Dużo książek i filmów fantastycznych mówi o tym, że czekają nas ogromne, przeludnione blokowiska i jedzenie soi, robaków czy robaków albo ciał ludzkich (klasyk, który traktuje o tym ostatnim, nazywał się bodajże “Zielona pożywka”). Pewien przedsmak tego dają chociażby relacje z przedmieść Paryża, Detroit czy innych miast, gdzie „postępowe” grupy niszczą wszystko w zasięgu wzroku, a zabójstwa, narkotyki i prostytucja to chleb powszedni.
Mamy dużo zepsucia i gospodarki rabunkowej. Dużo różnych teorii mówi o tym, że ktoś, gdzieś, kiedyś postanowił to zmienić, i wprowadzić ludzkość na nową drogę, zwaną nowym porządkiem. Teoretycznie ma tam być ukrócone np. bezsensowne marnowanie zasobów (jak import czosnku z drugiego krańca świata).
W ostatnich notkach na Salonie wspomniałem o różnych zjawiskach (m.in. o tym, że obecna sytuacja na Ukrainie to poniekąd wynik “zaniedbań” Zachodu, albo o tym, że na Rosji testuje się obecnie scenariusz pod tytułem “jak złamać niepokornych w globalistycznym raju”). Na pewno widać to, że mamy do czynienia z pierwszą w historii wojną internetową, ale nie taką zakulisową, tylko prawdziwą, w której wykradzione dane fruwają na lewo i prawo, a propaganda osiąga niespotykane wcześniej poziomy.
W całej sprawie zastanawia co najmniej kilka rzeczy (to znaczy zastanawia wiele, ale dziś mogę zająć się jedynie wycinkiem). Władimir Putin był widziany w otoczeniu innych ludzi, podejrzewanych o popieranie ruchów globalistycznych. Niektórzy piszą o nim, że jest szaleńcem, ja bym nie był jednak tego pewien w 100%, niezależnie jednak od wszystkiego widać, że Rosja staje się szybko wyspą, która będzie odcięta od globalnej sieci i (zapewne) elektroniki. Już dzisiaj widać ileś filmików, gdzie młodzi ludzi niszczą buty, ubrania, tablety czy inne dobra. Dużo się też mówi o wstrzymaniu 5G, czy o tym, że młode dziewczyny wpadają w czarną rozpacz, bo nie będą miały swojego ulubionego Instagrama.
I teraz tak się zastanawiam. A jeśli to jest część większego planu pod tytułem „Nie będziesz mieć nic, i będziesz szczęśliwy” ? Załóżmy jeden ze scenariuszy. Ukraina się broni do końca, a Rosja upada gospodarczo (być może jest wykupiona za grosze przez Chiny), w tym samym czasie Chiny rozwiązują problem Tajwanu. W tym układzie mamy milionów imigrantów, którzy zalewają stary kontynent. Brak taniej elektroniki (Tajwan) i kłopoty żywnościowe powodują, że władze decydują się na środki znacznie bardziej drastyczne niż przy koronawirusie (dziwnym przypadkiem część rozwiązań jest już przetestowana przez Chiny). Oczywiście wszyscy się na to zgodzą, bo stan wyższej konieczności, bo to, tamto czy siamto. A żeby było ciekawiej, obywatele z Rosji staną się naprawdę tanią siłą roboczą (myślę szczególnie o kobietach, które być może będą musiały pracować w sposób znany od wieków).
Oczywiście nikomu tego wszystkiego nie życzę… ale jeszcze kilka lat temu większość tak zwanych zwykłych ludzi wierzyła, że co roku pojawi się nowy iPhone, praca da kokosy, a półki w sklepach będą pełne. Należy pamiętać, że wszystkie firmy zapewniały też o tym, że przecież chmury i pewne usługi będą trwać wiecznie. Z jednej strony nie dziwi mnie, że wyprane mózgi nie akceptowały myśli, że emigranci to uchodźcy (czy na odwrót), z drugiej strony właśnie dzięki Władimirowi Putinowi dzisiaj nie wystarczą „wyrazy głębokiego zaniepokojenia”, „łączenie się w solidarności”, flagi, kwiatuszki czy serduszka.
Przeszliśmy do konkretów. Sytuacja jest na pewno poważna, i nie bronię zbrodni wojennych, czy innych zachowań, które są robione wbrew ludzkości. Niniejszym postem chciałbym tylko zauważyć, że duża część ludzików tkwiła w śnie, który teraz musi się skończyć.
Tak więc, jeśli chodzi o elektronikę (ciężko o tym mówić, gdy ludzie giną…), to nie wierzmy w te wszystkie słodkie obietnice, tylko wybierajmy sprzęt, software czy usługi, który powinny działać nawet w ciężkich czasach. Oznacza to mniej więcej tyle, że nasze cenne dane muszą być zabezpieczone na nośnikach offline, oprogramowanie nie może korzystać z kulawych systemów aktywacji (czyli w praktyce, gdzie można, to należy korzystać z darmowych odpowiedników), ważne jest zabezpieczenie na wypadek przerw w dostawach energii (jakiś databank przynajmniej? A może warto zainteresować się stanem baterii w laptopie albo poczytać, jak o nią dbać?) i internetu (może warto pościągać chociaż niektóre pliki, z których korzystamy?), a baza sprzętowa ma mieć jak najmniej elementów od dostawców uznawanych za podejrzanych (swoją drogą nie należy się rzucać na nowinki, tylko raczej wybierać to, co ma dobre recenzje i jest na tyle dopracowane, że raczej posłuży przez kilka lat). I najważniejsze… abonamentom, gdzie to tylko możliwe, mówimy nie (a swoich starych zabawek, jeżeli ktoś ma takowe, może lepiej od razu się nie pozbywać).
Tyle ode mnie dzisiaj (swoją drogą, tematem przewodnim w IT w najbliższych latach może być kwestia optymalizacji i wykorzystania nawet archaicznego sprzętu)
Pisał m.in. dla Chipa, Linux+, Benchmarka, SpidersWeb i DobrychProgramów (więcej na mwiacek.com). Twórca aplikacji (koder i tester). Niepoprawny optymista i entuzjasta technologii. Nie zna słów "to trudne", tylko zawsze pyta "na kiedy?".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie