Podstawa to warstwy, warstwy i jeszcze więcej warstw :) Ubranie na tzw. cebulkę daje radę. Nie używam jakiejś specjalizowanej odzieży kolarskiej. Jej ceny potrafią chyba przewyższyć cenę roweru. Same skarpetki potrafią kosztować 60-70 zł. Kurtki to jakieś kilkaset złotych. Podobno taka odzież pedałuje za ciebie, ale to mit :) Jedyny element specjalizowany, który mam to slipki termoaktywne. Podstawa - o ważne, męskie narządy trzeba dbać. Na to ubieram takie kalesono-rajtuzy. Na to dresy takie grubsze, kupione w sieciówce odzieżowej za grosze. Góra 5 warstw. T-shirt, dwie bluzy, dres i kurtka sportowa. Buty jakieś pseudotrekkingi, też kupione za grosze. No rękawiczki akurat rowerowe, szczęśliwie kupione w promocji. Bo ceny zimowych rękawic rowerowych zaczynają się gdzieś koło 100 zł. Zapomniałbym skarpetki. Cieplejsze, wełniane, kupione chyba za 15 zł w zwykłym sklepie z bielizną, itp. akcesoriami.Głowa, zwykła czapka wełniana.
Dziś jak jeździłem było u mnie około 0 do -1 stopni. Taki zestaw daje radę. I naprawdę razem potrafi kosztować tyle co połowa ceny wypasionej, zimowej kurtki kolarskiej.
Pozdrawiam zimowych rowerzystów :)
Inne tematy w dziale Rozmaitości