No i spotkał się nasz Schetyna Grzegorz z carycą współczesnej Europy Angelą Merkel córką Pastora i wnuczką Ludwika Mariana Kaźmierczaka mieszkańca niegdysiejszego miasta królewskiego Poznania. Choć przodkowie współczesnej carycy nie posiadali herbów ani ten czy inny monarcha nie raczył ich tytułami i nadaniami to sama Angela dotarła na same królewskie szczyty dzierżąc od wielu lat władzę w Cesarstwie Rzymskim Narodu Niemieckiego w silnych rękach i mordując - politycznie rzecz jasna, na drodze do tronu samego Helmuta Kohla.
Dajmy na razie spokój Angeli w końcu działa na rzecz własnego narodu, jednak Schetynie Grzegorzowi, który ze spotkań z Angelą oraz z wizyt w ambasadzie niemieckiej zrobił, zdaje się, tradycję, a być może i obowiązek, spokoju dać nie mogę. Sami Niemcy organizując takie spotkania zdają się mówić: w pupie mamy to, kto wygrał wybory, my rozmawiać chcemy z opozycją, bowiem to ona jest demokratyczna i śliczna, przez nas, jeszcze od czasu Kongresu Liberalno - Demokratycznego, wyhodowana i wycacana i nam oddana. Szczerze pisząc i takie stanowisko rozumiem, bowiem będąc na miejscu Niemców czynilibyśmy tak samo.
Co mogę wybaczyć rywalom (żeby nie powiedzieć wrogom) nie mogę wybaczyć swoim gdyż jak mówi średnio lubiana przeze mnie teściowa: "w pale mi się nie mieści" aby można było służyć obcym i przyznawać rację sąsiadowi plującemu na rodzinę. Postawa Schetyny przypomina mi działania wyrodka zostawiającego na noc otwarte drzwi do własnego domu aby wróg mógł do niego wtargnąć i okraść, a potem w ramach wdzięczności, obdarować wyrodka złotym zegarkiem skradzionym jego ojcu. Zbyt mocne porównanie? Bynajmniej. Wystarczy posłuchać retoryki Schetyny odwołującej się bezpośrednio do pomocy państw nieprzychylnych Polsce, pragnącego zniszczyć CBA i IPN tylko i wyłącznie w imię powrotu do tego czemu sprzeciwili się Polacy w ostatnich wyborach. Wystarczy też popatrzeć jak cieszą się żołnierze Schetyny - europosłowie PO z uchwalanych przeciwko Polsce rezolucji i jak sami głosując przeciwko naszemu krajowi.
Róża coś tam, coś tam Thun, Boni, Lewandowski czy Rosati - plujący na Polskę, tajni współpracownicy, rozkradający majątek narodu czy firmujący FOZ to własnie żołnierze Schetyny odwołujący się bezpośrednio do sobie podobnych w Polsce i mówiący niemal wprost, że chcą powrotu tego, co było czyli do złodziejstwa i nepotyzmu, uległości wobec Unii, Niemcom i Rosji w imię dobrobytu dziesięciu procent społeczeństwa kosztem reszty.
Rzewuski, Branicki czy Potocki mniej byli dosłowni w swojej jawnej zdradzie ojczyzny niż tych czworo powyżej. Jednak sam Schetyna zdaje się kultywować tradycję stałych konsultacji, patrz - przyjmowanych rozkazów od carycy albo od zamkniętych tym razem w niemieckiej ambasadzie odpowiedników dawnego Repnina.
Inne tematy w dziale Polityka