Powszechnie formułowana w ostatniej dekadzie teza, że to „francusko-niemiecki motor” odegrał główną rolę w procesie integracji europejskiej w XX w., zaś dalsza zgodna współpraca Berlina i Paryża nadal zdążać będzie w kierunku federalizacji UE wydawała się do niedawna kompletnym truizmem. Oczywista oczywistość, z całą pewnością to dzięki zgodnej współpracy oby partnerów możliwa była realizacja unii walutowo-gospodarczej, określenie ram wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa oraz koordynacja polityki gospodarczej i zatrudnienia . Gdy jednak coraz bardziej w ostatnich latach trudna sytuacja gospodarcza Francji, oraz wrastające tam napięcia społeczne spowodowały spadek jej znaczenia w Unii Europejskiej, drugi z partnerów, dzięki potędze swojej gospodarki zaczął wyrastać na na samotnego lidera. Pogłębiający się kryzys strefy euro, który najlepiej wyraża dramatyczny roziew wskaźników inflacji pomiędzy poszczególnymi jej krajami, z całą pewnością zmusza Paryż do poważnego przemyślenia swojej polityki. Patowa sytuacja, zmuszająca EBC do utrzymywania niskich stóp procentowych, konieczna, by nie doszło do bankructwa dramatycznie zadłużonych krajów Południa, niszczy równocześnie rykoszetem gospodarki krajów o wysokich wskaźnikach inflacyjnych (Holandia, kraje bałtyckie), redukując ich rezerwy i bijąc w kapitał systemów emerytalnych.
W sferze werbalnej francusko-niemiecka nie załamuje się, gdyż oba państwa nadal wzajemnie się potrzebują, po tak wielu dekadach integracji. Jednak biorąc pod uwagę obecną sytuację i nastroje w Europie, w Berlinie i Paryżu brak nowych idei ukazujących perspektywy przetrwania i rozwoju Unii Europejskiej w czasie aktualnego, pogłębiającego się kryzysu wywołanego pandemią i wojną na Ukrainie. Usiłujące zastąpić je wołanie o więcej integracji i więcej wysiłków proklimatycznych niebezpiecznie przypominają zaklęcia o więcej socjalizmu i idei Lenina w pieriestrojkowym okresie Związku Sowieckiego. To, że dobiegają one z Brukseli, nie powinno nikogo dziwić – wszak jest to dziś fundament i sens istnienia eurobiurokracji, kompletnie odklejonej już od realiów, nikogo nie może dziwić. Jednak grono żywotnie zainteresowanych poza tym urzędniczym kręgiem zaczyna zacieśniać się do jednego kraju,według wszelkich dostępnych statystyk i opracowań głównego beneficjenta integracji i wspólnej waluty.
Jak się wydaje, kamieniem granicznym okazało się w tej kwestii niekonsultowane z nikim wystąpienie kanclerza Scholza z początku października ubiegłego roku, potwierdzone decyzją Bundestagu 21 tego samego miesiąca. Chodzi o zabezpieczenie w budżecie RFN zawrotnej kwoty 200 miliardów euro na wsparcie niemieckiej gospodarki. To pieniądze m.in. na zamrożenie cen za określoną ilość zużycia prądu i gazu dla gospodarstw domowych oraz małych i średnich firmach, obniżenie podatku od sprzedaży paliw oraz, przede wszystkim dotacje dla biznesu. Plan wielki i chwalebny, ale w ostatnim punkcie przeczący wszelkim wspólnym, unijnym zasadom i regulacjom w kwestii pomocy publicznej. Jego realizacja, w zakresie poza zasięgiem finansowych możliwości pozostałych 26 krajów UE, faktycznie zakończy czas nawet ograniczonej wolnej konkurencji gospodarczej wewnątrz wspólnoty.
O ile drobniejsze ograniczenia tejże, takie jak kwestie transportowe i pracowników delegowanych, bijące głównie w Polskę i inne kraje „nowej Unii”przeszły gładko, o tyle plan Scholza, nawet dla pozorów nie poddany wewnątrzunijnej konsultacji jest groźny dla wszystkich, poza niemiecką, gospodarek wspólnoty. To wszystko, w połączeniu z uporczywym trzymaniem się przez Niemcy założeń merkelowskiej Ostpolitik,wyrażającej się aktualnie w sabotowaniu pomocy, zwłaszcza wojskowej, dla Ukrainy, skłoniło zapewne Paryż do kilku istotnych gestów, które świadczyć mogą o odrzuceniu pozycji niemieckiego junior partnera i poszukiwaniu nowych dróg w polityce.
W grudniu prezydent Emanuel Macron odwiedził Waszyngton. Dla Francji, której polityka kontestowania amerykańskiej dominacji w Europie ma długie tradycje, wizyta ta i wspólne z Bidenem deklaracje, pomimo podkreślania znaczących różnic zdań w kwestiach gospodarczych, stosunków z Chinami, czy kwestii gwarancji dla Rosji gest bardzo mocny. Ta ostatnia deklaracja Macrona, kierowana była raczej chyba na bardzo prorosyjski rynek wewnętrzny, skoro zapadła inna decyzja – o przekazaniu Ukrainie niezłego sprzętu, jakim są ciężkie samochody pancerne AMX. Tym samym Niemcy pozostały jako jedyny i osamotniony hamulcowy wewnątrz G7, co pozwoliło Amerykanom na zmuszenie ich do upokarzającej wolty w kwestii rakiet Patriot. Pociski te, niedawno jeszcze rzekomo dostępne tylko dla NATO i obwarowane, według Berlina i jego polskich klakierów wysokimi murami, nagle zmieniły status.
Jedna bateria rakiet dla Ukrainy wiosny nie czyni, podobnie jak 30 Marderów, ale stały się dla USA znakomitym sposobem pokazania światu miejsca Niemiec w szyku, zaś Rosji złudności nadziei na skuteczność i wpływ tychże na ostateczne decyzje świata Zachodu.
Równolegle możemy obserwować cała serię wymiany przyjaznych gestów pomiędzy w ostatnich latach raczej chłodno się wobec siebie odnoszących partnerów – Francji i Polski. 30 listopada 2022 r. z wizytą w Polsce przebywała Laurence Boone, Sekretarz Stanu przy Ministrze ds. Europejskich i Zagranicznych, odpowiedzialna za kwestie europejskie. Na początku grudnia do Krakowa, na organizowane tam forum gospodarcze przyjechał minister ds. handlu zagranicznego, atrakcyjności gospodarczej i obywateli Francji zagranicą Olivier Becht. Rozmawiano, m.in. o wspólnych projektach w przyszłej odbudowie Ukrainy. Francja ma kapitał, Polska zna rynek, jest o czym pogadać. 13 grudnia w Paryżu odbyła się konferencja na temat „odporności społeczeństwa ukraińskiego” i perspektyw obecnej wojny, na którą zaproszono spore grono polskich ekspertów.
W tym samym czasie z obrad Sejmu spada wrzucony w trybie pilnym „europejski” projekt ustawy o zmianach w sądownictwie.
27 grudnia 2022 roku francuski Minister Sił Zbrojnych, Sébastien Lecornu, spotkał się z Mariuszem Błaszczakiem, Wicepremierem i Ministrem Obrony RP. Przy tej okazji Francja i Polska podpisały umowę sprzedaży dwóch francuskich satelitów obserwacyjnych na potrzeby polskich sił zbrojnych.
Przypomnijmy jeszcze raz – 5 stycznia, po rozmowie telefonicznej Biden – Scholz nagle zniknęły przeszkody dla przekazania przez Niemcy sprzętu wojskowego dla Ukrainy.
Ciekawe, bardzo ciekawe. Nie spieszmy się tak z komentowaniem tych wszystkich rozmów w Brukseli, rozwalania do końca na łapu-capu naszych sądów, ani w ogóle z tym całym KPO.
Inne tematy w dziale Polityka