Zafundowałam sobie od 12 marca nieprzymusową, prywatną kwarantannę. Po prostu buszuje grypa. Mija miesiąc, wreszcie zaczynam kumać, to i wierszydełka się piszą jako antidotum.
Leczyłam się sposobami babci. Najskuteczniejszy był spirytusik z łyżką miodu lipowego i z wodą z imbirem. Przedobrzyłam., bo bolącą głowę posmarowałam Amolem. Na drugi dzień lewa strona twarzy: czerwona i spuchnięta. Nie ma oka!!! Rano, o godzinie siódmej dzwonie na SOR. Wskazówki : wizyta u lekarza pierwszego kontaktu i powinnam dostać zastrzyk.
Biegnę o ósmej, przychodnia zamknięta. Słyszę głosy. Walę. Za oszklonymi drzwiami zjawiła się właścicielka przychodni /zakład niepubliczny/. Przez zamknięte drzwi opowiadam co i jak.
Pani doktor zapytała: - a widzi pani?
Odpowiadam: - nie!. Ona mówi- - proszę iść do okulisty.
Ja mówię: - dam mi pani skierowanie i będę czekać pół roku na wizytę do okulisty? A SOR poinformował, że powinnam dostać zastrzyk.
Pani doktor odpowiada: - nie mamy zastrzyków. Ja krzyczę :– coooo!?
- Proszę poczekać, sprawdzę – usłyszałam za szklanych wrót.
Czekam, długo. Wreszcie pielęgniarka otwiera sezam. W głębi stoi moja pani lekarz pierwszego kontaktu. Wizyta przebiegła jak zawsze: serdecznie i merytorycznie. Otrzymałam dwa zastrzyki, czyli przez dwa dni. I inne medykamenty, które wykupiłam w aptece podając kilka cyfr. Nowa metoda sprytna i szybka.
Moja życzliwa pani doktor spowodowała, że zostałam w tej przychodni. Po dialogu z właścicielką miałam zamiar przenieść się do innej przychodni.
Energia brzóz
Jeszcze zagajnik nie w zieleni
jeszcze chwilkę poczekajmy
intensywnie bieleją się brzozy bez listowia
zwiewne koronki – korowina na pniach
aksamitnie osypuje przedwiośnie
światłolubne brzozy jako pierwsze
prezentują się na ścianie lasu
jeszcze chwileczkę poczekajmy
przysposobią się w zieleń w Zielone Świątki
obejmij je, przytul, odwzajemnią się
Inne tematy w dziale Rozmaitości