Cała wierchuszka Prawa i Sprawiedliwości to leśne dziadki, które suma summarum nie potrafiły wykorzystać ośmiu lat pauzy w rządach lewactwa i post okrągłostołowej agentury. I choć Prawu i Sprawiedliwości udało się ruszyć gospodarkę i, trzeba to przyznać, uczynić Polskę krajem, na który różne Klausy i Hermany wybałuszały z podziwu gały, to nieudało się partii Jarosława Kaczyńskiego, utrwalić tego stanu, który wymywa się teraz z politycznego krajobrazu, tak jak wadliwa, wywoływana fotografia pięknej budowli rozpływa się w wywoływaczu!
Utrwalić Polskę jako silne, coraz bogatsze państwo, można było przeprowadzając reformę sądownictwa, prowadząc asertywną politykę względem Unii Europejskiej, twardo rozliczając opozycję za osiem lat ich dewastujących rządów oraz uprawiając prawdziwą, a nie fasadową patriotyczną politykę w narodzie. Okazało się, że górnolotna retoryka w rodzaju, że nawet guzika Unii nie oddamy i dęte, narodowo martyrologiczne wzmożenie żołnierzowo wyklęte, a nawet szczodre rozdawnictwo, nie wystarczyły aby wygrać wybory.
Wewnętrzni POwscy wrogowie Polski tak bardzo byli zakorzenieni w nie zlustriwanym sądownictwie, przesiąkniętym lewacką i lewicową ideologią oraz komunistycznymi powiązaniami, świecie wyższych uczelni i w zarządzanych przez wrogów Polski mediach i byli tak w nich silni, że tylko radykalne działania Prawa i Sprawiedliwości mogły ten stan zmienić. Jednak Jarosław Kaczyński się na to nie zdobył, zadowalając się jedynie uprawianiem nie popartej żadnymi faktami ani czynami , pseudo patriotycznej retoryki mającej symulować walkę z unijnym terrorem i pozorować walkę z wewnętrzną opozycją. Doszło nawet do tego, że minister kultury Gliński, w jakimś szalonym pomyśle obłaskawiania, najgorsze anty narodowe, kulturowe hieny i padalce, dokarmiał sowitymi, ministerialnymi dotacjami.
Oprócz tego, że Prawo i Sprawiedliwość nie potrafiło zniszczyć już nie opozycji ale śmiertelnego KOwskiego wroga wewnętrznego, to nie dało narodowi żadnej wzniosłej idei, czegoś, co mogło by się stać latarnią morską, do której dążyli by rodacy i co łączyło by wszystkich Polaków, przyciągając uwagę nawet tych niechętnych PiSowi. CPK był w powijakach, a jego wizja za mało propagowana grzęzła w wykupach ziemi i w papierologi. Nie było wielkiej, narodowo patriotycznej narracji, którą uwieńczył by choćby wielki pomnik zwycięstwa nad bolszewikami w 1920 roku (zamiast tego otrzymaliśmy jakiś idiotyczny "świder"mający się tak do zwycięskiej bitwy jak obsrany strachem bojarzyna ze spisą do potężnego, polskiego husarza).
Jak mogą wyglądać rządy obecnej opozycji, jeśli powróciła by do władzy niech świadczą poczynania PiSu względem bandytów rządzących obecnie w naszym kraju. Żadnych konkretnych działań, żadnych manifestacji, zero oporu, szukania sojuszników. Żadnych blokad i czynnego protestu. Jedynie kogucia retoryka i trzaskanie plastikowymi szablami, jakby Kaczyński czekał, aż rząd Tuska sam się przewali, a władza powróci w jego małe łapki. Jarosław Kaczyński nie bierze jednak pod uwagę, że kierownik upadającą władzę może podeprzeć terrorem, a samego Kaczyńskiego na podstawie jakiejś bandyckiej uchwały, najzwyczajnie zamknąć w pierdlu! Już teraz to się dzieje. Pojedynczym, co bardziej krewkim politykom Prawa i Sprawiedliwości, już teraz są odbierane immunitety i stawia się ich przed rozgrzanymi sędziami via Justicia. Kary finansowe, zasądzane areszty i areszty wydobywcze stają się chlebem powszednim i codziennością.
Nie słychać aby w jakikolwiek sposób Prawo i Sprawiedliwości przygotowywało się na najbardziej prawdopodobny scenariusz wyborczy, czyli na ich sfałszowanie, albo unieważnienie. Jak mantrę, działacze partii, powtarzają, że obecna opozycją musi je wygrać przytłaczającą różnica głosów, tak jakby kierownik nie miał na swoich usługach Państwowej Komisji Wyborczej (spapranej zresztą lapskami samego PiSu), ABW, Policji, prokuratury i sędziów "patriotów". Skoro unieważniono wybory w Rumunii, a kandydata, który je wygrał zamknięto w areszcie, to jak w pysk strzelił, taki sam, albo gorszy scenariusz może nastąpić w Polsce, tym bardziej, że na takie działania Tusk ma błogosławieństwo z Unii. I co wtedy się pytam? Znowu Jarosław westchnie zdziwiony, że ponownie przegrał z rudym neandertalczykiem, walczącym maczugą przeciwko jego pióru marki Parker?
Tak więc, nie chcę aby powrócili do władzy, a jeśli już, to jako dodatek do Konfederacji. Bo jeśli udało by im się przejąc władzę, to znowu coś spieprzą, znowu się poobsadzają skłonnymi do dogadywania Glińskimi , czy Morawieckimi, którzy nie podpisywali zielonego ładu, mimo,że go podpisali, a zarządzać nimi będzie prezes z kompleksem marszałka, krzyczący mi w ucho "koniec uległości względem Unii" kiedy w tym czasie jego ludzie podpisywać będą jakieś dogadujące się z Unią memoranda. Dość tego!
Inne tematy w dziale Polityka