Świat, człowiek w pierwszym rzędzie, jeśli chce pozostać tym czym jest, winien się obudzić. Toksyny zatruwające organizm społeczny i wnikające w tkankę człowieka w czasie jej dojrzewania, kiedy nabiera ona pełnego kształtu fizycznego i psychiczno-duchowego, a więc w czasie rozwoju dziecięco-młodzieńczego, nie powinny tego rozwoju niweczyć lub zniekształcać. To wszakże się dzieje i zatacza coraz szersze kręgi. Nabiera mocy wymuszającej podporządkowanie się szerokiego ogółu mniejszości. Motorem rozwoju świata jest prokreacja, którą zaburzają odchylenia od normy rozwojowej. Jest to analogiczne do wszelkich innych schorzeń występujących w organizmie żywym. Takie cechy noszą LGBT, wszelkiego rodzaju „inności” w pojmowaniu seksualności człowieka, a więc gender i stale mnożone odchylenia tego rodzaju, jak choćby sztuczne mnożenie płci. Ich promocja dokonuje się w imię obrony praw człowieka. W rzeczywistości broni się urojonych praw mniejszości, faktycznie domagając się jej dominacji.
Dzisiaj rzecznicy obłędnej ideologii opartej na wykolejonym seksizmie czynią dokładnie to samo, piętnując ludzi dążących do zachowania fundamentalnych wartości, mianem faszystów, siebie zaś mieniąc obrońcami praw człowieka, nie bacząc na to, że tym samym odmawiają tych praw pozostałej części ludzkości, na której spoczywa konstruktywny rozwój świata. Przy całym bowiem zrozumieniu potrzeb niepełnosprawnej części tej ludzkości, trudno na niej ten rozwój budować.
Charakterystyczne dla chyba ogromnej większości propagatorów owej rewolucji seksistowskiej, której jesteśmy dziś świadkami, często także ofiarami, jest wulgarność i apoteoza chamstwa. Nie ma w tym nic dziwnego, gdyż nowe idee przez te środowiska propagowane wymagają takiego języka, którego człowiek przyzwoity, zatem w powszechnym rozumieniu właśnie normalny, nie akceptuje i nie rozumie, co w pojmowaniu tamtych „reformatorów” stawia go w sytuacji pokonanego. Pół biedy, kiedy to szambo rozlewa się na ludzi dorosłych, dysponujących przynamniej świadomością dziejącego się zła. Tragedia zaczyna się, kiedy tamci sięgają po pokolenia wchodzącego w życie, czyli po dzieci i młodzież. A deprawacje tychże, to właśnie jedyna nadzieja na zwycięstwo świata przez nich spapranego.
Ukute w szkole platońskiej powiedzenie bonum est diffusivum sui „dobro jest tym, co się udziela” można, a nawet trzeba, odwrócić w stwierdzeniu przeciwnym: malum est diffusivum sui – zło samo się udziela, albo ściślej: rozprzestrzenia. Tak więc to co dzieje się gdzieś tysiące kilometrów od nas, dzieje się właściwie u nas. „Organizacja Prawników Chrześcijańskich zaskarżyła przed sądem w La Palma dyrekcję szkoły średniej w Porreres na Majorce. Nie bez powodu! Szkoła wprowadziła do literatury obowiązkowej dla dzieci w wieku 13 lat pornograficzny komiks, przedstawiający sceny... seksu nieletniej z dorosłą kobietą”. W Internecie, skąd czerpię tę informację, jest także ilustracja tego komiksu. Komiks jest więc propagowaniem lesbizmu adresowanym do nieletnich. Komiks pt. „Niebieski to ciepły kolor” wskazuje narkotyki i alkohol jako alternatywę dla depresji, a śmierć jako „najlepsze wyjście”. Został rozpowszechniony wśród 13 - letnich uczniów, którzy mieli go przeczytać i napisać na jego podstawie wypracowanie w domu. Skarga złożona w sądzie przez rodziców to odruch naturalny, ale nie w tym rzecz, bo istota przestępstwa – inaczej tego nazwać nie można – to w ogóle możliwość przenikania takich treści do szkoły. A jeszcze gorsze to to, że komiksu w żaden sposób nie można wycofać i zakazać, gdyż „na żądanie rodziców domagających się wycofania komiksu ze szkoły, inspekcja oświaty na Balearach odpowiedziała, że jest „zmuszona” do wprowadzenia tego materiału, gdyż stanowi on element edukacji antydyskryminacyjnej środowisk LGBT. W wyniku skargi w końcu komiks wycofano z niektórych klas, co wcale nie oznacza rezygnacji z takiej indoktrynacji uzasadnianej idiotycznym argumentem o jakiejś antydyskryminacji.
Nawet ten dawny bolszewicki półświatek unikał takiej retoryki, bo chętnie wcielał się w dawne, te prawdziwe elity polskie wymordowane przez utrwalaczy demokracji ludowej z pomocą NKWD. Ale okazuje się że chamstwo odzywa się nawet w dalszym pokoleniu.
To, że ktoś coś potrafi na scenie o niczym nie świadczy. Ja filmu o Błogosławionym kardynale Wyszyńskim nie oglądałem i nie będę oglądać, bo wiadomo kto się wciela w tę postać, a przecież nie wiedziałem do czego ten człowiek jest zdolny, ale po prostu dla mnie był on karykaturą kogoś, kogo nie wolno rozmieniać na drobne. Podobnie jak nie trawię poezji Szymborskiej niezależnie od jej wartości literackiej i Nobla, bo szerzyła kult zbrodniarza, zaciekłego wroga Polski i mordercy czego nie mogła tłumaczyć niewiedzą. W liceum, do którego wówczas uczęszczałem, dziewczyny nie chciały recytować tych wierszy. Bo wypadałoby im głosić chwalę zbrodniarza mającego na sumieniu także ich bliskich.zrozumieć, że zdecydowane NIE powiedziane renegatom i deprawatorom, to nasze być albo nie być. Tu nie pomogą żadne dysputy, kompromisy. Dziś już święty Jan Paweł II w czasie, kiedy do kierowania Polską pretendowali komuniści, miał dla nas jedno fundamentalne wezwanie: NIE LĘK AJCIE SIĘ. Ono dziś obowiązuje jeszcze bardziej. Bo pełna nienawiści agresja wrogów Polski, nie tyle tych z zewnątrz, ale dobrze nam znanych, nie przebiera w środkach. Ona była wypisana także na transparentach niesionych w ubiegłą niedzielę. I jest na ustach tych, którzy wynieśli ją ze swych domów i środowisk. A ich hasła pokojowe i przeciw przemocy, to po prostu parodia.

Ks. Zygmunt Zieliński (ur.1931) profesor zwyczajny, dr hab. emeryt, były kierownik Katedry Historii Kościoła w XIX i XX wieku w Instytucie Historii na Wydziale Teologii KUL, wykładowca Akademii Polonijnej w Częstochowie i Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Chełmie (germanistyka), w Seton Hall University (USA), autor lub redaktor 48 książek, ogólnie ok. 760 publikacji, promotor 45 doktoratów. Obszar zainteresowań: historia Kościoła powszechnego i w Polsce w XIX i XX wieku, dzieje papiestwa (4 wydania: Papieże i papiestwo dwóch ostatnich wieków), dzieje Niemiec i stosunki polsko-niemieckie, czasopiśmiennictwo, filologia niemiecka.
Komentarze
Pokaż komentarze (1)