W dwudziestym wieku wszystkie lewicowe partie działające na świecie zjednoczyły się w Komintern czyli w Międzynarodówkę Komunistyczną, zwaną z sowieckiego - Коммунистический интернационал. Rzecz jasna przewodnictwo i opiekę nad owymi partiami przejął Związek Radziecki i to on był duszą, a często i ciałem Kominternu i to właśnie Kraj Rad z korzyścią dla siebie ustalał zasady gry. Dzisiaj nie ma już Związku Radzieckiego, ale idea Kominternu pozostała i ma się dobrze.
Silne państwa jak słońca albo czarne dziury przyciągają do siebie byty mniejsze i słabsze ale za to z aspiracjami. Byty liczą, że zbliżywszy się do obiektu silniejszego uszczkną coś z owej siły. Sam byt wie, że o żadnym uszczknięciu mowy być nie może, wręcz przeciwnie, to obiekty mniejsze utrwalą tylko i powiększą czarną dziurę i jej wpływy. Nie mniej jednak w pierwszym okresie przyciągania, a nawet później gdy obiekt dostał się pod całkowity wpływ dziury, liczyć on może na pewne gratyfikacje i pomoce, jeśli tylko jest to w interesie wchłaniającego.
I właśnie Komintern był takim zbiorem partii komunistycznych przyciągniętych do wielkiej i zabójczej jak rasowa czarna dziura "matuszki rasiji". Partie te miały działać jedynie w interesie stalinowskiego państwa i to ono dyktowało warunki - dawało i odbierało. Gdy Stalin słusznie oddał ducha, a Komintern przestał istnieć, późniejszy Związek Radziecki nadal wpływał na światowe partie socjalistyczne i komunistyczne i przez nie lansował swój obraz świata oraz tworzył polityczne macice. w których mogłyby się rodzić chimery komunizmu, partie i organizacje lewackie - zintegrowane z kapitalizmem i z niego ciągnące soki, ale po przez nową definicję obyczajowości i moralności, a także fałszywy solidaryzm społeczny, jeszcze gorsze od swoich komunistycznych poprzedników.
Natura nie znosi pustki i gdy jedne imperia upadają albo karleją inne wyrastają na ich miejsce. Co prawda Niemcy nie są imperium, jeszcze nie, ale z pewnością ciążą ku temu kierunkowi zaś droga, którą jeżdżą imperialne karoce z pewnością śni się kanclerz Angeli Merkel. Niemcy, Niemcy ponad wszystko - tymi słowami zaczyna się hymn naszych zachodnich sąsiadów i wszelkie podejmowane przez nich zadania mają temu służyć. Nauczeni lewacką ideologią i dobrze pamiętając Komintern (wszak Niemcy po Pierwszej Wojnie Światowej były oczkiem w głowie sowieckiej rewolucji) Niemcy doskonale przyswoiły sobie sposoby wpływania na państwa sąsiednie oraz te, w który mają interesy. Jak się okazało najlepsze efekty dało inwestowanie w zagraniczne partie wschodzące, mogące w przyszłości przyjąć rolę wasalów Niemiec.
Nikt nie przypilnuje tak dobrze interesu jak swój czyli ten, kto został wsparty, opłacony i zmotywowany oraz któremu wmówiło się kultywowanie podobnych wartości. Doskonale wie o tym Platforma Obywatelska - kontynuatorka opłacanego przez Niemcy Kongresu Liberalnego i Unii Wolności gdzie jej ludzie, a potem ludzie samej Platformy zostali wsparci różnymi zaodrzańskimi grantami i fundacyjnymi dotacjami. Wsparcie ma zresztą różne formy. Wie o tym coś totumfacki prezydenta Europy Tuska Paweł Graś wynajmujący swego czasu za friko willę od niemieckiego biznesmena.
Wsparcie to nie tylko twarde, niemieckie euro, to także różnego rodzaju przyobiecania i ułatwienia, to ordery i lukratywne funkcje. Jedna z tych dotknęła samego Tuska czynią z niego wielkiego przedwiecznego fasadowej ,europejskiej władzy. Rzecz jasna owe przywileje i wsparcia otrzymują jedynie funkcyjni zaprzyjaźnionej albo zaprzyjaźnionych partii czyli ludzie wiedzący skąd wieje wiatr przydający się w utrwalaniu władzy jedynego państwa, który tą władzę ma prawo według swego przekonania utrwalać czyli Niemiec.
Czas i wpompowane euromarki powodują, że przejęte przez wielką, czarną, niemiecką dziurę partie stają się bezwarunkowymi wykonawcami woli tego kto je przeją, aż wreszcie sami członkowie partii stają się mentalnie przesterowani na działanie nie na rzecz swojego państwa ojczyźnianego ale tego drugiego, traktującego owe ojczyźniane jak łup albo kolonialne rozwinięcie własnej państwowości.
Platforma Obywatelska stała się właśnie taką partią, choć Grzegorz Schetyna wypił by pewnie litr Jacka Danielsa aby udowodnić, że tak nie jest jednak zaangażowanie Platformy po stronie Niemiec mówi samo za siebie tak jak zblatowania jej byłego przewodniczącego Tuska z Unią Europejską z Angelą Merkel i z samym vaterlandem.
Mamy do czynienie z polityczną i propagandową agresją partii kominternowskiej chcącej przejąć władzę i położyć ją u stóp Niemiec aby sama jak wierny wasal za zgodą swego zaodrzańskiego pana mogła rządzić w zakresie na jaki on pozwoli.
Inne tematy w dziale Polityka