Północą
Brodzę okiem po niebie, jak stopami po wodzie. Zmrok zmienia kształt
Oraz znaczenie drzew. Między ich ciemnością błyszczy statycznie światło
Podłużne. Tej nocy niewiele pulsuje gwiazd. A niebo rozwidniają neony
Zza bloku wyłoniło się migające światło samolotu, gdy już na horyzoncie
zrównało się z ogromny punktem świetlnym – było mniejsze. Samolot znikł
Za blokiem. Za chwilę po trajektorii przemknęły dwa następne. Czy czartery
Nie widziałam ich wcześniej. Z balkonu nie widać panoramy nieba. Podłużny
Skrawek nie zachęca do zadzierania głowy w nieboskłon
Lecz źródło światła niebywałej wielkości rozpala wyobraźnię. Może zahaczy
O wierzchołek drzewa, zacumuje i będzie obserwować okolicę. A miasto śpi
Nie słychać muzyki z tawern, nie przemyka bełkoczący pijak. Klomby i ptaki
W senną czerń schowane. Nie spodziewałam w drugiej połowie maja takich
Rozbłysków. Skupiona na ekspansywnej zieleni ziemi – nie obserwuję nocą
Nieboskłonu. Gdy wiatr faluje kolorami łąk, nad dachami kołują bociany, cóż
Więcej potrzeba w majowe dni. Zasypiam wiosennie
W drugim dniu obserwacji tajemne źródło pojawiło się, ale jakby przesunęło
Linię zbliżania się do mojego okna. Blask wnikał we mnie i podporządkował
Rytm snu. Czy to ogon Niedźwiedzicy, która wstrzymuje wszelkie żywioły? Czy
To Gwiazda Polarna? Ale w maju wschodzi z innej strony. Jednak również nie
Wenus. Wschodzi po przeciwnej stronie nieboskłonu. Na południowo-wschodni
Horyzont wszak patrzę. Ku tobie podążają moje oczy tajemny kosmosie, gdyż
Penetruję nie wzrokiem ale czuciem
Nawołujesz mnie, zapowiadasz sen, który wstrząśnie rankiem. Jestem plasteliną
Ugniatasz mnie Gwiazdo, córę gleby i polnych kwiatów. Czy chcesz posadzić mnie
Na swym firmamencie, gdy przeminę z tego świata. Nie będę miała źrenic Kasandry
Nie ma wielkich mędrców lub są nieujawnieni. Przeminęli, którzy stawiali piramidę
Cheopsa oraz Persowie i Majowie przeszli. Żagle Odysa wiatry wieją w inną stronę
Ale coś ma moja epoka, coś co przybliża nas do Boga, bo chcemy zrównać się z nim
Nawet przewyższyć. Tak paskudna, zachłanna jest natura człowieka
Eksporer. Internet, który połyka mózgi młodych
Jest jak czarna dziura wciągająca wszelką materię
Otwieram komputer. Klikam. Szukam. Odnajduję
Już wiem, dlaczego to tajemne światło porusza się
Wstecz. Wiem, dlaczego od jednego wierzchołka
Drzewa przemyka do drugiego. Już wiem, dlaczego
W ostatnich dniach maja pojawił się księżyc w pełni
I wyznacza azymut tajemnej, statycznej gwieździe
Wczoraj księżyc prowadzi po orbicie ów punkt światła
Jak wieloryb swe małe przez czerni toni, rozbryzgując ją
Czy życie wymyka się z kalendarza? Maj kończy
Się tego roku. Już wiem, że to tajemne światło
Górować będzie w nocy i będzie nisko Ziemi
Będzie około 650 milionów kilometrów od Ziemi
Ruchem wstecznym przesunie się aż do lipca
Będzie blisko, będzie mnie przywoływać każdej
Nocy aż do lipca. Wtedy oddali się od Ziemi
Niedziela samotnie mija jak zwykle, wszystkie
Jest już 21 godzina niedzieli, księżyc oświetla
Drzewa. Dookoła przeraźliwa jasność. Czekam
Niecierpliwie wypatruję. Czekam, jakby na
Spóźnialskiego kochanka. Księżyc okrąglutki
Bezczelnie oświetla balkon. I wreszcie widzę
Subtelny punkcik. Szybko się zbliża, powiększa
Idzie wprost do mojego okna, w moje serce
Król nieba. Jowisz
27.05.2018
Inne tematy w dziale Kultura