Katarzyna Lubnauer podobnie jak pozostałe dwie posłanki Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus oraz Kamila Gasiuk-Pihowicz. (nie wspominam o Joannie Schmidt uwikłanej w romans z liderem partii i na razie odstawionej na boczny tor) mogłyby spokojnie zostać członkiniami Platformy Obywatelskiej i tak nikt po poglądach i zajadłej retoryce by się nie zorientował, że dokonały zmiany barw klubowych. Po stronie PO bowiem istnieje wśród żeńskiej części posłów podobna, jeśli nie taka sama mieszanina emocji negatywnych i retoryki fekalnej jak po stronie Nowoczesnej i u wymienianych wyżej posłanek.
Tak więc tyle samo złej babskiej głupoty znajdziemy u Kopacz jak i u Scheuring-Wielgus. Pierwsza kłaniała się płotom, druga skandowała: "dość dyktatury kobiet". Podobnie z cwaniactwem i kłamstwem podniesionym do roli prawdy. Gdy posłanka Mucha łgała jak najęta o rzekomym pobiciu przez straż marszałkowską to Gasiuk-Pihowicz kłamała bez mrugnięcia powieki o tym, że Prawo i Sprawiedliwość chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej. Jednym słowem zła głupota i łgarstwo podobne, jeśli nie takie samo z podobnym, reżyserowanym wzburzeniem i sopranowym perorowaniem.
I choć Lubnauer to wierna córa Nowoczesnej, podobnie jak jej koleżanki zaangażowana w udowadnianie, że jaj partia nie jest kanapowym tworem, tylko ostrym graczem politycznym, to jednak po składności jej wypowiedzi i pozornie poprawnym ciągu przyczynowo skutkowym jej myśli, posłanka zdaje się przerastać swoje koleżanki tak mentalnie jak i pod względem wiedzy i erudycji. Być może przyczyna takiego stanu leży w fakcie, że Lubnauer studiowała matematykę i z niej się doktoryzowała.
Tak więc retoryczna agresja kierowana przeciwko Prawu i Sprawiedliwości w jej wykonaniu jest znacznie bardziej retoryczna i składniej ułożona niż to, co prezentują jej koleżanki i jako taka zapewne bardziej trafiająca do przeciwników partii rządzącej. Lubnauer dobrze się także czuje w politycznym tokowaniu, podczas którego z matematycznym zacięciem wymienia przewiny Prawa i Sprawiedliwości. Jednak w jej wypadku, argumenty przypominają karkołomną próbę udowadniania, że liczby urojone są liczbami rzeczywistymi. Co w matematyce możemy uznać za inspirującą zabawę w polityce staje się tylko sortowaniem medialnych kłamstw, które powtórzone po wielokroć maja udawać prawdę.
Przykładowo, Katarzyna Lubnauer wyciąga, zdawać by się mogło, poprawny wniosek z faktu, że Premier Szydło podczas ostatniego szczytu Unii w Rzymie stała w tylnym szeregu przedstawicieli państw członkowskich. Według niej świadczyło to o tym, że nasz kraj przestał się liczyć w Europie. No cóż przeprowadzone rozumowanie miało matematyczne założenie, tezę i dowód, tyle tylko, że teza i założenie były jak w większości tego, co mówi Lubnuer, fałszywe, albo niesprawdzone. Równie dobrze bowiem można było założyć, że Polska, jedno z większych państw Europy, walczące o swoje prawa i interesy, miała zostać takim, a nie innym potraktowaniem naszej premier poniżona, jednak taka teza nie mieściła się już w matematyce politycznej posłanki Lubnauer.
Recytowane jednym tchem kłamstwa z zadęciem godnym lepszej sprawy stawiają wiceprzewodniczącą Nowoczesnej w roli robota powtarzającego te same frazy bez refleksji, a przede wszystkim bez przyzwoitość. Również w kwestiach nieformalnych albo niezwiązanych z przekazem treści politycznych czy też obracających się w kręgach obyczajności Katarzyna Lubnauer nie radzi sobie, albo też jej działania ośmieszają ją i całą partię. Widać, że w posłance nuta choćby elementarnej humanistycznej swady już dawno została ubita jej matematycznym zafiksowaniem . Za przykład niech stanowi tyleż odważna co żenująca i śmieszna obrona partyjnie i ciężko pracujących w portugalskim klimacie Madery spoconych lędźwi Petru. Je i go kryła z zapałem matki słonicy chroniącej swoje młode.
Całe zakłamanie przekazu o portugalskiej przygodzie Petru i Schmidt, owa niezborna retoryka, dialektyka, frazeologia i wszystkie inne werbalne wygibasy posłanki Lubnauer mających przykryć wielkie tarło przewodniczącego, jak w pysk układają się w obraz mitomańskiego charakteru Nowoczesnej nie potrafiącej nie tylko rozliczyć prawidłowo finansów partii ale także nie dopuścić do szaleństw jej przewodniczącego. Posłanka Katarzyna zaś nie mając elementarnych cech przyzwoitego humanisty potrafi tylko kłamać tak w sprawach obyczajowych jak i politycznych.
Inne tematy w dziale Polityka