Moje Gry-mułłki znów się piszą. Kiedyś, w tamtym stuleciu, gryzmoliłam swoje hajki.
Mama: - Przestań pisać te grymułłki! Weź się za robotę!
I rzuciła grabie na trawę, obok, gdzie siedziałam.
Od północy już idzie. Zaśnieżyła wybrzeże. Jutro dotrze do Warszawy. Jak tu siedzieć w oczekiwaniu, kiedy sanna podrywa tyłek z górki na pazurki... a tu szlaban.
***
Siwy kok
ach, gdyby znów mogła
lepić bałwana
***
Wirują śnieżynki
jakiż balet a smutno
idącej z laską
***
Śnieżyca w lesie
tnie w prawy policzek
w którą stronę dom
***
Armagedon
czekającej na przystanku
śnieg sypie zaspy
***
Sople w jedną noc
dzieci w letnich butach
na wycieczce
***
Drzewa w bieli
otulone czernią chmur
krakanie strząsa śnieg
***
Co za laba
wiatr wałuje śnieg pod drzwi
odwołane lekcje
***
Dwie dziurki w szronie
ktoś chucha w szybę
ciekawskie oczy
***
Wisi jeszcze róża
jemiołuszka nie głodna
w mroźny dzień
***
Czapy na drzewach
strząsają zimno wprost
na moją głowę
***
Robię zdjęcie
wspomaga światło odbite
od śniegu
***
Śnieżne diamenty
iskrzą nad rzeką -
zapatrzenie
***
W Grójcu mijam sad
z japońską wiśnią w bieli
zdążę na wigilię
***
Niepewność
a muszę dalej iść
mróz oszklił chodnik
***
Sad w białych płatkach
już wiedzą, dojedzie w saniach
z reniferami
***
Stary kościółek
z dzwonnicy oznajmia
Gwiazdę Betlejemską
***
Cynamon, goździk -
w pamięci zapach piernika
na choince
***
Przez szron na szybie
wypatruje pierwszej gwiazdki -
nikt nie przyjdzie
***
Listopad/grudzień/22
Inne tematy w dziale Kultura