Hiehie ;) Zaśmiałem się cynicznie czytając Pana post.
http://seaman.salon24.pl/685337,legenda-o-henryce-krzywonos-czyli-sen-orwella-sniony-na-jawie
Parę lat temu chyba na TVP Historia lub na TVP Info obejrzałem w tiwi film dokumentalny o byłych pracownikach Stoczni Gdańskiej, którzy dziś w klimacie PRL-u - starymi Jelczami „ogórkami” obwożą turystów po terenie stoczni, zamienionej w rodzaj muzeum, opowiadając im o strajku w którym uczestniczyli w roku 1980. Szukałem potem tego filmu w sieci – ni diabła nie można znaleźć. Wracajmy jednak do sedna. W pewnym momencie oczywiście padają słowa o tym jak to Wałęsa przeskoczył mur. Ci przewodnicy, wtedy robotnicy uczestniczący w strajku, jakoś tak nie umieją pokazać tego kawałka muru. A mur nadal istnieje. Co pokazano w filmie.
Przecież na logikę to miejsce, ten kawałek muru powinien być osią całej opowieści! Sam Wałęsa by pokazał przecież i namaścił. Tu wzięłem i przeskoczyłem przez ten mur, a potem sam z Danuśką obaliłem komunizm. Ten kawałek muru powinien być prawie relikwią. Ogrodzony, żeby turyści za bardzo nie dotykali lub nie brali kawałków na pamiątkę bo by się w końcu rozsypał. Ba można byłoby go wiernie odlać w mosiądzu i wstawić w istniejący mur. A niech podejdą i sobie dotkną. Tak wiem, że istnieje jakiś symboliczny mur Wałęsy, ktoś nawet w niego wjechał. Tylko jakoś wszyscy „przypadkowo” pomijają miejsce, gdzie rzekomo miał przez niego skakać.
Więc Panie Seaman. Niech Pan się nie dziwi, że są różne wersje co do tego gdzie, czy i czy w ogóle Krzywonos zatrzymała swój tramwaj. Gdyby Krzywonos stanęła po innej stronie sceny politycznej byłaby dziś łamistrajkiem, który nadużywał alkoholu i kradł w czasie strajku. Bo tak nakazywałaby mądrość etapu tzw. salonu.
Jednak cwana kobita wyczuła gdzie konfitury leżą.
Inne tematy w dziale Polityka
