Druzgocąca, nie tylko dla tego, że na 100 procent głosujących, Prawo i Sprawiedliwość poparło tylko 35 procent, ale także dla tego, że PiS przez osiem lat rządów nie posiadł żadnych zdolności koalicyjnych. Na sam koniec kampanii dowalił jeszcze Konfederacji Banasiem przekonany, że wyborcy tej partii przejdą do ugrupowania Kaczyńskiego, a okazało się, że oni wsparli Trzecią Drogę... W ten sposób, na własne życzenie, pozbył się ewentualnego sojusznika!
Polacy zagłosowali przeciwko PiSowi, absolutnie nie zważając na konsekwencje swoich wyborów dla całego narodu. Już teraz w wielu euforycznych komentarzach dotyczących zwycięstwa koalicji, całkowicie pomija się aspekt konsekwencji ewentualnych rządów Tuska, zupełnie tak jakby facet nie miał żadnej przeszłości politycznej. Euforycy milczą o niemal pewnej relokacji tysięcy nielegalnych murzyńskich emigrantów na teren Polski. We wrzawie zwycięstwa przeciwników partii rządzącej nie słychać tak fundamentalnych kwestii, jak zgodą wyborców PO i koalicji na wydłużenie wieku emerytalnego, wyprzedania majątku narodowego i zburzeniu muru na granicy z Białorusią, takie bowiem są konsekwencje powrotu rządów Tusk i rozpierniczenia referendum...
Jednak, czy nie można było tego przewidzieć? Pomijając proces narodzin tłustych PiSowskich kotów, któremu to Kaczyński nie potrafił zapobiec, istniała także poroniona polityka względem Unii, polegającej na tym, że w Brukseli Morawiecki godził się na wszystko, a w Polsce mówił, że nie odda nawet guzika. Dalej, były błędne i szkodliwe decyzję podczas epidemii covidu, brak odpowiedzi wobec czarnych marszów kobiet. Wcześniej, przez osiem lat nie potrafiono załatwić sprawy sądownictwa. A na sam koniec, katastrofalna polityka wobec ukraińskiego zboża i polityka lizusowskiej uległości względem Ukrainy. Ludzie to wszystko widzieli i jak się okazało było to dla nich ważniejsze od rozbudowy kraju, programów społecznych i bogacenia się społeczeństwa.
Jednak i te rzeczy można było przykryć mądrą kampanią wyborczą, która rozsypała się w momencie kiedy PiS postanowił zacząć okładać się pięściami z Tuskiem. Zamiast wizji i spokoju, zamiast dystansu i rysowania kółka na czole względem irracjonalnie agresywnego Tuska, Prawo i Sprawiedliwość postanowiła się z nim lać. I o ile na początku kampanii, to Tusk wielokrotnie, przez różne przypadki negatywnie odmieniał nazwisko - Kaczyński, o tyle później rolę się odwróciły. To Kaczyński i Morawiecki postanowili prymitywnie"tuskować" na każdym kroku, wbrew swoim oczekiwaniom, nobilitując go w ten sposób na każdym kroku.. Zaś ostatni, agresywny występ Morawieckiego podczas spotkania wyborczego, stał się jednym, wielkim nieporozumieniem i ukazał premiera jako zajadłego furiata.
Jeśli Kaczyński liczył na pamięć Polaków odnośnie działań socjalnych i gospodarczych PiSu oraz ich tego, kim swego czasu był Tusk i jak działał przeciw Polsce, to wyniki wyborów udowodniły, że zawiódł się okrutnie. Jeśli liczył na zdolność percepcyjną Polaków i ich umiejętności łączenia faktów w związki przyczynowo skutkowe, to również w swoich kalkulacjach poniósł największą w swojej karierze politycznej klęskę. Polacy okazali się niezdolni do kojarzenia faktów, zastępując ten proces czystą, emocją - antypisowską agresją, do której wybuchu suma summarum doprowadził swoją polityką Jarosław Kaczyński.
Na jego usprawiedliwienie może przemawiać jedynie to, że nie spodziewał się, że społeczeństwo okaże się niewdzięcznym emocjonalnym ślepcem i politycznym głupcem, który już niedługo, na własnym grzbiecie odczuje konsekwencje swoich wyborów. Po to jednak jest się politykiem i to takiej klasy jak Kaczyński, aby takie rzeczy przewidywać. Niestety prezes PiS zawiódł, a konsekwencje jego złych, politycznych decyzji odczuwać będziemy przez dziesięciolecia!
Inne tematy w dziale Polityka