No co mógł zrobić porucznik Frank Drebin w ten mglisty dzień? Odział się odpowiednio. Założył dodatkową lampkę, tzw. czołówkę. Pomimo, że rower ma dobrze oświetlony bo z dynamem w piaście to we mgle każde światło się przyda. Pojechał sobie w bory może nie aż na końcu świata, ale zawsze jakaś aktywność. Wywalił z siebie zarazki. Bo coś go lekko brało a tu od razu ulga. Zero lekkiej chrypki i zapchanego nosa. I tego Wam Wszystkim życzę w te Święta Bożego Narodzenia. Oddechu szerokiego, odejścia od nawalanki politycznej i zdrowia. No wiem coś tam czasem palnę politycznie. Jednak w porównaniu do 4-5 lat temu to polityką się teraz tak interesuję jak miesiączkowaniem pingwinów ;) Pozdrawiam wszystkich co mnie lubią lub też nie :)
Inne tematy w dziale Rozmaitości