Tytuł notki nie jest puszczykowym wieszczeniem. To nadciągająca rzeczywistość, która uderzy w Polskę i w Polaków niczym potężny taran i zgruchoce nasze państwo i naród. Bractwo w białych koszulach i o czerwonych, pustych w środku sercach przypiętych do klap i kieszonek, już szykuje wielkie, jak ten Wałęsy, długopisy, które zamiast różańca będą miały przyczepione lewacko unijne gwiazdki i długopisami tymi pustosercowcy podpiszą lV rozbiór Polski.
Widzą to polscy obywatele! Narodowy żywioł, (jak o prymitywnych konsumentach unijnej unifikacji i Polakach bezobjawowych, mówi Rafał Ziemkiewicz), ślepnie na to jak kura po zmroku. Zresztą, nie dostrzegł by on nawet unijnego banana wciśniętego w anusy przez ryżego prezydenta Europy. A nie dostrzegłby, bo nie chce widzieć niczego, co przypomina mu o odziedziczonym po parszywych przodkach, paskudnym charakterze fornala folwarcznego - lumpen proletariusza (bo nie rolnika przecież), okradającego własnego pracodawcę i cieszącego się jarmarczną tandetą codziennych doznań, wśród których jak zagłodzona krowa, pozdychały - przyzwoitość, uczciwość, moralność i patriotym.
Zagłada Polski ma twarz Tuska, tak jak na osiemnastowiecznych obrazach miała twarze Potockiego, Branickiego, Rzewuskiego czy, chyba największego spośród nich łotra - Ponińskiego. Twarze pomniejszych łotrzyków, gotowych sprzedać za urzędy, za euro i za fasadową władzę naszą Najświętszą Rzeczypospolitą, objawią się już wkrótce, choć i tak doskonale wiemy kim będą ci ludzie. Naród skrępowany jak łańcuchem bezobjawową polskością i tumiwisizmem polactwa, wydaje się bezbronny wobec nadciągającej tragedii, a ci którzy chcą się temu przeciwstawić nie mają na to siły bo całą moc odebrało im Prawo i Sprawiedliwość przegrywając na własne, paskudne życzenie, wybory.
Podpisane przez Mateusza Morawieckiego "kamienie milowe", zgoda na batożenie Polski jakimś wydumanym brakiem praworządności oraz piąteczka z Unią w sprawie "ładu" energetycznego i wprowadzenia, łamiących kark przemysłowi i gospodarstwom domowym, zasad "zielonej" energii, wszystko to obciąża Morawieckiego i Kaczyńskiego niczym kainowe skrytobójstwo. Jak teraz wiarygodne mają być krzyki prezesa o rejtandzie całego PiSu w sprawie nieoddanie polskiej niepodległości, skoro faktycznie, oddał ją już dawno Mateusz Morawiecki? Jak podjąć walkę ze zdrajcami, skoro Prawo i Sprawiedliwość - jedyna opozycja sejmowa, w sprawie suwerenności Rzeczypospolitej, kiedy sama rządziła okazała się kłamliwa (koniec uległości wobec Unii - Kaczyński) i niewiarygodna (obronimy polską niepodległość - Morawiecki), zaś poprzez, naznaczone niebywałym imposybilizmem (jakże prezes lubi to słowo) działania w kwestiach sądownictwa, polityki unijnej, działań covidowych, pro ukraińskiego lizusostwa, wewnątrz partyjnych koterii, oraz wybranej i zaakceptowanej przez prezesa błędnej strategii wyborczej - straciła władzę?
Czym, jaką siłą mamy obronić Polskę przed oddaniem jej Unii i Niemcom przez ich gdańskiego zausznika? Panie Jarosławie, no czym?
Inne tematy w dziale Kultura