Harley Porter Harley Porter
26371
BLOG

Kim jest Kim?

Harley Porter Harley Porter Polityka Obserwuj notkę 6

Renata Kim, żona Koreańczyka Kima, posiadaczka trzeciego dana w tekwondo. Dziennikarka Newsweeka. Z przekonania, duszą i ciałem apologetyka III RP, Donalda Tuska, Ewy Kopacz i Bronisława Komorowskiego. Dziennikarka o okrągłym, manierycznym głosie osoby nawiedzonej ideą. Czynownik świata zasad prosto ze sztambucha A. Michnika. Wreszcie, żeńska odmiana, spiętego w sobie, akolity obecnego systemu postmagdalenkowego. 

Obok tego, namiętna uczestniczka wszelkiego typu radiowych spotkań, w których to może dać upust swojej miłości do Platformy Obywatelskiej i nienawiści do Prawa i Sprawiedliwości. W owych spotkaniach występująca prawie zawsze w otoczeniu sobie podobnych, pro systemowych  recenzentów i konsumentów rzeczywistości III RP, z którymi to wykuwa, nienawistny innym wizjom Polski, światopogląd opcji fajnopolackiej.

Wiem, w tym opisie Renata Kim przedstawiona jest wyjątkowo niekorzystnie, a dla niektórych  stronniczo.

Nic na to nie poradzę, że nie potrafię dobrać innych słów opisujących tą osobę. Wiem jednak, że pudrowanie języka i klajstrowanie radykalnych, ale w mojej opinii słusznych, określeń, miodem politycznie poprawnego bełkotu, dałoby jedynie niczym nie uprawnione fory osobie równie szkodliwej dla Polski jak Janina Paradowska czy Agnieszka Kublik.

Co budzi moją odrazę (tak, to chyba właściwe słowo – odraza) gdy słucham redaktor Kim?

Czy jest to agresywny, antypisowski język? A może bezczelność niczym nie popartych tez o szczęściu i dobrobycie III RP? Albo umiejętność relatywizowania wszystkiego, łącznie z Trójcą Świętą? Nie, nic z tych rzeczy, choć dalekie echa owych stwierdzeń rozbrzmiewają gdzieś na trzecim planie polsko koreańskiej optyki redaktor Kim. Piszę - polsko koreańskiej, gdyż pani redaktor w przytaczanych opiniach często powołuje się na zdanie swojego koreańskiego męża.

To, co powoduje moją tak dużą niechęć do tej dziennikarki to zabetonowane, nieczułe na fakty, poglądy osoby tego rozdania politycznego i tej matrycy moralnej. Dla Renaty Kim istnieje tylko jedna wizja polskiej rzeczywistości. To wizja obecnego systemu PRLu bis, gdzie dążenia do stworzenia silnego państwa o tradycyjnych wartościach, zostało zastąpione lansowaniem wolności obyczajowej w kraju lepionym na bezojczyźniany system winien – ma wyzbywający się, powoli ale nieuchronnie, wszelkich dążeń ku silnej strukturze państwowej i rezygnującego ze znaczenia geopolitycznego. W takim państwie redaktor Kim czuje się najlepiej i takiego państwa będzie bronić, usuwając ze swojej drogi wszelkie przeszkody, zakłócające jej taki, a nie inny odbiór rzeczywistości.

Najgorsza w tym wszystkim jest całkowita nieprzemakalność Renaty Kim na wszelkie argumenty, pokazujące, że III RP, w której tak dobrze się czuje, dzięki obecnie rządzącym jest naga i bezbronna, a środowisko w jakim żyje ona i jej podobni, to jedynie rezerwat stworzony dla utrwalaczy tej władzy. Słuchając retoryki Kim odnoszę wrażenie, że nie ma ona nic przeciwko siedzeniu w owym ciepłym i przyjaznym terrarium, a karmienie z ręki przez władzę traktuje jako coś jak najbardziej naturalnego.

Tak więc pozostają poglądy redaktor Kim, a dokładniej intensywność ich wyznawania, jak choćby w sprawie konwencji antyprzemocowej, która to intensywność stawia ją na pierwszej linii walki ideologicznej obok takich figur jak Paradowska, Czuchnowski, Sroka czy Tomasz Lis. Bo tak naprawdę o ideologię właśnie chodzi, o przekucie tej polskiej, niesfornej  duszy na europejskie niewiadomo co i ulepienie z polaka człowieka europejskiego – niemoralnego i bezbożnego kosmopolity. Renata Kim czyni to z niemal azjatycką zajadłością. I właśnie ta jej zajadłość jest najbardziej obrzydliwa.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj6 Obserwuj notkę

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka