Tak wiem zaraz mnie pożrecie lubię amerykańskie kino wojenne. Cóż potrafią to po prostu robić. Zwykle proste historie. Oglada się to naprawdę dobrze. W 1998 r. na ekranach zobaczyliśmy perełkę, czy "Saving private Ryan". Chociaż serce się rwie tez do pierwszej ekranizacji czarno-białej "Stąd do wieczności". A ja chcę polecić dziś coś innego. "Wielka czerwona jedynka". Film nakręcony 18 lat wcześniej niż Ryan.
http://www.filmweb.pl/film/Wielka+czerwona+jedynka-1980-32620
Jaka obsada! Lee Marvin jeden z moich ulubionych aktorów. Mark Hamill. Tak - Luke Skywalker. I pisząc międzygatunkowo-filmowo. Muszę wyrazić żal. Z racji wieku wiem już, że nie dożyję ostatnich Star Wars. Sprzedanie koncernowi Disneya praw do Star Wars to jakaś makabra. Będą robić preprequele i sesequle. A to było takie proste. Opowieść o dobrych i złych. MIałem 11 lat jak byłem po raz pierwszy na tym w kinie i zapewniam - bałem się wtedy Lorda Vadera. Wracając do tematu polecam "Wielką czerwoną jedynkę". Film mało znany a naprawdę dobry. Jakby ktoś tak chciał sobie ściągnąc - cycuś - jest na cda.pl ;)
Inne tematy w dziale Kultura