![image](//m.salon24.pl/1b50cf4846bb8242a225c50226c42419,860,0,0,0.jpg)
![image](//m.salon24.pl/6a7b07511917ffccd19d5d772d65e09a,860,0,0,0.jpg)
![image](//m.salon24.pl/af8e56367b117b5c35fd58f990a989de,860,0,0,0.jpg)
podpis
Przyznam szczerze, że jako kiedyś zaangażowany tu komentator polityczny coraz mniej chce mi się pisać o polityce. Natłok medialny z każdej strony osiągnął szczyt, którego nie trawię. Więc ostatnio piszę bardziej o zwykłym życiu. Więc opowiastka z życia. Dziś się przejechałem na rowerze w nowe rejony, dotychczas nieuczęszczane przeze mnie. I trafiłem - właśnie na co? Na perłę, czy kupę złomu, która będzie gnić? Wam pozostawię oceny na podstawie zdjęć. Posesja wygląda na dawno opuszczoną. A są tam szczątki dwóch polskich Mikrusów, klasycznego Mini Coopera, Wartburga i na moje oko jednej Syrenki. I parę "nowszych" aut. Nie wiem kto i po co i czemu to tak odłogiem leży. Zza płotu nie było widać, czy to same karoserie, czy są w nich silniki, układy napędowe, itp. Na moje parę z tych szczątków motoryzacyjnych po solidnej odnowie poszłyby za spore pieniądze. Miłego oglądania :)
Inne tematy w dziale Rozmaitości