Nie mam pojęcia czy Michał Kołodziejczyk się onanizuje i szczerze pisząc - nie chcę wiedzieć. Ów, wymieniony przeze mnie, onanizm to raczej figura retoryczna mającą określić jego "samoręczne" albo "samooralne" nakręcanie się w swojej krzykliwej, werbalnie falsetowej, retoryce politycznej.
Masturbowanie się ową buńczuczną retoryką antyrządową i mitomańskie opowieści o swoich politycznych przewagach. Wrzaskliwe pieniactwo godne wielkiej, dzikiej baby w apogeum klimakterium jest jego znakiem firmowym. I pomyśleć, że wszystko to wyprawia owo małe, chude ciałko gościa o wyglądzie współczesnego Papkina, który się do końca zdegenerowało i twarzy nerwowego oglądacza świerszczyków. Ów melanż nie wypada dla Kołodziejczyka dobrze. Jego odbiór jest taki sam jak wtedy kiedy w lunaparku wchodzimy do gabinetu osobliwości, w którym króluje facet o trzech... Państwo już wiedzą czym.
Zastrzegam! Mocno i zdecydowanie, że nie chodzi o sam image Michała Kołodziejczyka. Z nim bowiem jest jak z grubasem, który kiedy jest sympatyczny, wesoły i pomocnym innym, staje się kimś lubianym, maskotką towarzystwa. Kiedy zaś wali po oczach swoim niechlujstwem, wulgarnością i obleśną złośliwością, budzi powszechny wstręt i chęć dokuczania, zaś wszelkie jego cechy zewnętrzne karykaturalnie się wzmacnia. Niestety, Kołodziejczak prezentuje ten drugi wariant!
Wszystko bowiem, co wychodzi z jego ust to podawany na wysokich tonach bełkot polityczny, a jego pragnienie zaistnienia w świecie "dużych misiów", podkręcone wciągnięciem na listy KO przez Tuska, wylewa się z każdej pory kołodziejczakowego ciałka. Gdzieś tam brzmi w naszym małym, politycznym onaniście echo lepperowskich chadzek słownych. Jednak gdzie tam Kolodziejczakowi do Leppera, mocnego gracza z jednorodnym, twardym jak hartowany w wiejskiej kuźni przedpłużek, programem i prawdziwą, nie tylko chłopską charyzmą.
Michał Kołodziejczak to jedynie wyrodne dziecko swojej epoki, krzykliwe, roszczeniowe i zaczepne, w sam raz nadające się aby wciągnać je na waniejącą antypolonizmem i osobistą prywatą listę KO. Na nic innego nasz mały onanista (rzecz jasna polityczny) się nie nadaje!
Inne tematy w dziale Polityka