Harley Porter Harley Porter
294
BLOG

Episkopat diabli wiedzą od czego!

Harley Porter Harley Porter Społeczeństwo Obserwuj notkę 18

Duchy Jana Pawła II i prymasa Wyszyńskiego muszą wyrywać sobie swoje metafizyczne włosy patrząc kto i jak pasie dzisiaj katolickie owce w kraju nad Wisłą. Przeciętnemu katolikowi trzeba dać do ręki jakąś wielką lupę aby dostrzegł, że Polski episkopat w ogóle istnieje! Tak się złożyło, że przyszło nam żyć w czasach, w których atak na kościół instytucjonalny i ten masowy - ludzki jest tak wielki, że równać się on może z tym, co działo się w najmroczniejszych czasach stalinowskiego terroru! Tym bardziej więc, owo ciało kościelne, jakim jest episkopat powinno ze zdwojoną siłą działać na rzecz ochrony wiernych i depozytariatu wiary! Jednak w dzisiejszej Polsce dzieje się tak, jakby episkopatu w ogóle nie było!

Dzisiaj, podobnie jak w zeszłym stuleciu, władza chce "opiłowywać" katolików z ich domniemanych przywilejów, patrz - z prawa do głoszenia chrześcijańskich norm moralnych. Z możliwości krytyki sekularyzujących społeczeństwo poczynań rządzących. Czy wreszcie z ukazywania prawdy o tym, że zło, na przykład to związane z aborcją, nie przestaje być złem nawet wtedy, kiedy jest instytucjonalne. W stosunku do katolików został także skierowany przemysł pogardy przedstawiający osoby wierzące jako zacofanych kołtunów, ludzi ciemnych i głupich mających statut takich neandertalczyków, których trzeba wytępić! Jednocześnie w przestrzeń społeczną, głównie tą katolicką, z pełną premedytacją i niezwykła determinacją, implikowane są treści nie tylko nie do przyjęcia dla katolików, ale uderzające w elementarne zasady moralne i te odróżniające człowieka nie tyle od zwierzęcia ale od jakiegoś, całkowicie zdegenerowanego abominanta, które to nowe, ohydne wzorce obecna władza i cały przemysł pogardy oraz liberalno lewackie media starają się w pleść w Polski, narodowy kod kulturowy.

I to własnie w takiej sytuacji, w takich czasach KOŚCIÓŁ KATOLICKI MILCZY!

Odnosi się wrażenie, jakby ktoś pasterzom bożego stadka usta zakleił i nałożył im na nosy okulary z pomalowanymi na różowo szkiełkami. To tak jakby kapitan i oficerowie liniowca mieli w dupie, że na ich statek wali sztorm doskonały, już woda wlewa się na niższe piętra statku, topiąc mieszkańców, a oni opierając się o koło sterowe, albo na swoich pastorałach - złotych, ale jakże skromnych, popijali duszkiem martini z oliwką, albo w ich przypadku - dobre mszalne z doliny Renu zagryzając nie konsekrowanymi komunikatami!

Jest jeszcze gorzej! A mianowicie ich główny zwierzchnik ojciec święty Borgoglio (Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem*; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Mt.23.9) sam wysyła im liberalno lewackie przekazy o zamykaniu oczu na sprawy, które mogły by ich skonfliktować z panem tego świata! Lecz owe watykańskie sugestie wcale nie są potrzebne. Polski episkopat sam z siebie, wyczuwając znaki czasu, postanowił opowiedzieć się za tym, co z ciała, a nie z ducha, sam zdecydował się traktować biblijne treści nie tak jak zostały objawione maluczkimi, ale idąc za Tuskiem, tak jak rozumie je episkopat czyli robić nie to, co trzeba i co jest dobre dla ludu bożego, ale to, co w ich mniemaniu jest dobre dla kościoła instytucjonalnego! A dla kościoła instytucjonalnego dobrze jest milczeć, bowiem konfrontacja z lewacko liberalną bestią, w mniemaniu purpuratów, skazana jest na porażkę, choć według Pana Jezusa "bramy piekielne go (kościoła) nie przemogą" (Mt 16.18).  Świadczy to o całkowitym oderwaniu biskupiej braci od wiary i porzuceniu Boga oraz wiernych dla politycznego i materialnego koniunkturalizmu!

Jest bowiem coś o co chodzi episkopatowi bardziej niż o ich owieczki. Chodzi o fundusz kościelny - relikt z głębokiej komuny, który choć liczy blisko osiemdziesiąt lat, jest nadal wiążący i obowiązujący. Ta deklaracja władz świeckich o finansowaniu kościoła w zamian za przejęte przez władzę ludową kościelne dobra, to nic innego jak finansowy obowiązek państwa jako zadośćuczynienie za grabież kościelneho majątku. Jednak to państwo trzyma kasę, a spłoszeni biskupi i księża, obawiający się o utratę swojego dotychczasowego statusu materialnego w Polsce rządzonej przez coraz bardziej szalonego Tuska, zadzierzgnięci już całkiem dobrze i "okokonieni" z demokracją liberalną z która przez trzydzieści lat blatowali się tak samo jak styropianowa opozycją z komuchami w Magdalence, wolą milczeć i chować głowy w piach względem tego, co dzieje się obecnie w Polsce.

Do tego wszystkiego dochodzi ideologiczny zamęt w kościele, który rozpoczął się od Soboru Watykańskiego Drugiego, a który pogłębił się w ostatnich dwóch dekadach za rządów papieża Franciszka wnoszącego do nauczania wiary treści absolutnie nie biblijne, wywodzące się bardziej z południowo amerykańskiej teologii wyzwolenia i lewackich prądów moralnych i obyczajowych, niźli z biblijnych fundamentów wiary. Trafiło to na idealny grunt rozpasanego, coraz bardziej deprawującego się moralnie i materialnie kościoła polskiego, dla którego lewacki hedonizm moralny i poglądowy idealnie współgrał ze światem klerykalnych złotych klatek.

I tak idea człowieka stanęła przed ideą Boga, czyniąc się ważniejszą od dziesięciu przykazań, które w końcu i tak kościół katolicki już raz, na swoje potrzeby, zmienił.  Wojtyłów, Wyszyńskich czy Baraniaków zastąpili jacyś Rysie, Polaki i Nycze. Kościół zasad zamienił się w kościół tolerancji. A wsłuchiwanie się w głos całego narodu zastąpione zostało wschłuchiwaniem się w głos jego lewackiej części. Najgorszym jednak w tym wszystkim stało się to, że kościół tak bardzo sprzęgnięty ze świeckim światem liberalnej demokracji oraz, co już samo w sobie woła o pomstę do nieba, z różnym jego lewackimi nurtami promującymi gender, homoseksualizm i poglądowy relatywizm, zatracił umiejętność obrony swojego katolickiego elektoratu, absolutnie nie identyfikując się z jego potrzebami  i nie widząc potrzeby, która kolidowała by z interesami kościoła instytucjonalnego, poprowadzenia go przeciw temu, co przygotowuje liberalno lewacka rzeczywistość. Po co więc nam taki episkopat? Po co nam taki własnie kościół instytucjonalny, który rezygnując z kierowania ku Bogu narodu, zajął się jedynie obrzędowością i liturgia, a w sprawach społecznych multiplikujący przekaz liberalno lewackich decydentów? Na diabła nam taki kościół?


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj18 Obserwuj notkę

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo