Nie ma już nic co skutecznie można by wykorzystać przeciwko rządowi. Pozostała jedynie stara broń towarzyszy Szczepańskiego i Urbana - przemilczenie i pomówienie. Pozostało także szukanie pomocy u przyjaciół radzieckich, sorry.... u brukselskich i nadzieja, że to wystarczy.
Zaprzyjaźnione media wyrosłe za podejrzane pieniądze z walterowskiej i solożowskiej sadzonki i u swoich początków, u zarania ukształtowane tak aby służyły korporacyjnej, ubeckiej lewicy ożenionej z solidarnością tajnych współpracowników i donosicieli, wrzą całe aby znaleźć jakiś chwytliwy motyw przewodni nowej anty pisowskiej i antyrządowej narracji, który niczym wpadający w ucho refren mogliby wpleść w swoją opowieść o rządzonej przez straszliwego Jarkacza Polsce.
Nie ma nic takiego. Na pustyni prawdziwych wartości na której znalazła się opozycja totalna z całymi tym TVNami, Polsatami i Wyborczymi, nie ma najmniejszej gałązki z której można by wystrugać pałę do okładania nią tego znienawidzonego PiSowskiego psa. Trzeba więc ulec własnemu szaleństwu nienawiści i spróbować tym szaleństwem, a przynajmniej relatywizowanymi idiotyzmami, kłamstwami i przemilczeniami spróbować zarazić społeczeństwo.
Za pierwszego jeźdźca szaleństwa ma służyć medialne wzburzenie i wzmożenie przedstawicieli opozycji totalnej, które to przekłada się w na podniesieniu o oktawę głosu i ponadprogramową ilość przymiotników negatywnych. Przodują w tym posłowie Szczerba, Grabiec, Kierwiński i Pomaska o samym kapitanie - nieszczęsnym Schettino nie wspominając.
Z wzmożeniem głosowym na wyższy poziom weszła także mimika. Zwłaszcza poseł Szczerba nigdy nie słynący z urody zaczął przypominać chorego na wściekliznę patataja. Zacietrzewienie, a wręcz nienawiść buchająca z twarzy tego szczupłego oratora totalnego w swoim pragnieniu przegryzienia gardła PiSiorom stała się wręcz parodystyczna, prosząca się o to aby od tego klauna totalnie-ujemnego zażądać bisu . Co innego poseł Kierwiński, który pucołowaty wygląd chomika stara się ukryć za zarostem i nową fryzurą. Niemal uwielbiam ten jego wyraz udawanego zdziwienia i rozszerzone ślepka futrzaka, kiedy taki Joachim Brudzyński okłada go PiSowską retoryką.
Do POlszewickiej grupy mimów werbalnych inaczej należy dołożyć Posłów z Nowoczesnej, wspomagających swoich kolegów w próbach stygmatyzacji Prawa i Sprawiedliwości jako antyimigracyjnych faszystów. Wśród nich przodują posłowie Lubnauer, Schmidt i Szłapka. Ten ostatni w jakiś sposób przypomina mi wyjątkowo oślizgłego z obowiązkowymi sińcami pod oczami posła Olszewskiego z PO, którego kiedyś wiązałem z Halickim nazywając ten tandem Romulusem i Remusem POlszewickiego zaprzaństwa. i Choć poseł Szłapka nie ma sińców pod oczami, jestem przekonany, że razem z Olszewskim i Halickim zrobią jeszcze wiele premiowanych w Brukseli złych Rzeczy dla Polski.
Posłance Lubnauer w ostatnich czasach kamienieją rysy. W tym swoim skamieniałym wyrazie, znacznie udoskonalonym od czasu kiedy kłamliwie kryła przewodniczącego Petru, który już niekłamliwie ale autentycznie w kraju smacznego porto pokrywał posłankę Schmidt, jest jakaś dość przerażająca szczerość, która powoduje, że nie ma się najmniejszej ochoty podnosić dekielka - lubnauerowej psychiki w obawie, że znajdzie się w niej Annie Wilkes z siekierą do obcinania stóp*). W swojej męskiej fryzurze z mięsistymi ustami i okularami nadającymi jej wyraz wiecznie zdziwionego szaleńca Lubnauer można się autentycznie przestraszyć.
I o ile owa emocjonalna eskalacja, stentorowo- knajacki język i zawyżone decybele mają wprowadzać atmosferę zagrożenia, potrzeby konfrontacji i budowy politycznych barykad o tyle drugi jeździec szaleństwa ma spróbować wypełnić owe emocje treścią, choćby wszeteczną, kłamliwą i po zdjęciu maskowania szkodzącą społeczeństwu. Drugi jeździec apokalipsy nazywa się relokacja imigrantów i choć udowodniono, że relokacja powyższa jest szkodliwa społecznie bo działa jak wyjątkowo szkodliwy patogen zmieniający docelowo społeczeństwo w jakąś bezideową amoralną pulpę z obszarami szariatogennymi poszerzanymi terrorystycznymi występami gościnnymi, to POlszewicka grupa werbalnych inaczej wspierana Lubnauerami kamiennolicymi i odkodowanymi obywatelami rozpierduchy powszechnej w skrócie -rp ma to tam, gdzie kończą się plecy.
Nie ma argumentu, choćby najbardziej odjechanego, którego nie są gotowi użyć poszukiwacze kija na Prawo i Sprawiedliwość. Dochodzi do tego, że argumentem koronnym staje się twierdzenie, iż nie ważne, że jeden z siedmiu tysięcy przyjętych muzułmanów zabije dziesięciu Polaków, ważne, że uratowało się sześć tysięcy dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięcioro imigrantów. Widzimy więc, że nieistotne jest jak wielkim łomem została przetrącona owa obłąkańcza retoryka, ważne że istnieje i, że można jej po tysiąckroć użyć. I takie właśnie patologiczne argumenty, mniej lub bardziej przystające do podanego przykładu lansuje się w mediach zdrady narodowej, bo, to, że kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą wiadomo od bardzo dawna.
Trzecim i ostatnim jeźdźcem szaleństwa, a może powinienem tu użyć liczby mnogiej są przyjaciele z Brukseli gotowi całymi miesiącami, a może i latami straszyć nas karami za nieprzyjmowanie imigrantów. Według narracji opozycji totalnej owi przyjaciele to kasta pięknych ludzi, którym na sercu leży wolność, równość, braterstwo i imigranci w okupowanej przez Prawo i Sprawiedliwość nieszczęsnej Polsce. Juncker, Timmermans, Verhofstad i do niedawna Schultz stali się dla opozycji totalnej niemal komiksowymi herosami i nie ważne, że z całego tego określenia broni się tylko słowo komiksowy i to w negatywnym kontekście jako coś przerysowanego, prostackiego i miernego**). Dla POlszewickich posłów w Unii Europejskiej takich jak Lewandowski czy Róża o teutońskim nazwisku, które trudno wymówić, takie towarzystwo jest ze wszech miar swojskie. Z opasłym Timmermansen, pijanym Junckerem czy zliberalizowanym do samej limfy i o twarzy jak siedem grzechów głównych Verhofstadem euro polactwo czuje się jak u cioci na imieninach. Zaś knucie wobec własnego narodu traktuje jako robienie polityki europejskiej.
Pełna degeneracja owego towarzystwa, zatracenie się w lewackiej ideologii i odejście od chrześcijaństwa i narodowości, a także, a może przede wszystkim, autodestrukcyjne i antynarodowe działania związane z przyjmowaniem muzułmańskich imigrantów, każą zapytać jak daleko i głęboko wrosła w te środowiska lewacka patologia zaszczepiona w latach siedemdziesiątych podczas rewolucji kulturalnej przez sowieckich agentów KGB i czy działalność tychże agentów w Unii Europejskiej nadal trwa?
*) Psychopatka z "Misery" książki Stephena Kinga
**) Komiksy wcale nie są prymitywne, ale na początku ich historii sklepikarze zawijali w nie hamburgery.
Inne tematy w dziale Polityka