Statystyki biją na alarm. Polska jest na ostatnim miejscu w Europie pod względem przyrostu naturalnego. Dzieci rodzi się u nas tyle, co kot napłakał, a samo pragnienie dziecka urasta do niemodnej ekstrawagancji albo, co gorsza, do kołtuńsko katolskiego wydziwiania. Dzieci zastępowane są przez psy i koty. Sam niedawno będąc u weterynarza z moim mruczkiem, zdziwiłem się widząc młodą kobietę z wózkiem dziecięcym. I kiedy poszukiwałem wzrokiem czworonoga młodej mamy, usłyszałem miauczenie dochodzące z samego wózka. Okazało się, że w środku, zamiast różowego bobasa, leżał kot. Pani ziuziała go jak niemowlaka, cała szczęśliwa i zadowolona. "Koniec świata" chciałoby się powiedzieć za dozorcą Popiołkiem z serialu Dom!
Psieci, psiacierzyństwo, psiadopcja, psiamieniny, to tylko niektóre określenia nowomowy, która ma zastąpić pojęcia związane z macierzyństwem, ojcostwem i wychowywaniem dzieci. Owe imperatywy i dogmaty związane z rodziną, których nikt do tej pory przez sam ich jednoznaczny i niekwestionowany wpływ w rozwój ludzkości, nie śmiał kwestionować, dzisiaj, za sprawą lewackich, depopulacyjnych i kwestionujących ludzką płciowość oraz promujących amoralność pseudo filozoficznych ideologii, a także rozdętego do szaleństwa ekologizmu, są najzwyczajniej przez lewackich ideologów podważane.
Rodzina i macierzyństwo oraz ojcostwo stały się najzwyczajniej niemodne, a co gorsza zostały wyklęte jako życiowa przeszkoda, stojąca na drodze hedonizmu i dewiacyjnej rozwiązłości przekraczającej wszystkie dotychczasowe normy. I choć obie płcie zostały dotknięte ową przypadłością, to ów dewiacyjny kompleks postaw anormalnych i hedonistycznego spaczenia w szczególności dotknął kobiet!
Przez całe dekady lewicowe i lewackie środowiska, wyhodowane na diabolicznej ideologii marksistowsko leninowskiej, pod pozorem równości wszystkich ludzi, próbowały rozbić dotychczasowe społeczeństwa, stojące bardzo silnym parytetem rodziny, w której kobieta i mężczyzna odgrywając swoje, przypisane naturą, rolę wnosili silny i wartościowy wkład w społeczeństwo. I tak jak w biblijnym raju, wąż chcąc rozbić jedność Boga z człowiekiem, posłużył się kobietą, tak samo posłużył się nią ideologiczny komunizm i związany z z nim światowy, lewacki pitawal, pragnąc zniszczyć dotychczasowy społeczny układ i zawładnąć narodami.
Wszystkie ruchy sufrażystek, a potem organizacje feministyczne, hojnie wspierane najpierw przez sowiecką Rosję, a potem międzynarodowy kapitał, który nie mniej niż komuniści rwał się do roli inżynierów dusz całych narodów, były tylko przygrywką do totalnego ataku na rodzinę i macierzyństwo jaki rozpoczął się w 21 wieku. Gender, LGBT, zielony ład, ekologizm, bezpośrednio uderzyły w rodzinę, a własciwie w kobiety, wmawiając dużej ich części, że przez dotychczasową rolę jaką pełniły w rodzinie były przez wieki dyskryminowane i ominęła je i omija nadal, cała radość świata, jaką czerpią z niego ponoć mężczyźni. Jednak ów lewacki target jako sposób aby to zmienić nie podsunął im jeszcze większego rozwinięcia ich kobiecości, tylko coś całkowicie odwrotnego - skopiowania mężczyzny, stanięciem się takimi facetami bez fujar! I, o zgrozo, one się na to zgodziły!
Zaczęło się więc kopiowanie męskich zachowań, a przynajmniej korzystanie z męskich rozrywek, co, jak to ma miejsce u neofitów, doprowadzało do karykaturalnych zachowań, a w kwestiach moralności, wielokrotnie do nimfomańskiego rozbestwienia. Kobiety musiały być równe we wszystkim mężczyznom, nawet tam, gdzie nie zezwalały im na to ich kobieca psychika, płciowość czy fizjologia. Robienie kariery, ściganie się w każdej dziedzinie życia z mężczyznami, podważanie ich statusu, znaczenia i roli w rodzinie i społeczeństwie stały się codziennością, zaś macierzyństwo zostało zdegradowane do niewygody w smakowaniu życia, którą to niewygodę łatwo było usunąć tabletką dzień po, albo ostatecznie aborcyjnymi kleszczami. Zaskoczeni takim podejściem do życia owych nowych kobiet, mężczyźni, zaczęli się od nich emocjonalnie odsuwać, całkowicie nie rozumiejąc ról jakie one przyjęły. Nie chcąc mieć przy boku kopii innych mężczyzn, zaczęli je traktować jedynie w kontekście nie wiążacego, rozbuchanego erotyzmu bez emocjonalnego zaangażowania.
Z każdym kolejnym, kobiecym pokoleniem dzieje się gorzej. Owe tytułowe Julki, to nastoletnie kobiety, które własnie przekroczyły próg dorosłości albo zaraz to zrobią, mające głowy nabite lewacko genderowymi schematami i nie umiejące już poza te schemat wejść, a jednocześnie związane, bo nie może być inaczej, swoją kobiecością. Owe Julki utknęły w martwej strefie między biologicznym nakazem, a ideologicznym spętaniem i na dzień dzisiejszy, nie ma szans aby z niego wyszły. Pragną miłości ale atakują męski świat, pragną rodziny ale boją się, wmówionej im, męskiej dominacji, pragną dzieci, ale wbija się im do głów, że istotą ich kobiecości jest kariera...
Przed oczami mam smutny obraz. Jest na nim młoda dziewczyna ubrana na czarno, biorąca udział w marszu kobiet. Ma pod oczami, uczynione tuszem do rzęs wielkie sińce, które już się rozmazały upodabniając ją do jakiegoś przerażającego, dekadenckiego klauna. Na ramieniu dziewczyna opiera kij do którego przybita jest dyktą z napisem: pier**lę, nie rodzę. Kiwam litościwe głową i odwracam wzrok.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo