Przeczytałem ostatnio kilka tekstów, i wynika z nich smutny obraz tego, że obecne przepisy drogowe są niezrozumiałe dosłownie przez wszystkich, prawdopodobnie wpływają na zwiększenie ilości ofiar śmiertelnych, a jedyna możliwość odwoływania się związana jest z procesami sądowymi (ponieważ nie mamy precedensów, to każdy Sąd może wydać inny wyrok).
I tak w tekście "Policja nie rozumie przepisów? Karze kierowców za niepopełnione wykroczenia" zwrócona jest uwaga na to, że nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu na przejściu lub wchodzącemu na przejście według przepisów ma miejsce, gdy spowolnimy krok pieszego, przyspieszymy jego krok, czy spowodujemy zatrzymanie. Święcie oburzonych i mówiących, że przecież wiele jest filmików, na których jedno auto staje przed przejściem, a drugie jedzie, uspokajam, że to inna sytuacja.
I teraz tak - z taką interpretacją zgadza się (albo zgadzał) Pełnomocnik Ministra Infrastruktury ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego i Ruchu Rowerowego.
Pytanie retoryczne: w ilu wideo Policja chwali się, że złapała pirata, a ma miejsce dokładnie taka sytuacja, gdy ruch pieszego nie jest zakłócony? (w artykule jest jedno).
Według mnie ważne jest kilka punktów:
- Teoretycznie piesi mają zawsze bezwzględne pierwszeństwo (taka panuje szkodliwa narracja, i w tym momencie przypomnę, że w taryfikatorze jest nadal mandat za wchodzenie bezpośrednio pod jadący pojazd na przejściach dla pieszych).
- Samochód waży jakąś jedną tonę (lub więcej).
- Stara zasada mówi, że szpitale są pełne takich, którzy mieli pierwszeństwo.
- Mnie uczono, żeby popatrzyć na lewo, prawo, lewo i nie wchodzić prosto pod koła. I żyję.
A jak wygląda to wszystko po zmianach przepisów i tym całym mówieniu, że pieszy jest zawsze najważniejszy? (co się na pewno odbiło w świadomości ludzkiej) Według Interii (podane są liczby) "Bieżący rok przyniósł skokowy wzrost liczby wypadków i zabitych na przejściach dla pieszych".
Pamiętam jak o PIS mówiono, że nie zatrudniają specjalistów, bo ci nie chcą realizować ich programu. Coś w tym jest - kiedyś były karty rowerowe, i tysiąc innych słusznych inicjatyw, teraz jest tylko karanie, karanie, i jeszcze raz karanie.
I mamy sytuacje, gdy rowerzyści oburzają się, że nie mają pierwszeństwa - proszę bardzo, oto kolejny artykuł, gdzie pokazany jest brak elementarnej wiedzy.
Albo ciche zmienianie definicji skrzyżowania - teraz są nimi również miejsca z łączeniami między jezdniami, mogą być też miejsce ze zjazdami w szczere pole.
Ewentualnie używanie wideorejestratorów z trybami, które prawdopodobnie nie mają dopuszczenia.
Myślę, że różne problemy byłyby rozwiązane, gdybyśmy mieli w przepisach ustaloną "ważność" różnego rodzaju praw. Albo jasne i intuicyjne definicje.
Pisał m.in. dla Chipa, Linux+, Benchmarka, SpidersWeb i DobrychProgramów (więcej na mwiacek.com). Twórca aplikacji (koder i tester). Niepoprawny optymista i entuzjasta technologii. Nie zna słów "to trudne", tylko zawsze pyta "na kiedy?".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo