Dziś, 13 kwietnia, mija czwarta rocznica, gdy tysiące warszawiaków i tysiące przyjezdnych z całej Polski oczekiwało na przylot ciała śp. Marii Kaczyńskiej.
Rzucaliśmy pod koła Jej karawanu tysiące, tysiące tulipanów.
Wtedy tulipany łączyły nas w zadumie i przerażeniu. Łzy spływały nam po policzkach, bo w trumnie spalone, pokawałkowane ciało śp. Prezydentowej wracało z Rosji.
I intuicyjnie wiedzieliśmy, że to niezwykła katastrofa była...
A dziś...? Dlaczego pozwoliliśmy na zabełtanie nam w głowach?
Inne tematy w dziale Rozmaitości