Wbrew temu co mówi, jeszcze czeka
Na powtórkę uniesień i zatopień
Zaróżowień
Bo przecież czekanie jest oddechem, który powiększa płuca
Ujędrnia opuszczone piersi
Aż staną się wyzwaniem i kuszeniem
Będą skałą Białej Damy
Leżącej obok Śpiącego Rycerza na horyzoncie Tatr
Więc masuje swój uśmiech, wygładza go, żeby selfi
Zahaczyło jego wzrok
By zniewolić jego myśli tym uśmiechem, tak dalece
Żeby nie ośmielił się porównywać ją z tą dzierlatką
Niby płochą sarną, a wdzięczącą się tym samym uśmiechem
Dlaczego ma nie uwznioślić siebie ponad wszystkie kobiety
Które wychodzą nad ranem z jego łoża
Gubiąc swój rumieniec
Ona przecież potrafi, nawet tę odległość na pół globu –
Skrócić do jednego, czułego słowa
Potrafi rozgrzać zlodowacenia
Ujędrnić zmarszczenie
Zeschnięty badyl storczyka ożywić, potrafi
Aż będzie wzrastaniem ku niebu, ku rozkoszy
Uzdrawiając uśmiechem kobietę w sobie
Przywróci
Blask wyblakłym malachitom
Schorzałym szmaragdom nada nowych odcień
A wargi intensywnością maku się zarumienią
Tu i tam
Więc do selfi nastraja się odpowiednio
Choć wie, że stojąca obok przewyższa ją peselem
19.08.2018
Inne tematy w dziale Kultura