frank_drebin frank_drebin
125
BLOG

Za dużo polityki więc dziś The Doors.

frank_drebin frank_drebin Kultura Obserwuj notkę 0

Płyta „Alive she cried”. Ścinki znalezione po latach gdzieś w jakimś studio nagraniowym. Rozśpiewywanie się Jima Morrisona przed koncertem i parę kawałków z koncertu. Moim zdaniem chyba po „L.A. Woman” ich najlepsza płyta. „L.A. Woman” była z prostego powodu lepsza - „Riders on the storm”. Kanoniczny kawałek, któremu naprawdę trudno dotrzymać pola. Na „Alive she cried” mamy za to perełki. „Little red rooster”. Nie chodzi o kogucika i “Gloria”. Piękny kawałek The Them. Płyta bardziej bluesowa niż psychodeliczna. Jednak przez to udowadniająca skąd pochodziły korzenie „The Doors”. No a na prawie koniec „Texas radio and the big beat”. Utwór, po którym ciarki chodzą po plecach.

Zdecydowanie polecam fanom muzyki, która kiedyś miała cojones a dziś ma tylko sample …

https://www.youtube.com/watch?v=y2-MqOliwKI

Zwykle cyniczny i wredny, szukający dziury w całym ;)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura