Z niedzielnej wędrówki
***
Już arrasy łąk nabierają barw,
A na polach nowe znaki graficzne
Rozlewają się miękko, redliną,
Jakby woda spływają kaskadą.
Człowiek nic nie zrobił tylko orze,
Jak co roku, pod zasiew, o tej porze.
W mrocznym bordo w płatkach kwiatów,
Żółci się życie – miejsce owadów.
Na zdjęciu wyraźne widać tę walkę o przetrwanie.
Upominają się polne kwiaty, deptane,
Byś zobaczył ich urodę.
***
Tryskają soki zielone, kolczasto nabrzmiewają bazie,
A tam na skraju lasu drzewo – drewnem leży,
Odłupany konar jakby deska we słojach.
Widać w wiórach, w łyku co niedawno żyło,
Proces jego starzenia;
Widać ból, który dotknął to drzewo.
Artysta podniesie ten kawałek
I na tle arrasów łąk, na tle zaoranych pól –
Zobaczy twarz człowieka albo psa, albo niedźwiedzia.
Zobaczy we włóknach, w próchnie,
Żywot drzewa, które po nieistnieniu upodabnia się do człowieka.
16.05.2018
Inne tematy w dziale Kultura