Odbył się marsz miliona...(zamiast kropek proszę wstawić cokolwiek), na którym nie było pani Joanny z Krakowa, choć w jej sprawie, ów marsz miał się pierwotnie odbyć. Nie było także miliona , ja ich nazywam - żelków. Obecnie nazwa żelki, bardziej niż lemingi pasuje mi do nazyzlibertynizowanych tym bardziej w kontekście klimatów prezentowanych przez nieszczęsną Joannę, oraz odnośnie do całej platformy, która tak jak żelek potrafi wyginać się jak nakażą Niemcy i ich ryży nominat.
Było za to o wiele więcej niż na poprzednim marszu unijnych flag i tuskowej retoryki, mitologizującej Unię, choć jaka ona naprawdę jest nawet najbardziej tępy żelek powinien, resztką swojego obywatelskiego instynktu, wyczuwać i tejże retoryki, która wyje, że Prawo i Sprawiedliwość, chce Polskę z tego bardaku, tego chlewu z taplającymi się w nim antypolskimi świniami, wyprowadzić. I tutaj powstaje pewien dysonans, bowiem narracja PiSu jest taka, że Polski z tejże, cuchnącej rozpadem i nachodźczymi murzyńskimi gaciami, Unii wyprowadzić nie chce, zaś zdrowy rozsądek, coraz częściej podpowiada, że wyprowadzić powinna!
Był tam także pewien mężczyzna, myślę że reprezentant całego takiego podzbioru zwolenników KO, całkowicie już nawet nie zliberalizowanych, ale zlibertynizowanych do poziomu antypatriotycznych kosmopolitów wierzących jedynie w mamonę i własny rozporek, wyszydzajacych wszystko co nie unijne i nie europejskie i robiących sobie bekę z wiary. Takich antycywilizacyjnych nieruchomych poruszycieli, którzy brzydzą człowieka normalnego, gdy tylko otworzą usta. Otóż jeden z nich właśnie po antypisowskim, wulgarnym wzmożeniu, na słowa dziennikarza, że ten będzie się za niego modlił, zabronił mu tego, udając opętanego przez demona - rycząc gardłowym głosem, że dziennikarz nie ma tego robić. Oglądając tą relację podczas której nienawiść do Prawa i Sprawiedliwości lala się jak woda z otwartych w tamie przepustnic ( często mam wrażenie, że na prawdę w tym wszystkim jest jakaś złowroga, rogata metafizyka), pomyślałem, że być może ten facet, a z pewnością jemu podobni, wiele lat temu musieli przed krzyżem poświęconym nieżyjącemu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, wyć aby wypuszczono im Barabasza...
To jest właśnie autorament Platformy i całego KO. Sodoma połączona ze współczesna, komunistyczną progeniturą i szarą masą uszlachconą tuskową obietnicą bycia lepszymi. Ci własnie stanowią część narodu. Kąkol przemieszany ze zdrowym ziarnem. Kąkol, który kiedyś także był ziarnem, ale odmienił go Mordor - Unia i rudy Sarumana z tym Mordorem współpracujący. Czy można jeszcze odczynić te złe zaklęcie? Nie! Nic już się nie da zrobić. Trzeba ich po prostu pokonać 15 Października na wyborczym polu Pellenoru i zniszczyć źródła złych czarów, jedno po drugim, raz na zawsze!
Inne tematy w dziale Polityka