To, kim moim zdaniem są zwolennicy Donalda für Deutschland" Tuska, zawarłem już w kilku swoich notkach. Że ich przeważającą część stanowi ci, którym nasz pro aborcyjny piękniś o ryżej czuprynie, wmówił, że ich polityczny wybór uniesie ich ku moralnemu szlachectwu (a może nie tylko moralnemu?) i niemal organicznej lepszości, od reszty pisowskiej mierzwy, nad którą uszlachcona tuskowym, werbalnym, złotym (tombakowym?) deszczykiem mniemana wyborczo - michnikowska szlachta, będzie mogła panować!
Skąd jednak parcie owych rzesz, którym wygrana nad Prawem i Sprawiedliwością, dała by ów szlachecki awans, się wzięło? Skąd ta niebywała, amoralna i karczemne antypolska ochota do wspierania kogoś, kto najzwyczajniej w świecie, pragnie sabotować państwo polskie i wydać je na pastwę Berlina i Unii Europejskiej? Skąd wreszcie ten mechanizm wyparcia, nakazujący zwolennikom PO nie pamiętać wyczynów rudego sługi narodu, jego zaprzaństw, nie dotrzymanych obietnic, a wreszcie ucieczki do Brukseli? Skąd wreszcie tak łatwe uleganie jego narracji i obarczanie winami Tuska i PO Kaczyńskiego i Prawa i Sprawiedliwości?
Czy ów domniemany awans społeczny, to pragnienie zostania Europejczykiem pierwszego sortu, mającym prawo do decydowania, co jest dobre, a co złe, jest tak ważne, że aż warte zniszczenia własnego państwa? Tusk wmówił im, że tak? To niemal biblijny akt wielkiego kuszenia, w którym to rudy eąż nie tylko namawia aby w imię uszlachcenia, czyli panowania nad prawdą i kłamstwem zjedli zakazany owoc, ale żeby scięli całe drzewo, którym w tej wersji, jest Polska!
Dlaczego ludzie owych ośmiu gwiazdek godzą się na to, dlaczego tak bardzo chcą już nie tylko odsunąć PiS od władzy, ale zniszczyć go, najlepiej, jak jątrzą niektórzy profesorowie z Uniwersytetu Warszawskiego, fizycznie, poprzez delegalizację, zamykanie do więzień i przez policyjny terror? Może polskość ich uwiera, przeszkadza stary, tradycyjny patriotyzm wiążący się z jasnymi, niezaklamanymi postawami moralnymi, które to nie tylko domagają się uczciwości i przyzwoitości, ale także aktywnej obrony interesów własnego państwa, potęgując jednoznacznie i bezkompromisowo wszelką sprzedajność i prywatę, wszelkie dogadywanie się z obcymi!
Rozkładająca się na wiele dziesięcioleci, rozprzestrzeniana jak zaraza przez Michnikowski liberalne i lewackie środowiska, rządzące Polską bycia brzydką panną bez posągu i łączącą się do zachodnich elit oraz sama inżynieria społeczna, jaką stworzyło owe środowisko, mającą ulepić nas na wzór zachodniego, bezbożnego libertyna, który miał ta jedną, wspaniałą dla michnikowców cechę, że miał, wzmocnioną latami zaborów i niemiecko sowieckiej okupacji, niemal genetycznie zaprogramowane poczucie bycia gorszym od tych na zachodzie i wszepione przez wszystkich lewacko liberalnych macherów od duszy, przekonanie o wyższości owych zachodnich zdegenerowanych liberalnych mas od Polaków!
Na nieszczęście polskiej Liberii i ubranych w garnitury od Bossa lewaków, w Polsce pozostały środowiska patriotyczne i narodowe. Najpierw na zasadzie kamyka, w bucie, który przeszkadza i uwiera, a później już odbierane jako realne zagrożenie i wróg, którego nie wystarczy pokonać, ale którego trzeba zniszczyć. Chodząca w chocholim tańcu umiłowania zachodu i wmówionego pragnienia, aby być taką jak ci po drugiej stronie Odry, część społeczeństwa, nie miała i nie ma ochoty mierzyć się z wyzwaniem patriotyzmu i własnego, ojczyźnianego nacjonalizmu. Oni chcą pokonać fobię posledniości, bycia gorszym i mniej wartościowi. Oni pragną być współczesnymi Europejczykami, w każdym razie za takich uznawanymi, aby zerwać więzy ludzi drugiego sortu, jaki na nich nałożono. Pragnienie to jest tak wielkie, że zaślepia i ogłupia, pokazując Europę ich własnych projekcji, a nie prawdy, która skrzeczy swoją ohydą!
Tych ludzi już nic nie zmieni. Pragnienie dołączenia do prawdziwych Europejczyków, owa szlachecka nobilitacja, która ma im pokazać, że są równi z Berlinem, Paryżem i Brukselą, a jednocześnie, jak wyje do nich Tusk, są lepsi od tych, którym droga jest Polska, czyli w ichniejszej nomenklaturze "ten kraj", stała się sensem ich życia. Jedynie ten kamień w bucie, zamieniony nagle i niespodziewanie w styczniowego powstańca, albo w warszawskiego, albo w polskiego oficera zamordowanego w Katyniu, albo w Annę Walentynowicz, przeszkadza w tej europejskiej unifikacji,, stając się wrogiem, którego, tak jak nawołuje Tusk, trzeba zniszczyć!
Inne tematy w dziale Polityka