Jak udało mi się zarejestrować moją Mamę na szczepienie opisywałem tu: https://www.salon24.pl/u/takiesobie/1107841,media-tzw-glownego-nurtu-a-rzeczywistosc-zapisy-na-szczepienia
Dziś nadszedł dzień szczepienia, dawka pierwsza. Na wszelki wypadek, bo ludzie starsi wiadomo nerwowi, pojechaliśmy z wyprzedzeniem pół godziny. Pełen profesjonalizm. Mierzenie temperatury, ankieta, wywiad medyczny, szczepienie. Potem 15 min czekania, czy nic się nie będzie negatywnego działo. Moim zdaniem nic nie będzie bo jak ma się coś złego po jakimkolwiek szczepieniu dziać to już w 1,5 h coś zaczyna szczepionego telepać. Moja Mama była szczepiona około 14.00. Przed chwilą do niej dzwoniłem. Wszystko jest dobrze. Zrobiłem jej prywatną "kwarantannę" na tydzień. Obkupiła się w jedzenie i jakieś leki na zapas (na objawy poszczepienne). Jakby co wszystko dokupię i dowiozę.
Moim zdaniem wszystko zależy od podejścia placówki medycznej. Moja Mama trafiła akurat na dobrą. Profesjonalni lekarze, pielęgniarki, zarządzający placówką. Ktoś to wszystko dobrze ułożył i skoordynował. Jeśli komuś nie będzie się chciało to wiadomo. Będzie jakiś pasek w jakiejś tiwi jaki mamy dramat ze szczepieniami.
Ja jutro idę na ochotniczy wymaz na koronawirusa. Ochotniczy bo żadnych objawów nie mam jednak u mnie w pracy zaczyna być z tym niewesoło w tym temacie. Jak będzie to napiszę jaki.
Zaznaczam to post tylko osobisty z moich i mojej Mamy przeżyć w tym ciężkim czasie.
Inne tematy w dziale Rozmaitości