Na S24 ukazała się w dziale kultura notka o remaku "Dzikiej bandy", który ma nakręcić Mel Gibson.
https://www.salon24.pl/video/24215,mel-gibson-stworzy-remake-produkcji-dzika-banda-z-1969-roku
Wpisałem się tam komentarzach a teraz rozwinę.
"Dzika banda" to moim zdaniem jedno z arcydzieł. Od początkowych scen z dziećmi zabawiającymi się w spalanie bodaj skorpionów po finał. Finał krwawy i mocny. Film z narastającym tempem. Taki był Peckinpah i jego kino. Krwawe i mocne.
I tego się nie da powtórzyć bez porażki? Dlaczego? Bo nie ma już takich aktorów, z taką przeszłością.
Finał "Dzikiej bandy" polega na tym, że zmęczeni życiem (może aż bardzo zmęczeni?) amerykańscy pistoleros robiący napady idą odbić swojego kolegę. I ci aktorzy, którzy wtedy grali w filmie już byli zmęczeni życiem, że wspomnę o świetnym Wiliamie Holdenie. Zmagającym się z ostrym alkoholizmem. Warren Oates podobnie.
Oni "grali" trochę siebie. I byli dlatego w tym filmie tak dobrzy.
Kogo znajdzie na ich miejsce Mel Gibson?
Jaki młodziak, słodziak z z Hollywood stworzy podobne kreacje jak wyżej wymienieni i Ernest Borgninie oraz Robert Ryan?
Stara gwardia Hollywood (Sylwek, Arnold, Chuck) raczej się do tych ról nie nadają bo wtedy zrobiłaby się z tego parodia. Zaznaczam, że tych aktorów lubię. Jednak nie ten klimat kowbojski dla nich.
Więc Melu Gibsonie - nie rób tego plizzzzz.
Inne tematy w dziale Kultura