Obsypano go Oskarami za "Francuskiego łącznika" i słusznie. Ten film to krew, pot i łzy. Dużo zawdzięcza reżyserowi jak i aktorom Gene Hackmanowi i Roy Scheiderowi. Od raz zaznaczę gramatycznym nazistom, że nie wiem czy i jak odmieniać ich imiona i nazwiska w języku polskim. Może nawet w ogóle nie powinno się ich odmieniać.
Wróćmy do sedna.
Ten film był dobry i słusznie powygrywał wszelakie nagrody. Nie wiem jak współpracowali aktorzy z reżyserem. Jednak Hackman wygląda w tym filmie na ciągle nakręconego. Jest twardy i nieprzekupny. Ma swe słabości. Owszem doprowadza go to do ostrego czegoś na granicy nawet obłędu i na końcu robi błąd. Jednak tak pokierował nim reżyser.
Kolejny film - oczywiście "Egzorcysta". I tyle napiszę, że bardzo mi się zawsze podobał. Więcej nie napiszę bo rozpocznie się tu jakaś durna dyskusja religijno/filozoficzna
Niby tylko dwa filmy a trafione ...
Inne tematy w dziale Kultura