Kto widział ten wie. Słynna pomarańczówka z filmu "Nie ma róży bez ognia". Zobaczyłem w sklepie. Kupiłem. Kupiłem to jeszcze nic. Spróbowałem.
"Dulka, pamiętasz te stodołę na Mazurach, co to deszcz nas złapał, a w spółdzielni Jasiu mieli tylko pomarańczówkę.Od tamtej pory to bym się wolał trucizny napić niż pomarańczówki."
Większego badziewia w życiu nie piłem. Naprawdę trucizna lepsza. Miał rację śp. Jerzy Dobrowolski. Ryj za przeproszeniem wykręca. Smakuje gorzej niż "nalewki" mocne sprzedawane w dyskontach jako beczka mocna czegoś tam. Z pomarańczami ma tyle wspólnego co krzesło z krzesłem elektrycznym.
Jeden łyk i pięćdziestka poszła do zlewu.
Naprawdę fuuuuujjj.
Inne tematy w dziale Rozmaitości