Z kolejną reklamą swojego dzieła „Polska Wikingów” wystąpił dziś p. Marek Kryda, tym razem powołując się na tak sensacyjne, a dotąd nieznane źródło pisane, że grzechem było by nie przybliżenie jego proweniencji szerszej publiczności.
Zacząć jednak trzeba w tym przypadku ab ovo, czyli nie od rewelacyjnej kroniki, ale od równie interesującego przypadku, który ją poprzedził. Mianowicie od niewiarygodnej przygody Marka Piegusa…, tfu, Mai Sielskiej, zamieszkałej w Szwecji, która wydarzyła się kilka lat temu. W 2014 roku 11-latka polskiego pochodzenia sumiennie odrobiła zadaną w szkole pracę domową na temat epoki średniowiecza. Dziewczynka przeglądając zdjęcia monet z tego okresu, spostrzegła, że podobną blaszkę z tajemniczymi napisami otrzymała od swojej prababci. Uczennica rodzinny skarb przekazała nauczycielowi, a ten zainteresował nim naukowców, a konkretnie archeologa Svena Rosborna który stwierdził, że znalezisko nie jest monetą, ale złotą tabliczką, prawdopodobnie wykonaną około 986 roku z okazji pogrzebu króla Danii Haralda Sinozębego na wyspie Wolin. Na rewersie złotej płytki wyobrażony został równoramienny krzyż umieszczony wewnątrz ośmiokątnej obwódki. Na awersie natomiast widzimy napis:
+ARALD
CVRMSVN
REX AD TAN
ER+SCON+J
VMN+CIV
ALDIN+
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/e/e8/The_Curmsun_Disc_-_Obverse.png/800px-The_Curmsun_Disc_-_Obverse.png
Należałoby go tłumaczyć jako: HARALD GORMSON, KRÓL DUŃCZYKÓW, SKANII, JUMNE, MIASTA OLDENBURG. Zabytek ma 4,5 cm szerokości i waży 25,23 g. Płytce towarzyszyły niemiecki srebrny denar z czasów Ottona I (912-973), zdobiona brązowa bransoleta oraz fragment innej brązowej bransolety. Blaszka trafiła do rodziny Sielskich w 1946 roku, gdy jeszcze mieszkali na Wolinie. – „Nasza krewna otrzymała ją od miejscowego pastora. Babcia męża zbierała guziki, monety; miała tego mnóstwo i nie zdawała sobie sprawy z wartości tego przedmiotu. Gdy jeszcze żyła, część rzeczy sprzedała, tabliczkę zostawiła, bo nie wyglądało, że jest ze złota” – mówiła dziennikarzom Ewa Sielska, mama Mai. Potem wersja została nieco wzbogacona – złoto i inne przedmioty przekazał ów pastor ojcu teścia p. Ewy, Stefanowi Sielskiemu, majorowi 22 Batalionu Wojsk Ochrony Pogranicza, oraz jego bratu Michałowi w zamian za pomoc w ucieczce do strefy amerykańskiej. Rodzina Sielskich wyemigrowała w latach 80. XX w. do Szwecji.
Złoty zabytek, związany z jednym z najbardziej znanych władców Wikingów (przypomnę – I sezon kultowego serialu to rok 2013) stał się chwilową sensacją mediów na całym świecie. Po jakimś czasie p. Tomasz Sielski, ojciec Mai, podzielił się kolejną porcją wiedzy o pochodzeniu artefaktu – ma on być związany z rzekomym odkryciem w 1841 r. w m. Wiejkowo (dawniej Groß Weckow) koło Wolina starego grobowca z ogromną ilością złotych przedmiotów. Ale nie uprzedzajmy wypadków – płytka została poddana badaniom spektrometrycznym w celu określenia składu, oraz oceniona przez specjalistów pod względem stylistycznym i techniki wykonania. Sven Rosborn stał się gorącym propagatorem odkrycia, starając się zainteresować nim zwłaszcza duńskie instytucje naukowe, oraz rodzinę królewską. Duńczycy, po zapoznaniu się z przedmiotem, okazali daleko idący sceptycyzm. Kopenhaskie Muzeum Narodowe oraz Archiwum Narodowe uznały przedmiot za fałszerstwo, a w 2018 roku duńscy muzealnicy oficjalnie ostrzegli przed współpracą z Rosbornem kolegów po fachu z University of London. Naturalnie sprawą zainteresowali się także Polacy – w listopadzie 2015 r. z Rosbornem i Tomaszem Sielskim spotkali się prof. Przemysław Urbańczyk oraz dr Mateusz Bogucki. Prof. Urbańczyka szerszej publiczności, zainteresowanej historią i archeologią przedstawiać nie trzeba, znany jest także powszechnie jego brak skłonności do ulegania naukowej ortodoksji. Dr Bogucki to wybitny specjalista od numizmatyki średniowiecznej, znawca technik menniczych, odkrywca całej grupy nieznanych do tej pory typów monet pochodzących z mennic Bolesława Chrobrego.
Opinia dra Boguckiego, oparta na analizie sposobu wykonania i cech charakterystycznych płytki jest jednoznaczna – mamy do czynienia z wykonanym współcześnie fałszerstwem. Zwraca też uwagę skład stopu złota, z którego jest wykonana, bardzo zbliżony do amerykańskich złotych monet wybijanych w latach 30. i 40. XX w., oraz waga, dość dokładnie odpowiadająca trzem złotym pięciodolarówkom (8,4 g) z tego okresu.
Niezrażona jednak przeciwnościami losu para skandynawskich Indiana Jonesów pod koniec 2019 roku ogłosiła odkrycie notatek, opracowanych na podstawie nieznanego źródła historycznego. Owe „Gesta Wulinensis ecclesiae pontificum” (Dzieje biskupów kościoła wolińskiego) miały opisywać dzieje chrześcijaństwa na Pomorzu od X do XII w.
Niesamowite! Według relacji p. Sielskiego, czasie rozkopywania opisanego wyżej grobowca w Wiejkowie i wydobywania znalezisk obecny był miejscowy pastor. Zdarzenie skłoniło go do głębszego zainteresowania się historią parafii i przejrzenia biblioteki miejscowego hrabiego, z którego rodziną był spokrewniony. W wyniku tej kwerendy natknął się na łaciński manuskrypt bez tytułu i autora skupiający się wydarzeniach rozgrywających się na Pomorzu od misji św. Ottona do roku 1173. Całe wydarzenie, oraz znaleziony manuskrypt opisał w swoim dzienniku, który pozostał w aktach parafii. W 1945 roku mjr Sielski przejął od jego następcy nie tylko zabytki, ale także akta. Przejętymi dokumentami zainteresowała się teściowa Michała Sielskiego - Antonina Chmielińska. Miała ona wykształcenie humanistyczne, które obejmowało znajomość łaciny. Po wojnie wraz z mężem zatrudniona została jako administrator zamku biskupów warmińskich w Lidzbarku Warmińskim. Czytając dzienniki XIX-wiecznego pastora natrafiła na wzmianki na temat Gesta Wulinensis. Udało jej się dotrzeć do oryginalnego łacińskiego manuskryptu i w latach 60. przetłumaczyć na polski liczne fragmenty. Następnie przekazała manuskrypt nieznanej osobie. Dziennik pastora i notatki Chmielińskiej Sielscy zabrali do Szwecji. Poszukując materiałów o pochodzeniu złotej płytki z imieniem Haralda, Rosborn wraz z Tomaszem Sielskim, wnukiem Antoniny Chmielińskiej, odkrył odręczne tłumaczenie na polski Gesta Wulinensis autorstwa Antoniny przechowywane w pudłach z archiwaliami w magazynie w Malmö. Jest to jedyna dostępna badaczom pozostałość tej kroniki. Nie udało się dotąd ustalić co w latach 70. ubiegłego wieku stało się z oryginałem, niemniej jednak odkrywcy nie wykluczają, że dzięki wnikliwemu śledztwu będzie możliwe dotarcie również do niego.
W 2021 roku Sven Rosborn żalił się dziennikarzom, że aż cztery prestiżowe szwedzkie wydawnictwa naukowe odmówiły wydania książki z efektami jego badań pod swoją firmą.
Inne tematy w dziale Kultura