Z antologii "Van Gogh wiedział"
PRZED BURZĄ
Żółci się pole aż po horyzont granatu
promienie słońca jeszcze się plączą
jakby chciały ocieplić ziemię
dalekie akordy grozy
kołują żmijowe błyskawice
chmura jak czerń kruków wchłania słońce
ale pole wciąż się złoci
słoneczka wyrosłe z ziemi – nie są strachliwe
WITRAŻE
W LeGraż nad Soliną poeci malują
wiersze na szkle. Elfów rój, usidlony wiatr
zapach poziomek i różne niepokoje
jak oni to robią, że tworzą barwami
wszystkie strony świata, aż chce się tam biec
nieciekawa zabawa by farbami się babrać
lecz bunt mój złamano butelką po Soplicy
dumam i na słońce patrzę. Eureka
szas pras i na miejscu zdartej etykiety
farbą przytwierdzam słonecznik
który skradłam z bukietu Van Gogha
BUKIECIK
Całą w bieli – jak śnieżynkę
prowadzi ojciec
od drzwi kościoła
szmer zachwytu unosi się
ponad ołtarz
ona idzie na dobre i złe
żadna chmura, na długo
codziennego szczęścia
nie przysłoni
bo w jej bukiecie ślubnym
słoneczniki wróżą
słoneczną pogodę
ŻNIWA
Idzie jesień w kaloszach
liście strąca z uschniętych łodyg
ku ziemi czarne krążki nachylone
skazańcy
przed pierwszym tłoczeniem
przez ptaki wydziobane pestki
łan skazańców
ktoś ścina, bo uroda przemija
a tak niedawno weseliło się pole
jesień jest okrutna dla słoneczek z ziarenek
CISZA
Łódź sennie wyleguje się na pisaku
w wodzie odbijają się
góry skąpane w różanej poświacie
na płótnie widać coś jeszcze
przyciąga wzrok daleki plan
ktoś w ręku trzyma słonecznik
żółci się przestrzeń, nie drgnie liść
może malarz czeka na swoją ciszę
nad tym jeziorem, na tej łajbie
PYTANIA
Raj czy nienasycenie
od zapatrzenia można dostać zawrót głowy
ale jedno nie zastąpi drugiego
wszak czyste knowania
bo wciąż będzie niedosyt
by urzeczywistnić myśl w słowie
patrząc na łan słoneczników
widzisz milion słońc
i pytasz, czy to raj czy nienasycenie
Inne tematy w dziale Kultura