmy sobie, czyim przede wszystkim kosztem. Przez ostatnie 30 lat Niemcy spokojnie i konsekwentnie budowały układ, w którym specjalne stosunki polityczne i gospodarcze dawały im dostęp do tanich rosyjskich surowców, dóbr, do których dostęp Rosja nauczyła się limitować, używając ich jako politycznej broni. Efektem miał być niemiecki hub, bez pośrednictwa którego nikt w Europie nie mógłby się obejść.
Myślę, że skrótowo oczywiście, ale wystarczająco precyzyjnie opisałem podstawowe mechanizmy, za pomocą których niemiecki „lider” chwytał za gardło resztę Europy.
Oczywiście z kimś Niemcy w tej nowej Europie musiały się liczyć, i tym kimś był oczywiście główny dostawca. Jego strefy wpływów, czyli obecnej wschodniej granicy UE nie zamierzały kwestionować.
Układ ten wymagał jednakowoż, by osłabły w Europie wpływy USA. Jeszcze w 2021 roku wszystko wydawało się być na najlepszej drodze, ekipa Bidena wydawała się przychylna pomysłowi przekazania Niemcom pozycji rozgrywąjącego. Czy błyskawiczna akceptacja NS2 i błogosławieństwo dla przejęcia przez Berlin koncepcji Międzymorza było rzeczywistym planem politycznym (do powątpiewania skłaniają ciągłe niemieckie umizgi wobec Chin, i wątpliwości zgłaszane przez najważniejszego amerykańskiego sojusznika, Wielką Brytanię), czy tylko manewrem,nieprędko się dowiemy.
Niecierpliwość Putina, który zaatakował Ukrainę przed finalizacją ewentualnych umów niemiecko-amerykańskich i pełnym uruchomieniem niemieckiego hubu surowcowego poważnie uderzyła w jeden z filarów. Zgodnie z prawami mechaniki, naruszenie jednego osłabiło pozostałe.
Dzisiejsze Niemcy nie mają nawet szans na dobrze pojęte liderowanie Europie. Opinia publiczna, wstrząśnięta wojną, na akceptację dzisiejszych wolt „moralnego mocarstwa” nie jest gotowa. Ideologia klimatyczna, mimo że nadal głośna i nośna, ustępuje powoli wobec realiów życia, co zaświadczają dobitnie nienieckie pałki rozpędzające pożytecznych do niedawna idiotów w Lützerath.  Natomiast pozycji hegemona elity Republiki Federalnej bronią, opóźniając i osłabiając jak to jest tylko możliwe sankcje wobec swojego rosyjskiego partnera, oraz równolegle pomoc dla Ukrainy. Jednocześnie, bezprecedensową pomocą publiczną (200 miliardów euro) stawiając swoje podmioty gospodarcze poza zasięgiem konkurencji z pozostałych państw UE, i podbijając brukselskie pomysły federacyjne (zniesienie prawa weta).
Dociśnięcie Polski przy pomocy KPO, dziecinnie forsowanego przez rząd PiS, z dobiciem w postaci przyjęcia waluty euro (ofensywa Tuska i Grabowskiego) oraz dokończenia destrukcji wymiaru sprawiedliwości, jest tylko jednym, choć bardzo ważnym elementem.  Dlatego tak ważna jest dla nas dziś pomoc walczącej Ukrainie, jako szansa na całkowite wywrócenie jednego z filarów.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (81)

Inne tematy w dziale Polityka