Tatarka Tatarka
253
BLOG

Okrucieństwo dzieci

Tatarka Tatarka Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

XXX

- Nie mów na moją córkę: księżniczka. Chcę jej oszczędzić wyśmiewania, dzisiaj określenie księżniczka może mieć wydźwięk obraźliwy, szczególnie wśród dzieci, pewnie nie raz jej dokuczały, bo źle to określenie jej się kojarzy – powiedziała do mnie matka Diany.

     Nie pomyślałam, że nazywanie dziewczynki księżniczką może mieć takie reperkusje. Ach! Tak, wszak Diana, jak księżna Diana… Ale jednak coś jest na rzeczy, bowiem o okrucieństwie wśród dzieci przekonałam się niedawno.    

     W tym roku wnuk mojej siostry poszedł do pierwszej klasy. Na imię ma Jakub. Do tej pory domownicy mówili na niego: Kubuś. Od miesiąca siostra woła na wnuka: Jakub. Nie zadawałam pytania: dlaczego.

Parę dni temu musiałam z Kubusiem spędzić trzy godziny. Poszliśmy nad stawy, potem na plac zabaw. Nim spostrzegłam a był już przy pochyłym drzewie, po którym łazili jego rówieśnicy. Pobiegłam za nim.

Dwóch chłopców, jeden z trzeciej a drugi z pierwszej klasy, baraszkowało na drzewie. Skakali niczym małe kangury. Rozłożyste konary wiły się przy ziemi na wysokość głowy wnuka siostry. Nim drzewo dorosło, pewno dzieciarnia poprzez huśtanie się na gałęziach –  rozerwała konary, teraz drzewo wygląda jak przekwitłe płatki tulipana rozchodzące się na boki, ku ziemi.  

Chłopak siedzący na jednym z konarów zawołali do Kuby:

-  Kuba, nie potrafisz wleźć? Wchodź – zachęcał.

-  No… kupa, ty kuppa… chodź, czego się gapisz – wołał prześmiewczo ten starszy.

Dochodząc do drzewa słyszałam ich dialog. Zdębiałam. Kuba jest mikry, niewysokiego wzrostu, ale widziałam jak się kurczy, zawstydza, i wygląda na sparaliżowanego dzieciaka.

-  A ty jak masz na imię? – zapytałam tego od „kupy”.

-  Filip – mruknął szybko.

-  Czy chciałbyś, by dzieci mówiły do ciebie Filip z konopi? – ripostuję. – Dlatego, proszę, nie mów tak na Kubę. On ma na imię: Jakub.

 -  A Kuba jest moim przyjacielem! – zwołał ten mniejszy.

- My chodzimy do jednej klasy – oznajmił wnuk siostry cichutko. Ale poczuł się śmielej, że jest zaakceptowany, a może i moja obrona dodała mu odwagi. Jednak nieśmiało wdrapywał na najniższy konar. Wchodził na czworakach jak małpka. Pozwoliłam mu się oswoić z drzewem, potem poprosiłam chłopaków by zeszli, gdyż zabawimy się w ganianego.

     Zeszli. Stanęli na baczność jak żołnierzyki, a w ich oczach igrały ogniki ciekawości. Zrobiłam wyliczankę i pogniłam ich po rozległej łące między stawami. Było wesoło. Kuba był zwinny, ale jednak z nich najmniejszy. Brylował i wesoło podskakiwał polny konik.

26.10.2017

 

Tatarka
O mnie Tatarka

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura