OGIEIEŃ NA MORZU
- Hanka, dlaczego mi nie wierzysz?! Naprawdę, widziałam we śnie morze w ogniu. Nad wodą ogień… jakby woda się paliła! Nie wiem, czy zdarzenie było na Bałtyku…?
- Zośka, znowu fantazjujesz! Mam dość twoich sennych mar…!
- Proszę, Haniu, wysłuchaj. To ważne. Z tej pożogi czerwonej wynurzył się goły, męski tors… Przerażający widok. Twarzy nie widziałam. Mężczyzna był do połowy, bo od pasa zwisały strzępy ciała, jakby rekin połknął drugą część, rekin albo inny stwór…
- Tego już za wiele!– przerwała raptownie Hania – Nie mam czasu na twoje sfiksowane opowieści.
- Ale jesteś?! Ten sen miałam przed wejściem zielonych ludzików na Krym. Kiedyś na facebooku opublikowano dowcip, mem o Putinie, siedział na tygrysie goły do pasa, potem na jakimś dinozaurze. Niedawno w necie zobaczyłam zdjęcie pływającego Putina, wystrzelił z wody jak delfin. Tors był identyczny, niczym z mojego snu. Wtedy zrozumiałam, że nie o Krym chodzi, więc czego ma dotyczyć brakująca połowa człowieka z mojego snu… ?
Przerwałam. Hanka nic nie mówiła. Usiadła, słuchała z zaciekawieniem. Kontynuowałam.
- Niepokoję się o Mierzeję Wiślaną… Prowokacje na granicy z Białorusią to pikuś…
- Stop, Zosiu, inwazja Rosjan może być przeprowadzona pod pretekstem obrony rosyjskojęzycznej ludności. Większość ekspertów podobnie gada w telewizorze i Ukraina słusznie obawia się napaści lądowej…
- Tak, znam te wywody, tylko ja o przepowiedni mojego snu… przypuszczam iż czeka nas ogólnoświatowy kataklizm. Jeśli jakiś niezrównoważony, ruski generał wystrzeli w budowę przekopu na Mierzei Wiślanej… ?
- Na Boga, Hannnkaaa!
- No co? Podobny scenariusz nie zrealizują? Czy są nieobliczalni? A jeśli ktoś w odwecie, np. jakiś wariat wysadzi rurę Nord Stream, to co..? Przecież we śnie widziałam płonące morze i połowę człowieka Boję się.– zmieniłam ton – A pamiętasz, opowiadałam sen przed 13 Grudnia. Z misia, takiego jak z Kropówek, tyko z czarnego niedźwiedzia wychodzili ludzie, dużo. On stał, a z jego brzucha wymykali się, pojedynczo i znikali za niskimi budowlami. Za kilkanaście dni była strzelanina w kopalni, w Wujku. Haniu? – zmieniłam szybko temat – Czy Ruskie mogą wejść na Ukrainę od strony Morza Czarnego?
- Nie przypuszczam – odezwała się wreszcie w tonie dialogowania – Nie może dojść do ataku od Czarnego, od Azowskiego, bo radiolokacyjne środki namierzą Ruskich. Choć Amerykanie…, oni też przygotowują się do działań bojowych na morzu….
- Zaraz, no to czemu Hamerkanów nie ma w naszej Zatoce ..?
- Teraz jest inny rodzaj wojny. Wojna biologiczna. Masz covida, agresję cybernetyczną, dezinformację w mediach społecznościowych. Ruskie chcą paniki. Nie wiadomo co jeszcze wymyślą w Moskwie? Mniej się boję Putina, a może więcej Ławrowa, czy jakiegoś szalone generała.
- No właśnie, mieliśmy Smoleńsk! Nie powstrzymali się, że w samolocie leciała elita polskiego narodu na czele z prezydentem państwa, nawet z dwoma.
- Może nas uratować rozstrzygnięcie na poziomie dyplomatycznym, gdyby polityka Niemiec była ostrzejsza wobec Moskwy. Wspólny rurociąg…
Nie dałam jej dokończyć sekwencji.
- Och! jak się boję o ten rurociąg! Jeśli się zapali, mamy katastrofę na Bałtyku i obrzeżach na setki lat! Czy ten ogień na wodzie z mojego snu jest przed nami…? Obym nie dożyła podobnego widoku…
- Ty tylko o swoich snach! Głupia Kasandra! – Hanka wstała i skierowała się do wyjścia.
- A pamiętasz, mój sen z lat siedemdziesiątych? Opowiadałam mamie. Przed odejściem Gierka? Przyśnił mi się mini obrazek. Podszedł do mnie Gierek, bez słowa wziął moją rękę i pocałował ją i zniknął. Za kilka dni nie było już w rządzie Gierka. Wtedy zinterpretowałam sen jako podziękowanie za lekko ironiczny mój wiersz /raczej przekorny był tytuł/, „Polki potrafią”.
Haniu, pamiętam jeszcze jeden sen, z dawnych lat. Boję się nawet o nim mówić. Widziałam we śnie Ziemię, znaczy nie glob, ziemię jakby z kosmosu ale fragment i wydobywał się z ziemi ogień, aż po niebo. Niebem był ogień. Czy moja dusza będzie musiała przez niego przejść… Aniele Stróżu, pilnuj bym nie grzeszyła.
POLKI POTRAFIĄ
Potrafią dom ulepić z buraków, z kapusty, odwożąc Jezuska
do żłobka. Ze żłobka z wózkiem, z Jezuskiem na ręku, w kolejce
z torbą nabrzmiałą od czekania. Dziedziczki niemodnych sukien,
z bąblami na dłoniach – potrafią suszyć siano, pranie, płacz.
Madonny w papilotach, z rękawów wysypują kurz i sen.
Brzemienne od zmartwień – potrafią z patelnią wygrywać
olimpiady. Nawet wtedy, gdy na ich twarzach zapisany bieg,
z miotłą na tysiąc metrów od kuchni do stołu, do kuchni.
Prząśniczki z berłem wrzeciona, prząśniczki z wełny, z bawełny,
jagodowe panny, księżniczki w dżinsach z kolią grzechu – potrafią
dziergać dumę, zaszyć zmarszczkę nocy i piersią karmić dzień.
29.01.22
Inne tematy w dziale Kultura