... w której Palpatine snuję swoje złowrogie plany mrocznego Sitha.
Cholera wie, kto w Unii Europejskiej gra rolę Palpatina. Ja stawiam na Niemcy, choć osobowo, Scholtz pasuje do złowrogiego lorda jak za mały kondom na gigantyczne przyrodzenie John' ego Holmesa ( nieżyjący "kultowy" aktor porno). Być może jednak chodzi tu o nie o osobę , ale o germański układ polityczny, mający dominację wpisaną w kod kulturowy, albo jakąś inną kopułę - czapę, zawieszoną nad całym tym unijnym bałaganem i sterującą wszystkim tak, aby doprowadzić do wielkiej kraksy, po której będzie można zbudować nowy ład?!
Wewnętrzne rozgrywki, korupcja, promowane interesy silnych państw i pomijane potrzeby państw mniejszych oraz nie przejmowanie się traktatami, to unijną codzienność, która w swojej brukselskiej doopie ma prawdziwe, europejskie problemy. Prywatna firma zarządzana w taki sposób, już dawno upadłaby z hukiem. Na szczęście w przypadku Unii, poszczególne państwa zachowują jeszcze instynkt samozachowawczy, co powoduje, że brukselski walec toczy się jeszcze, ale już tylko siłą rozpędu.
Ponownie wyrosły jak chwast, tym razem bujniejszy i bardziej zakorzeniony, kryzys emigracyjny, mogący przewrócić do góry dnem całą unijną łódkę, wywołał u przewodniczącej komisji europejskiej Ursuli von der Leyen jedynie refleksję, że trzeba bardziej zdecydowanie wdrożyć mechanizm relokacji. Europejski świat na południu Unii się wali, setki tysięcy murzyńskiej dziczy, niczym fale zombie, wlewają jej się do Europy, a ta ***** stwierdza, że bardziej zdecydowanie, pewnie pod groźbą jeszcze większych kar finansowych, trzeba tymi symbolicznymi zombiakami, infekować inne unijne państwa.
Jak widać nie działają na niemiecką Urszulę dantejskie sceny dziejące się na Lambeduzie, na ulicach Paryża, Berlina, Sztokholmu czy Oslo. Nie robią wrażenia całe dzielnice opanowane przez murzyńsko arabskie gangi, płonące samochody, gwałcone kobiety, terroryzowani i mordowani rodowici mieszkańcy. Zaszczepiona, diabli wiedzą przez kogo, może przez tą nowo - porządkową kopułę, odrażajaca do bólu poprawność polityczna, paraliżuje wszelkie racjonalne działania anty nachodźcze. Zupełnie tak, jakby ktoś na siłę i na wyrwę, wbrew logice i na przekór interesem Europejczyków, z sobie tylko wiadomych powodów, specjalnie utrzymywał taki właśnie stan rzeczy.
Jest tylko jeden sposób aby powstrzymać nachodźców. Sposób, przeciwko któremu zgodnym chórem wyją, trzymani na smyczach przez ową kopułę, liberałowie i lewacy, wycierający sobie gębę prawami człowieka, gotowi w imię ochrony parszywych afrykańskich róż, spalić wspaniałe europejskie lasy. Sposobem tym jest zbrojna interwencja. Blokada morska, okręty wojenne, zawracające przemytnicze łodzie z nachodźcami, tak jak czynili to Australijczycy (czas przeszły dokonany, bo problem został już przez nich rozwiązany) używając przeciwko azjatyckim nachodźcom swojej marynarki wojennej. Równolegle należaloby zniszczyć wszelkie bazy przemytnicze - krwawo i bez litości, nawet wbrew państwom, na których terenach się znajdują, skoro same te państwa, mimo wielomiliardowego, unijnego wsparcia, nic w tej sprawie nie zrobiły. I dopiero kiedy zastosuje się taki kij, można zastanowić się nad marchewką, którą byłoby mądra pomoc, niesiona tam na miejscu.
Nie odkryłem Ameryki. Takie rozwiązania istniały od samego początku nachodźczego kryzysu. Nikt jednak w imię owej szatańskiej poprawności politycznej, nie ośmielił się po nie sięgnąć. Teraz jednak wrzód nabrzmiewa jak Wezuwiusz i trzeba go przeciąć stalą i ołowiem. Jeśli nie chcemy przestać istnieć jako Europejczycy, innej opcji nie ma!
Inne tematy w dziale Polityka